Boją się odpowiedzialności za biomasę?
Prezes MPEC Radosław Żegalski twierdzi, że otrzymał „zielone światło” od Rady Nadzorczej spółki na prowadzenie dalszych prac zmierzających do budowy w miejskiej ciepłowni kogeneracyjnego kotła na biomasę. W uchwale RN nie ma słowa „popieramy”, ale jest „przyjęcie do wiadomości”, a w kolejnym punkcie jest też wskazana potrzeba przygotowania dalszych inwestycji dywersyfikujących paliwa. - To jest dla mnie wystarczające – mówi prezes Żegalski, który kilka tygodni wcześniej zapowiadał, że będzie chciał otrzymać od Rady Nadzorczej wyraźne poparcie dla proponowanej inwestycji. - Jest ciężko wziąć odpowiedzialność, ona spoczywa na mnie – komentuje uchwałę o „przyjęciu do wiadomości”, ale zaznacza, że została podjęta jednomyślnie przez 6 członków Rady.
Władze Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Łomży o planach budowy w ciepłowni miejskiej kotła na biomasę, który poza ciepłem produkowałby także prąd, planują od ponad roku. Latem ubiegłego roku w przetargu wyłoniono firmę Tractebel Engineering, która za blisko 700 tys. zł miała pomóc wybrać najlepszy wariant rozbudowy, przygotować studium wykonalności, ale także projekty budowlane i uzyskać pozwolenia na budowę. Ostatecznie MPEC współpracę z firmą zakończył w grudniu, po opracowaniu przez nią jedynie studium wykonalności dla projektu. Kilka tygodni wcześniej zarząd spółki przekazywał, że współpracę z TE na tym etapie zakończy „w przypadku gdyby studium nie wykazało oczekiwanych korzyści dla przedsiębiorstwa”, ale później, gdy okazało się, że kontrowersyjna inwestycja dalej jest forsowana, oficjalnie podawano, że współpracę przerwano „z przyczyn ekonomicznych”.
Studium mogłoby być lepsze
Za opracowanie studium wykonalności MPEC zapłaciło firmie 200 tysięcy złotych. W dokumencie pomylone jest miasto Łomża z gminą wiejską Łomża. Na kilku stronach dokument powołuje się na „Strategię Zrównoważonego Rozwoju Gminy Łomża do roku 2025” uchwaloną przez Radę Gminy (wiejskiej) Łomża w 2015 roku, a autorzy potrafią uzasadnić nawet dlaczego, pomimo znacznego wzrostu liczby mieszkańców gminy, nie nastąpił wzrost sprzedaży ciepła przez MPEC. Prezes Żegalski mówi o tym „pierdoła, to mało powiedziane”. Twierdzi, że laik będzie się czepiał m.in. błędów interpunkcyjnych, a on skupia się na istocie dokumentu. Na uwagę, że czytając ekspercki dokument nie widać przekonania do tej inwestycji, jest za to wskazanych wiele zagrożeń, prezes Radosław Żegalski przyznaje, że „jeśli się go czyta literalnie, to można mieć wątpliwości”.
- Jestem zadowolony z tego opracowania jeśli chodzi o model matematyczny, ale jeśli chodzi o przyjęte założenia, to nie do końca - mówi. - My zakładamy inne wartości i te dane będą bezpieczniejsze – dodaje.
Te inne wartości to m.in. wzrost wynagrodzenia o wskaźnik inflacji, podczas gdy w dokumencie TE jest 0, obniżone ceny uprawnień do emisji CO2, czy wyższe ok. 15% niż założono ceny biomasy.
- Nie ma problemu z zakupem biomasy. Jest wiele firm gotowych już teraz podpisać z nami umowy – twierdzi Żegalski, zapewniając, że problemem nie będą nawet zapisane w dokumencie dostawy w systemie ciągłym. - Nawet prezydent zaoferował 70 hektarów pulw w Łomży pod uprawę wierzby energetycznej i zrobiliśmy pod to wyliczenia, z których wynika, że uzyskana w ten sposób biomasa kosztowałaby nas o połowę mniej niż zakupowana na rynku – dodaje przyznając jednocześnie z takiej plantacji udałoby się pozyskać ok. 3% potrzebnej biomasy rocznie.
Inwestycja na miarę Łomży?
Zdaniem prezesa Radosława Żegalskiego wybrana do realizacji w Łomży inwestycja jest optymalna. Zapisane w studium wykonalności koszty to ok. 42 mln zł netto, ale – jak przyznaje prezes MPEC – na pewno będą wyższe. W rozmowie kilkakrotnie prezes Żegalski mówił, że celem inwestycji jest przygotowanie do przyszłych wymogów środowiskowych i „zwiększanie majątku przedsiębiorstwa”. Na uwagę, że MPEC to spółka komunalna, której celem powinna być jak najtańsza produkcja ciepła na potrzeby mieszkańców Łomży, przekonuje, że „to jedyny sposób, aby tę cenę utrzymać w ryzach”.
- Ta inwestycja rozpocznie się wtedy, gdy będziemy mieli dotację z NFOŚiGW na realizację i wygraną aukcję energii elektrycznej z OZE z ceną, która zapewni nam opłacalność produkcji. Ryzyko jest zawsze, ale w mojej ocenie jest zminimalizowane jeśli będzie dotacja i jeśli będzie gwarancja państwa na zakup produkowanej przez nas energii elektrycznej po określonej cenie przez 15 lat – mówi prezes Żegalski.
Przekonuje też, że Rada Nadzorcza dokonując oceny w ramach czynności kontrolno-nadzorczych, po otrzymaniu wszystkich szczegółowych analiz techniczno-ekonomicznych, przyjęła do wiadomości informacje i wyjaśnienia i „wskazała jednogłośnie na ich zasadność”.
Mówi także, że dostosowując ciepłownię miejską do nowym norm środowiskowych, które będą obowiązywały po 2022 roku, potrzebne będą także inne inwestycje, bo kogeneracyjny kocioł na biomasę zapewni około 30% potrzebnego Łomży ciepła. Podstawą pozostaną więc kotły węglowe.
- Ja chciałbym abyśmy mieli kogeneracyjny kocioł na biomasę, kotły węglowe fluidalne i jeszcze kocioł gazowy, który można czasowo włączać i szybko podgrzewać wodę, wtedy kiedy jest taka potrzeba – mówi prezes Żegalski.
Na ich realizację takich planów spółka potrzebowała będzie kolejnych co najmniej kilkunastu milionów złotych. Póki co MPEC ogłosił już kolejny przetarg na wyłonienie firmy, która opracuje projekt budowlany na rozbudowę źródła ciepła o kogeneracyjny kocioł na biomasę. Zapisany w nim termin uzyskania prawomocnej decyzji pozwolenie na budowę to koniec listopada 2017 roku.
Decyzja spada na radnych miasta
Wcześniej prezes MPEC musi uzyskać zgodę Rady Miejskiej Łomży na wprowadzenie nowej usługi – produkcji energii elektrycznej.
- Tak jak udało mi się przekonać Radę Nadzorczą, tak też liczę, że uda się przekonać do tego radnych miasta. Rada Nadzorcza w swojej uchwale wskazała na konieczność rozszerzenia katalogu przedmiotu działalności spółki o wytwarzanie i przesyłanie energii elektrycznej – mówi prezes Radosław Żegalski, który właśnie rozpoczął ofensywę „medialną”.