Świadek historii
Klasztor Braci Kapucynów na początku Jubileuszu 250-lecia obecności w Łomży, może liczyć na jeszcze większa sympatię, nie tylko wiernych. W tej pokornej i uduchowionej społeczności widać znowu szczególną energię o. Jana Bońkowskiego, który powrócił do rodzinnego miasta i dziś chętnie dzieli się doświadczeniem całego życia w habicie, w tym 20-letniej posługi kapłańskiej na Białorusi, gdzie pozostał harcerzem. Teraz mocniej wracają wspomnienia, część udaje się o. Janowi wydać drukiem. Sędziwy zakonnik zgodził się na intrygujące, dokumentalne zestawienie swoich portretów - dzisiejszego oraz w mundurze harcerza łomżyńskiego z 1953 roku, na 90% z firmy fotografa Kochanowskiego. Dla życzliwych ważne jest, że potrafi łączyć dar ciekawej rozmowy z umiejętnością przerzucania pomostów poprzez czas. W tych opowieściach często poświadcza dramatyczne przeżycia swojej rodziny w carskiej Rosji. To co wielokrotnie Mama przekazywała jemu jako zwyczajne perypetie młodej dziewczyny, było osadzone mocno w historii. Dziś jej bohaterską postawę lepiej widać: w groźnej sytuacji mimowolnego obserwatora Rewolucji Październikowej - nie stchórzyła i zgodnie z patriotycznym wychowaniem postąpiła zgodnie z własnym sumieniem. A działo się to w kościele św. Katarzyny w Petersburgu. Odważna Józefa z Pociejewa nad Narwią, trafiła nad Newę jako niania dzieci notariusza z Łomży. Był to czas bolszewickiego prześladowania wszystkich wyznań i aresztowania księży, w tym najwyższego przedstawiciela na całą Rosję - biskupa Cieplaka oraz proboszcza Budkiewicza, właśnie kościoła św. Katarzyny - gdzie przerażone tysiące wiernych zgromadziły się w intencji uwolnienia księży. Wśród nich Józefa. Nie zawahała się w obliczu zdrajcy - Polaka z pistoletem w garści, który wtargnął do świątyni. Na odchody rosyjskich przekleństw z ust bolszewika przetykane czystą polszczyzną: „Zachciewa wam się arcybiskupa”? - zareagowała: chwyciła renegata za klapy i strąciła ze schodów. Może zawstydził go rechot krasnoarmiejców „Ma dziewczyna charakter”, bo skończyło sie na uderzeniu. Mogła stracić życie chwilę później, ale zdołała uciec z tłumu wiernych prowadzonych do więzienia, skąd wkrótce ich zwolniono po zgodnym zeznaniu wobec „bolszewickiej władzy” że ludzie byli w kościele aby dowiedzieć się, gdzie można zanieść żywność aresztowanym księżom. To był głośny międzynarodowy fragment ówczesnej rewolucji - obu w/w skazano na karę śmierci za szerzenie zabobonów i szpiegostwo. Ówczesna Europa zamarła w niedowierzaniu. Ks. Konstanty Budkiewicz mimo interwencji wielu rządów - w 1923 r. został rozstrzelany, arcybiskupowi Janowi Cieplakowi zamieniono karę śmierci na 10 lat łagru - po nieustępliwych interwencjach zwolniony rok później. Jak to przyjmujemy dziś AD 2014 - ilu rodaków uważa, że już nie trzeba bronić patriotyzmu i wolności? Gdzie jeszcze mentalność bolszewicka nie zamierza ustąpić w obliczu prawdy? Kto z tego pokolenia będzie świadkiem niezłomnym?