Samson i niewiasty.
Dlaczego tylko nieliczni są obdarowani umiejętnością: patrzę = widzę? A jeszcze potrafią to w szczególny sposób utrwalić i przekazać innym. Jak Autor, który opowiadał: -„ Zobaczyłem cały lodowy świat w cieniu mostu nad Narwią - z postaciami, budowlami, zamkami itp. Zrobiłem w ciągu 4 dni kilkadziesiąt zdjęć. Nigdy potem takie warunki się nie powtórzyły. Tamtej zimy woda była wysoka, zamarzała kilkakrotnie. Odwilż, znów zamarzało i tak powstały piętrowe warstwy lodu, a między nimi utworzyły się te figury. Dodajmy: niełatwo pokazać coś tak niepozornego w odpowiednim kontekście emocjonalnym i koniecznie z niższego punktu widzenia, a więc „wyolbrzymiając” miniaturowy świat, dodając dostojeństwa. Pomysł „spaliłby na panewce” bez „wyjęcia figur” z tła, przecież o jednakowej tonacji i ostrości. Dopiero użycie teleobiektywu rozmyło drugi plan, skupiając uwagę na tym co najważniejsze. Teraz dopiero umysł zgodnie z naturą człowieczą włączył zabawną „skazę” antropomorfizacji, zgodnie z którą we wszystkim dopatrujemy się cech ludzkich, na podobieństwo swoje. Zaczyna się wtedy nadawanie zjawiskom lub jakimś rzeczom ludzkich motywów postępowania. Może jest w tym odruch obronny: oswajanie świata? Mówimy sobie: żaden złowieszczy znak - nic strasznego, wokół „sami swoi”. Autor widzi tu atletycznego Samsona i niewiasty w powłóczystych sukniach, u jednej dziecko w ramionach. Ktoś przekorny będzie mieć skojarzenia zaskakujące: może to raczej przestępca? Z takimi dawniej rozliczano się na miejscu, poprzez oblanie smołą i obsypanie pierzem. Z kolei para z dzieckiem wygląda jak uciekinierzy z Sodomy lub Gomory, nawet pojawił się za nimi czerwony element krajobrazu niczym rozżarzony kamień wyrzucony siłą wybuchu z płonącego miasta - im już nie pomożesz, nie oglądaj się, bo zamienisz w słup soli niczym żona Lota! Zadziwiająca natura umysłu ludzkiego, wykształconego w kręgu kultury antyczno-biblijnej i odwiecznych skojarzeń ze zmaganiami Dobra i Zła. A więc: szukajmy po swojemu, jest tyle możliwości dookoła. Choć mówimy „wszystko już było”, wciąż można zobaczyć „to samo - inaczej”. Wszak każdy ma swój oryginalny, wyjątkowy świat - tylko sztuką jest odkryć ten skarb umysłu - najlepiej ćwicząc i ucząc się na błędach. Czyż nie w każdym pokoleniu kryje się odrębna i bezcenna świeżość widzenia tajemnic wspólnoty?