Kończy się proces żony byłego burmistrza Stawisk
Rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata i wpłata 1000 zł - takiej kary zażądał prokurator dla Bożeny W., byłej dyrektorki szkoły podstawowej w Stawiskach.
Jest ona oskarżona o bezprawne udzielenie urlopu dla poratowania zdrowia swojemu mężowi, który wrócił do pracy w szkole po tym, jak przestał być burmistrzem Stawisk. W mowie końcowej prokurator Kazimierz Bąkowski mówił, że przepisy Karty Nauczyciela jasno określają, że ówczesna dyrektorka szkoły nie mogła udzielić takiego urlopu, bo były już burmistrz bezpośrednio przed pójściem na urlop nie pracował jako nauczyciel. Prokurator przywoływał Kartę Nauczyciela, według której powinny być spełnione trzy przesłanki: zatrudnienie w pełnym wymiarze czasu pracy, na czas nieokreślony i przepracowane w szkole co najmniej 7 lat bezpośrednio przed datą rozpoczęcia urlopu. Dodał też, że biorąc pod uwagę powiązania rodzinne z pracownikiem, dyrektorka powinna bardziej powściągliwie podejmować takie decyzje.
Według broniącej Bożeny W. adwokat Ewy Krasowskiej oskarżona nie popełniła przestępstwa. Powoływała się na zeznania świadka - prawnika, który specjalizuje się w prawie oświatowym. Zgodnie z nimi urlop byłemu burmistrzowi przysługiwał, ponieważ zachowana została ciągłość pracy. Cały czas był nauczycielem zatrudnionym w szkole, tylko na urlopie bezpłatnym.
Obrończyni stwierdziła też, że Bożena W. wykazała się ponadstandardową starannością przy udzielaniu urlopu mężowi. Nie polegała tylko na opinii radcy prawnego zatrudnionego przez urząd miasta - dzwoniła też do kuratorium i prawników z portali oświatowych. Ewa Krasowska dziwiła się też, że radca prawny urzędu przez ponad miesiąc nie przekazał oskarżonej swoich wątpliwości, czy można udzielić takiego urlopu byłemu burmistrzowi.
Wyrok ma być ogłoszony 29 października.