Siódme przykazanie
Ograbiono nagrobek pioniera archeologii na Ziemi Łomżyńskiej, słynnego Alfonsa Budzińskiego. Kto odnajdzie skradzioną żeliwną tablicę? Czy ktoś przeszukuje skupy złomu - bo może tablicę zerwał miłośnik „pół litra”? Czyim obowiązkiem jest łapanie sprawcy na gorącym uczynku - np. za pomocą mini kamer? Przecież przestały być nowością. Skoro już na wyrębach leśnicy montują kamery i złodzieje drewna są wyłapywani - tym bardziej na cmentarzu policja mogłaby jedną kamerką ocalić wiele pomników najstarszych i wzmocnić poczucie bezpieczeństwa. XIX- wieczny pomnik pioniera archeologii przetrwał bez szwanku dwie wojny światowe. Do dziś. Doczekaliśmy Polski, w której coraz więcej wolności mają bezkarni złodzieje. Kategoria „niskiej szkodliwości czynu” zostawi naszym dzieciom w spadku zubożenie kulturowe i spustoszenie moralne. Swoistą zachętą jest z kolei niedokończone lapidarium - bez solidnego ogrodzenia i bez kłódki: złodziej nie musi szukać daleko, zgromadzono mu ciekawe rzeczy w jednym miejscu. Już tylko podczas plenerów fotograficznych miłośnicy Łomży bezsilnie dokumentują puste miejsca po kolejnych kradzieżach - zniknął np. unikalny zabytek: nagrobek o kształcie gotyckiej świątyni. Co się stało z Rodakami? W Łomży na mur obojętności trafia od dziesiątków lat próba założenia Towarzystwa Opieki nad Zabytkami. Kiedyś jeszcze czuli się potrzebni Społeczni Opiekunowie Zabytków - dopóki działał śp. Wiktor Grochowski, bezinteresownie wizytujący m.in. cmentarze, alarmujący w mediach w razie zagrożenia. W dobie dzikiego kapitalizmu bardziej liczy się „ochrona papierkowa”, urzędowa, co zawsze owocuje chorymi efektami - w stylu zabierania dzieci, biednym ale biologicznym rodzicom. Czekamy na wytyczne, procedury, nakazy czy sami mobilizujemy młodych, aby działaniem ochronnym przypominali o siódmym przykazaniu - kto szybszy?