czwartek 10.03.2005
Gazeta Współczesna - ZPORR-e starty Gazeta Współczesna - Najlepsi w kraju Kurier Poranny - Biuro na papierze Gazeta Wyborcza - Dzień mężczyzn - a co to takiego?
Prawie 77 mln zł straciło Podlasie na niekorzystnym kursie euro. Dokładnie o tyle więcej pieniędzy byłoby do podziału między samorządy naszego województwa w ramach Zintegrowanego Programu Operacyjnego Rozwoju Regionalnego, gdyby nie spadek kursu. Unia Europejska wypłaca nam bowiem pieniądze w euro.
– Tracimy na tym niekorzystnym przeliczniku, to prawda – przyznał w środę Jerzy Półjanowicz, wicewojewoda podlaski. – Mimo to pierwszy rok korzystania z fundu-szy unijnych uważam za udany.
Wicewojewoda ma podstawy, by tak mówić. W środę Podlaski Komitet Monitorujący podsumował dotychczasowe wdrażanie ZPORR na Podlasiu. Okazało się, że do końca lutego zawarto 140 umów z podlaskimi samorządami na kwotę prawie 160 mln zł. Trzy umowy zostały już zrealizowane, a Unia wypłaciła należne pieniądze – za kanalizację w Milejczycach, stację uzdatniania wody w Choroszczy oraz drogę w gminie Brańsk.
więcej: Gazeta Współczesna - ZPORR-e starty
Gazeta Współczesna - Najlepsi w kraju
Młodzi aktorzy z Teatru Produkcyjnego działającego przy Miejskim Domu Kultury-Domu Środowisk Twórczych w Łomży zdobyli Grand Prix na warszawskim V Przeglądzie Teatrów Amatorskich „Spot”.
Spektakl pt. „Łysa Śpiewaczka” według Eugene Ionesco, zaprezentowany przez łomżyński zespół, zdobył najwyższą nagrodę festiwalu. Jest ona dla teatru bardzo cenna, gdyż „Spot” jest przeglądem ogólnopolskim, a łomżyński zespół był najlepszy spośród 16 teatrów.
Poza Grand Prix, łomżyńscy aktorzy przywieźli z Warszawy także wyróżnienia aktorskie. Uhonorowano nimi Marlenę Kurpiewską, Jakuba Niebrzydowskiego i Łukasza Babiela.
Spektakl, opracowany i wyreżyserowany przez Jarosława Osickiego, instruktora prowadzącego Teatr Produkcyjny, prezentowany był w Łomży w listopadzie ub. roku podczas „pożegnalnej premiery”. Grupa zakończyła już bowiem działalność, przede wszystkim ze względu na zbliżające się egzaminy maturalne.
więcej: Gazeta Współczesna - Najlepsi w kraju
Kurier Poranny - Biuro na papierze
23 tysiące miesięcznie płaci samorząd za utrzymanie Podlaskiego Biura Regionalnego w Brukseli. Tyle, że biura faktycznie nie ma. Nie ma telefonu ani pracownika. Z przedstawicielem naszego regionu udało nam się skontaktować po trzech tygodniach prób.
- Wiem, że trudno mnie złapać. Ale przecież nie ma co się dziwić. Biuro prowadzę jednoosobowo i jak jestem na jakimś spotkaniu, to telefon mam wyłączony - mówi Roman Rak.
Tyle, że nasz przedstawiciel do końca lutego miał mieć profesjonalnie zorganizowane biuro i sekretariat. Miała się tym zająć Polsko-Włoska Izba Handlowa, z którą Urząd Marszałkowski podpisał umowę.
- Włosi, niestety, nie wywiązali się z umowy - rozkłada ręce Janusz Krzyżewski, marszałek województwa podlaskiego. - Myślałem, że uda się to wszystko szybciej pozałatwiać, a okazuje się, że w Brukseli każda rzecz musi nabrać mocy urzędowej. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie problem ten zostanie rozwiązany - dodaje.
Nie mamy akredytacji
Podlaskie Biuro Regionalnie do tej pory nie ma brukselskiej akredytacji. Do czego jest potrzebna? - Formalnie nie istniejemy. Nie dostajemy zaproszeń na spotkania, nie trafiają też do nas informacje o poszczególnych funduszach - mówi Roman Rak. - To wydłuża moją pracę. Osobiście muszę wydeptywać wszystkie ścieżki. Taka sytuacja może potrwać jeszcze kilka miesięcy. Na akredytację czeka się nawet do cztery miesięcy, a my złożyliśmy wniosek pod koniec stycznia.
Brakiem akredytacji Rak tłumaczy też brak informacji na stronie internetowej o jego działalności. Od 2 lutego, czyli momentu oficjalnego otwarcia podlaskiego biura w Brukseli jedynem osiągnięciem Romana Raka jest zdobycie informacji o norweskim projekcie, który być może uda się zrealizować w następnym roku. Projekt dotyczy m.in. promowania zdrowej żywności i ekologicznego przetwarzania odpadów.
więcej: Kurier Poranny - Biuro na papierze
Gazeta Wyborcza - Dzień mężczyzn - a co to takiego?
O Dniu Kobiet nikomu nie trzeba przypominać. Ale mało kto wie, że mężczyźni też mają swoje święto i przypada właśnie dzisiaj
Jest taki dzień, naprawę? Kiedy? - tak na pytanie o Dzień Mężczyzn reagowali niemal wszyscy.
Dzień Kobiet jest jak najbardziej w porządku - stwierdził Wojciech Domański, 67-letni emeryt. - Panie są piękne i eleganckie, więc kwiat i szacunek im się należy. A panowie, co w nich ładnego?
Mężczyzna idealny
Ładni czy nie, do świętowania też mają prawo. - O święcie słyszałam, ale nigdy dokładnie nie pamiętam, kiedy wypada - przyznaje się pani Justyna, kosmetyczka z salonu kosmetycznego As. - Czasem swojemu partnerowi kupię coś z tej okazji.
Jeśli nie pamiętają kobiety, to może sami panowie w ten dzień pamiętają o sobie.
Zdaniem pani Justyny, niestety, wciąż pokutuje pogląd, że mężczyzna jest piękny z natury i nie potrzebuje pielęgnacji. Kosmetyczka przypomina więc, że aby się podobać, powinien mieć zadbaną cerę, czyste paznokcie (lepiej po manicure) i ładnie pachnieć. Zauważa jednak, że są reformowalni i zaglądają do gabinetu.
więcej: Gazeta Wyborcza - Dzień mężczyzn - a co to takiego?