Scalenie przy Żabiej – znowu coś nie tak?
Troje właścicieli działek w rejonie ulicy Żabiej i Sikorskiego żąda od Rady Miasta Łomża usunięcia naruszeń prawa do jakich doszło w wyniku podjęcia 28. września br. uchwały o scaleniu i podziale tych terenów. Mieszkańcy Łomży, którzy wnieśli roszczenia, czują się pokrzywdzeni decyzjami władz miasta i zapowiadają skierowanie sprawy do sądu. Przypomnijmy to już trzecia uchwała radnych miejskich w tej sprawie. Dwie poprzednie po skargach mieszkańców zostały uznane za bezprawne przez Naczelny Sąd Administracyjny i Wojewodę Podlaskiego.
Od 2007 roku władze miasta starają się przeprowadzić „reformę gruntową” w przemysłowej dzielnicy miasta, znajdującej się w rejonie ulic Żabiej i Sikorskiego. Teren obejmuje ponad 18 hektarów, na którym znajdowało się blisko 250 działek 189 właścicieli. Pierwsza uchwała scaleniowa z lipca 2010 roku tworzyła tu 35 działek mieszkaniowych, 28 przemysłowych i 10 uzupełniających. Przeciwko takim decyzjom władz protestowało kilkoro mieszkańców, którzy mówili, że „w majestacie prawa ich okradziono”. I po ponad roku procesów sądy potwierdziły te słowa. Naczelny Sąd Administracyjny w Warszawie uzasadniając wyrok podkreślał, że pozbawienie własności w trybie scalenia jest rażącym naruszeniem prawa.
Kolejna uchwała o scaleniu i podziale tych terenów zapadła w październiku 2013 roku. Także ona wywoływał sprzeciw niektórych właścicieli, zapowiadających skierowanie jej do sądu. Wcześniej zareagowały jednak służby prawne wojewody podlaskiego, które stwierdziły jej nieważność. Miasto decyzję wojewody zaskarżyło do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Białymstoku, a później także do Naczelnego Sądu Administracyjnego w Warszawie, który na początku 2015 roku oddalając skargę miasta ostatecznie potwierdzając, że działania władz miasta przy scalaniu terenów w rejonie Żabiej i Sikorskiego były bezprawne.
Do trzech razy sztuka?
We wrześniu bieżącego roku Rada Miejska Łomży podjęła trzecią już uchwałę w sprawie scalenia i podziału terenów w rejonie ulic Żabiej i Sikorskiego. Prezentując ją wiceprezydent Andrzej Galicki mówił o tym, że „powszechnie wiadomo o szeregu nieprawidłowości”, które doprowadziły do uchylenia poprzednich uchwał, oraz dodawał, że „narosło bardzo duże oczekiwanie wśród mieszkańców, aby tą sprawę ostatecznie uregulować, uporządkować”.
- Wielu prawników i Wydział Gospodarowania Nieruchomościami musieli się natrudzić, aby te nieprawidłowości odkręcić, wynegocjować też z mieszkańcami akceptowane warunki o ostatecznie zaproponować podjęcie uchwały, która w jego przekonaniu ostatecznie uporządkuje wspomniane tematy – mówił Garlicki podkreślając, że „w jego przekonaniu wszystko zostało wykonane zgodnie z oczekiwaniami, starannością i sprawiedliwością”.
Szybko okazuje się, że nie wszyscy mieszkańcy z nowego rozwiązania problematycznej sprawy są zadowoleni. Jeszcze we wrześniu i październiku wpłynęły trzy formalne wnioski do Rady Miasta o usunięcia naruszeń prawa spowodowanych tą uchwałą. Jedna z właściciele pisze „ukradziono mi działki”, inni, że miejscy urzędnicy wprowadzili ich w błąd mówiąc, że „proces scalenie i podziału będzie dotyczył tylko tych działek, których właściciele złożyli odwołanie”, a po przyjęciu uchwały okazało się, że ich działka jest znacznie mniejsza niż była. Trzeci w protestujących protestuje, że nie został uznanym uczestnikiem scalenie, choć od 2010 roku jest faktycznym właściciele działki na tym obszarze i poczynił na nią nakłady – ogrodził posadził drzewa rozebrał stary budynek, a teraz działkę tę przyznano innej osobie. Wszystkie wnioski prezydent uznał za niezasadne, ale radni z Komisji Rewizyjnej, którzy analizowali skargi mieszkańców i wsłuchali się w ich racje, „po wnikliwej dyskusji postanowiła nie zajmować stanowiska przekazując sprawę Radzie Miejskiej do rozpatrzenia i zajęcia ostatecznego stanowiska na sesji”.
Elżbieta Rabczyńska, przewodnicząca Komisji przekonuje, że radni z komisji nie są w stanie rozstrzygnąć po czyjej stronie jest racja w sporze i podejrzewa, że sprawa trzeciego już scalenia terenów przy ul. Żabiej po raz kolejny będzie musiała trafić pod osąd niezawisłego sądu.