Wczesne trojaczki ze szczęśliwymi rodzicami w Łomży
- Mamy prawdziwy wysyp dzieci z ciąż mnogich – uśmiecha się lekarz neonatolog Bożena Florczyk, ordynator oddziału noworodkowego Szpitala Wojewódzkiego w Łomży, gdzie w nowoczesnych kapsułach inkubatorów nabierają oddechu, rumieńców i sił do życia dwie pary bliźniaczek oraz trojaczki wcześniaczki. - Szóstego września urodziła się pierwsza para bliźniąt, w sobotę dziewczynki trojaczki i w poniedziałek rano – druga para bliźniąt. Mamy także pod opieką roczne trojaczki, urodzone w Warszawie, ale rodzina jest z okolic Łomży. - Wszyscy w rodzinie jesteśmy szczęśliwi – mówi Monika Popowska (lat 32), dzielna mama mających niespełna trzy dni trojaczek. - Teraz dla nas jest najważniejsze, aby były zdrowe! - Zrobiliśmy już plebiscyt w rodzinie, jak córeczki mają mieć na imię – dodaje ze swadą tata trojaczek Rafał Popowski (lat 36). - Mnie pasuje Kasia, Zosia i Marysia, bo to takie polskie.
Takie polskie trojaczki – jeśli ich tata wygra rodzinny plebiscyt onomastyczny – będą nosić polskie imiona zapewne niebawem. Na razie wątłe kruszynki ludzkiego istnienia leżą sobie cichutko w inkubatorach, kiedy w gabinecie pani ordynator toczy się rozmowa na ich temat.
Trojaczki mają ciszę, ciepło i pokarm
Przyszły na świat 21. września w szpitalu z pomocą lekarza położnika Tomasza Sokoła i w obecności lekarz neonatolog Marty Jałbrzykowskiej. Po cesarskim cięciu z jamy macicy o godz. 14.58 najpierw wydostała się Kasia (1 950 g, 47 cm), a kilka sekund po niej – Zosia (1 990 g, 42 cm). Minutę później brzuch mamusi opuściła Marysia (1 900 g, 44 cm). Dzieci zostały poddane intensywnej opiece noworodkowej, ponieważ są wcześniakami: narodziły się w 32. tygodniu ciąży, która zwykle u kobiet trwa od 40 do 42 tygodni. Pierwsza z córek państwa Popowskich oddycha samodzielnie z dodatkową podażą tlenu, ale druga i trzecia wymagają wspomagania oddechu metodą nCPAP, czyli - najprościej ujmując – donosową. Mają w kapsułach cichutko, cieplutko i nie są głodne, ponieważ z karmiącej piersią mamy odciągany jest pokarm, który podawany jest co trzy godziny w dzień i w nocy maleństwom.
- Wprowadziliśmy wcześniaczkom do żołądków cewniki, przez które podajemy mleko w malutkich ilościach – precyzuje dr Florczyk. - Pięć, sześć mililitrów najstarszej, a po jeden, dwa mililitry średniej i najmłodszej. Pozostałą część pożywienia dostarczamy dożylnie. W kroplówce są wartościowe białka, minerały, cukier i witaminy, potrzebne do życia i wzrostu.
Dzielna matka, odpowiedzialny ojciec
Trojaczki urodziły się z szóstej ciąży i mają już w rodzinnej Klimaszewnicy (gm. Radziłów) pięcioro rodzeństwa, cztery siostry i brata. Ewa Popowska ma lat 13, Ania – 11, Ola – 9, Maciek – 7, a Magdalena – dopiero trzy. I chociaż najmłodsza, to w rodzinnym plebiscycie wybrała już pewniaka dla jednej z siostrzyczek trojaczek – Lena. Akurat bliźniaki w rodzie Popowskich to nie nowina – siostra pana Rafała ma dwie córeczki i prababcia również. Ale trojaczki pojawiły się w historii rolniczego klanu po raz pierwszy. - I teraz najważniejsze jest, żeby wszystkie były zdrowe – dodaje ze łzą wzruszenia tata Rafał Popowski, który zawodowo zajmuje się posadzkarstwem. - Potem będziemy walczyć z dniem codziennym. Postaraliśmy się obniżyć niż demograficzny w naszym regionie, ale dlaczego tylko my...?
Syna słucha w skupieniu, zatopiona w rozmyślaniach, babcia trojaczek i bliźniaczek córki Anna Popowska. - Mamy krowę, kury, ale z pięciu hektarów to nie ma bogactwa – zauważa z troską o przyszłość. - Takie małe gospodarstwo na tyle ludzi to nie na dzisiejsze czasy...
Dumny tata aż ośmiorga rodzeństwa nie traci rezonu. - Trzeba będzie dalej codziennie rano wstawać, trzeba będzie orać to swoje pole, żeby z tego w życiu coś było – dodaje pan Rafał optymistycznie. - Trochę ciaśniej w domu może będzie, ale i weselej, i na pewno cieplej.
Doktor Bożena Florczyk już zatroszczyła się o maleństwa i zachęciła do pomocy rodzinie jedną z firm kosmetycznych. Zastanawiając się, kto jeszcze zechciałby pomóc, z powagą puentuje: - Mama naszych trojaczek włożyła w niecodzienny poród duży wysiłek, Wykazała duże zaangażowanie i poświęcenie, bo leżała dla utrzymania ciąży przez miesiąc w domu i przez tydzień w szpitalu. Przyjęła nowinę bez paniki. A to zaledwie początek walki o życie i zdrowie tych dziewczynek. Za tydzień o wiele jaśniej będziemy mogli przedstawić ich losy.
Relacja: Mirosław R. Derewońko
Zdjęcia: Krzysztof Mierzejewski