Projekt
Intrygujące zdjęcie konkursowe z autoportretem, projekt plakatu oświatowego. Niezapomniany dr Bolesław Czyżewski na własnym przykładzie poprzez zdobywane nagrody ośmielał miłośników dobrej fotografii, zachęcał do aktywności nowe środowisko. To dzięki Niemu przy Szpitalu Powiatowym - naprzeciwko Szkoły Drzewnej - powstał klub twórczy, najpierw złożony z lekarzy potem przyjmujący chętnych z miasta. Wciąż za mało takich wyjątkowych ludzi, którzy zakładają i utrwalają bezcenne, ważne stowarzyszenia artystyczne lub ochronne - od strażackich po charytatywne - jak było zawsze i powinno być nadal. Wartościowy impuls zwykle szedł od wybitnych samouków, zwłaszcza z kręgów wykształconych: lekarzy, prawników, nauczycieli itd. Ale jak działać w społeczeństwie świadomie ogłupianym, uwięzionym w jeszcze powojennej mentalności? Zbyt wolno rozliczana rzeczywistość - ułomna i okaleczona przez sowieckie obyczaje. Przetrwaliśmy, bo ochronione zostały zasady i wartości ponadczasowe - nie „dzięki PRL” ale obok PRL i w opozycji do jej agresji, alkoholizmu, kombinatorstwa, nepotyzmu itd. Także dzięki odtrutkom środowisk prześmiewczych, wzorem prawdziwych Kabaretów, choćby Piwnicy Pod Baranami gdzie z namaszczeniem odczytywano spłodzone przez „jedynych nieomylnych” teksty urzędowe, dla publiki pokładającej się ze śmiechu. Ziemia Łomżyńska miała mniej szczęścia - zbyt mało przebojowych, mądrych ludzi. Tym bardziej wartościowych jeśli ze środowisk pamiętających przedwojenne solidne wychowanie, o innej kulturze współpracy - jak dr Bolesław Czyżewski. Do świetlicy w Szpitalu, potem do Klubu w Domu Kultury - na spotkania z Doktorem przybywano chętnie bo obudził nadzieję i potrafił zjednoczyć światłych ludzi aktywnych, z różnych środowisk - zwłaszcza ze szkół, bibliotek i muzeum. Kiedy po śmierci założyciela Towarzystwa Fotograficznego większość zdobyła młodzież, nie tyle „zapomniała o kulturze” co wdrożyła w życie zwyczaje dominującego „wschodniego wychowania”: nieważna stała się ciągłość tradycji a doraźne korzyści (darmowe materiały i poczęstunek piwny). Po skłóceniu twórczej grupy każdy chciał być prezesem bez obowiązków. W miejsce niepotrzebnego stowarzyszenia powstał klub i kolejne podziały, w imię fałszywej „równości” prowincjonalnego niebytu, gdzie trudno wybić się zdolniejszym. Dziwne, że jest tak mało nowych pomysłów i grup twórczych, niezależnych choćby niewielkich. Wsparcie nie pojawia się ze środowisk szanowanych i wykształconych, a mogłoby szczególnie ze środowiska Doktora Czyżewskiego. Wytyczył szlak, aby ktoś nowy, wzorując się na pięknej tradycji, połączył kiedyś zerwaną nić.