Mikołaj życzy zdrowia dzieciom i chorym na raka
Mateusz leży cichutko na łóżku, patrzy zadziwiony i słucha, jak Mikołaj ze Śnieżynkami śpiewają mu kolędę „Przybieżeli do Betlejem pasterze” na oddziale dziecięcym Szpitala Wojewódzkiego w Łomży. Smaki świątecznych paczek, pełnych słodyczy i smakołyków od zarządu i pracowników Zakładów Spożywczych BONA, będzie poznawało nie tylko dwanaścioro leczonych w wigilię i święta Bożego Narodzenia dzieci, tak jak ośmiolatek ze wsi Kąty kolo Kolna, ale i maluchy, które trafią pod opiekę cenionego pediatry i ordynatora dr. Kazimierza Bandzula (lat 66) i jego zespołu.
Ośmioletni Mateusz Plaga trafił na oddział w poniedziałek. - Taka piękna sytuacja z Mikołajem nie trafiła się synowi nigdy w życiu, a szczególnie w szpitalu – mama Urszula Plaga (lat 38) ociera łzy i poprawia poduszę milczącemu chłopcu. - Mateusz normalnie się rozwija, mówi normalnie, ale tego prezentu od Mikołaja to się nie spodziewał... Lekarz rodzinny w Kolnie podejrzewał zapalenie opon mózgowych, a syn trafił na oddział z podejrzeniem zapalenia płuc, które było niewyczuwalne... Aż cztery razy był osłuchiwany i - nic. Ale mnie zastanowiło, że w sobotę mówił, że go w pleckach coś boli, krótko zabolało, a zapamiętałam ten ból w pleckach. I zaniepokoiłam się, że gorączka skoczyła do prawie 40 stopni. Do lekarzy jeździliśmy dzień i noc... Tutaj doktor mówi, że w 10 dni wyleczą.
Pani Urszula ma dwoje starszych dzieci: 20-letniego Tomasza i 19-letnią Urszulę, jednak żadne nie chorowało tak poważnie w święta. W tym roku w przygotowaniu wigilii i babcia pomoże, i starsze rodzeństwo Mateuszka. - Jestem zadowolona z opieki lekarskiej i z obsługi na tym oddziale – mama dotyka wierzchem dłoni kącika oka raz jeszcze. Uśmiecha się: - Tu oboje czujemy się bezpiecznie...
Dobrzy ludzie z Bony myślą o bliźnich w potrzebie
W tym samym czasie ośmioosobowa delegacja Mikołaja odwiedzała kolejne sale, pozostawiając w nich pełne smaków paczki zaskoczonym, czasem wzruszonym, a najczęściej uradowanym dzieciom z zatroskanymi chorobą pociech mamami. - Odwiedzamy dzieci w zaprzyjaźnionym z naszą firmą oddziale dziecięcym, którego szefową znamy od kilkunastu lat – wyjaśnia powód odwiedzin Adam Cwalina (lat 57), od trzech lat kierujący Warsztatami Terapii Zajęciowej Bona w Łomży. - Nie daj Boże, żeby kiedyś miały tutaj moje wnuki trafić, ale wiem, że będą pod fachową i troskliwą opieką.
Kierownik Cwalina kilka razy powtarza słowa z wesołej piosenki Majki Jeżowskiej, że „wszystkie dzieci nasze są”. D tej frazy nawiązuje siostra oddziałowa Bernadeta Krynicka (lat 44). - Potrzebne dzieciom w trudnych chwilach, czasami tygodniach lub miesiącach choroby są: zrozumienie, serce, uśmiech, empatia, ponieważ pozytywne uczucia mają leczniczą moc – twierdzi siostra Benia. - Nam wszystkim zależy, aby zwłaszcza w święta nikt u nas nie poczuł się samotny. Serdeczne akcje, jakie z poświęceniem w wigilię wolnego czasu organizuje spółka Bona, dowodzą też, że mamy w Łomży dobrych ludzi i dobre firmy o jasno określonej misji społecznej, integrujące się ze środowiskiem. Mnie osobiście najbardziej wzrusza zawsze to, że w tak zabieganym i zapracowanym okresie świąt, które są przecież najbardziej rodzinne, tacy dobrzy ludzie z Bony myślą o bliźnich w potrzebie...
Kolejną niespodziankę zrobił przybyciem „na chwilkę” prezes spółki Bona Leszek Krzyżkowiak (lat 54), ażeby podziękować pracownikom i podopiecznym WTZ oraz działaczom Stowarzyszenia „Dlatego warto”. Zrobił świąteczny prezent również szpitalowi. I tak jak rok temu 40 kompletów nowej pościeli dostał oddział kardiologii, gdzie na serce leczył się prezes, tak teraz 30 kompletów trafiło na oddział onkologiczny. Jedno z łóżek zajmował ciężko chory pracownik Bony. Do końca...
Mirosław R. Derewońko