Dzięki unijnym dotacjom budownictwo unika kryzysu
- Gdyby nie dofinansowywane szczodrze z funduszy unijnych inwestycje, byłoby raczej krucho – mówi prof. Czesław Miedziałowski. Zdaniem wykładowcy Politechniki Białostockiej i Wyższej Szkoły Agrobiznesu w Łomży, w branży budowlanej w skali regionalnej nie można mówić o stagnacji, a tym bardziej o kryzysie. Niestety, ciągle nie mamy również do czynienia z boomem inwestycyjnym w budownictwie.
Profesor Czesław Miedziałowski, przewodniczący Podlaskiej Okręgowej Izby Inżynierów Budownictwa, był jednym z inżynierów z województw: mazowieckiego i podlaskiego, którzy spotkali się w sobotę w Wyższej Szkole Agrobiznesu w Łomży. Spotkanie integracyjne miało w przeważającej mierze charakter informacyjny, ponieważ obaj przewodniczący – prof. Miedziałowski i inż. Mieczysław Grodzki, przewodniczący Rady Mazowieckiej Okręgowej Izby Inżynierów - przedstawiali okraszone zdjęciami prezentacje ponad 10-letniej historię działalności izb inżynierskich. Mazowiecka jest prawie pięciokrotnie większa i liczy ponad 17 i pół tysiąca aktywnych członków, którzy praktykują najczęściej w branżach: budowy domów, instalacji sanitarnych i elektrycznej. Podobnie jest w Podlaskiej Izbie Inżynierów, do której należy miasto Łomża i powiat łomżyński z drugą po Białymstoku liczbą członków – około 700.
Inżynierowie jako projektanci, kierownicy budów czy rzeczoznawcy przykładają rękę do niemal wszystkiego, co nas otacza, od dróg i mostów, przez obiekty użyteczności publicznej po linie telekomunikacyjne. Jak twierdzi Gilbert Okulicz - Kozaryn z Łomży, przewodniczący Krajowego Sądu Dyscyplinarnego Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa, to w ogromnej większości solidni ludzie. W ubiegłym roku prowadzonych przez sąd dyscyplinarny spraw było w skali kraju tylko ponad sto i praktycznie niemal wszystkie dotyczyły zaniedbań zawodowych, związanych z niewłaściwym zaprojektowaniem obiektu i błędnym poprowadzeniem inwestycji budowlanych.
Kryzysu nie było, boomu nie ma
Przy okazji spotkania inżynierów zapytaliśmy ich o ocenę kondycji branży budowlanej. Zdaniem profesora Czesława Miedziałowskiego, w skali regionalnej nie można mówić o stagnacji, a tym bardziej o kryzysie, choć jak przyznaje profesor „gdyby nie dofinansowywane szczodrze z funduszy unijnych inwestycje, byłoby raczej krucho”.
- Niestety, ciągle nie mamy również do czynienia z boomem inwestycyjnym w budownictwie – mówi prof. Czesław Miedziałowski. - Dobrze, że rośnie, chociaż łagodnie i wolno, ale jednak..., liczba pozwoleń na budowę, co jest optymistycznym symptomem tego, że sporo ludzi ma nadal z czego inwestować. Przynależność do Izby jest obowiązkowa, dlatego cieszy nas też rosnąca z roku na rok liczba inżynierów, należących do Podlaskiej Izby, ponieważ świadczy ona dobitnie o tym, że projektanci i prowadzący prace budowlana mają pracę. Takie są sygnały z terenu.
Także Michał Szczepankowski dyrektor handlowy firmy Prefbet Śniadowo, produkującej beton towarowy i komórkowy, podkreśla, że produkcja Prefbetu rośnie.
- Nasza sprzedaż w porównaniu z rokiem ubiegłym wzrosła o osiem procent, więc z perspektywy wielkości produkcji kryzys, na szczęście, Prefbetu nie dopadł – informuje dyrektor Szczepankowski, pracujący dla firmy, na której betonie urósł w Łomży nowy basen i Galeria Veneda, a było może wkrótce – także hala sportowa przy II LO . - Ale daleki jestem też od twierdzenia, że mamy do czynienia z boomem: na naszym „łomżyńskim” terenie inwestorzy wyczekują na spadające ceny działek. Z kolei bezkonkurencyjne jak dotąd ceny naszych produktów nie mogą być obniżane w nieskończoność...
Dyrektor Szczepankowski, wzrost sprzedaży Prefbetu wiąże jednak bardziej z poszerzeniem rynków zbytu niż końcem kryzysu. Firma dociera, m.in., na bardzo chłonny rynek warszawski i mazowiecki, ale także do Sankt Petersburga i Obwodu Kaliningradzkiego, a nawet do Belgii na zachodnim krańcu Europy.
Mirosław R. Derewońko