Starzy i młodzi z Diecezji Łomżyńskiej na Jasnej Górze
- Mikołaj! Mikołaj! - skandowali na wiwat Mikołajowi Dąbrowskiemu, siedmiomiesięcznemu, najmłodszemu uczestnikowi 29. Pieszej Pielgrzymki Łomżyńskiej, siostry i bracia z 209-osobowej grupy żółto-brązowej z Łomży. Łomżanie w piękny środowy wieczór jako ostatni wchodzili do kaplicy Matki Boskiej Częstochowskiej. Łącznie 803 piechurów, z których najstarszy miał lat 78, po 13 dniach wędrówki pokonało prawie 450 km. Na ostatnim etapie z pielgrzymami wędrował biskup łomżyński ks. Janusz Stepnowski, który w czwartek rano odprawił dla nich mszę świętą.
- Myślę, że możemy podziękować Matce Bożej, że dotarliśmy naprawdę szczęśliwie, bo nie było żadnych wypadków czy nieszczęść – podsumowywał na gorąco po wejściu pięciu grup pieszych i dwóch rowerowych na Jasną Górę ks. Piotr Mazurek, kierownik 29. PPŁ, dla którego była to już 20. wyprawa przed oblicze Pani Jasnogórskiej. - Wszyscy zasługują na uznanie, ale szczególnie podziękowałbym młodym ludziom za świadectwo, kiedy dzisiaj tak często Kościół, Bóg i wiara są atakowani. W tym roku po raz pierwszy na pielgrzymi szlak wybrało się ich aż 350 – od uczniów i studentów po młodych do 30. roku życia. Wynieśli dobre doświadczenia podczas tej drogi do Matki Bożej i wielu mi mówiło, że jeśli tylko zdrowie i praca pozwolą, powrócą na nasz pielgrzymi szlak.
Pielgrzymi duchowi w kościołach i w domach
Ksiądz Piotr Mazurek witał kolejno wchodzące grupy pod szczyt Jasnej Góry, zaś potem do kaplicy Matki Boskiej Częstochowskiej, w imieniu Diecezji Łomżyńskiej. Kolejność była już wcześniej wylosowana, a ksiądz kierownik 29. PPŁ poprosił księży przewodników grup, aby przygotowali o swoich pielgrzymach jako wspólnocie w drodze kilka słów informacji. Dlatego to on jako pierwszy podał najbardziej aktualne wieści z trasy o tych, którzy po dwóch tygodniach wytrwałej wędrówki w spiekocie, deszczu i kurzu po asfalcie, ścieżkach i duktach dotarli do celu drogi przed tron Maryi.
Z perspektywy statystyk, najliczniejsza była grupa biała, której duchowym patronem jest papież Jan Paweł II. Zadeklarowanych pielgrzymów duchowych w tym roku było około pięciu tysięcy, jednak w kościołach Diecezji Łomżyńskiej na mszach świętych, nabożeństwach, modlitwach, czuwaniach i apelach jasnogórskich gromadziło się – według szacunkowej oceny ks. Piotra Mazurka – nawet do około 20 tysięcy. - Dzięki grupie białej to, co się działo w świątyniach, było naprawdę niesamowite. Towarzyszenie wędrowcom w pamięci, myślą i modlitwą, a nierzadko i wpłaconym na potrzeby opłat i kosztów uczestnictwa w 29. PPŁ groszem, stanowiło ważny wkład duchowy i finansowy tych, którzy z racji wieku, stanu zdrowia czy obowiązków sami pieszo wybrać się nie mogli. Ale zdarzało się czasem tak, że dotarli na dzień-dwa przed Jasną Górą lub w dniu dojścia i dołączyli do pielgrzymów w drodze, aby spotkać się z tymi, o których losy modlili się w kościele bądź w domu.
Pielgrzymi w drodze zmęczeni, ale pełni energii
Biskup łomżyński ks. Janusz Stepnowski przeszedł jedną trzynastą pielgrzymiej trasy, czyli ostatni, najkrótszy odcinek przed Częstochową. Szedł na czele grupy srebrnej - z Ostrowi Mazowieckiej. - Ostatni etap był radosny, nawet z małą grupą włoską – cieszył się biskup, który od czasu do czasu biega dla zdrowia w Lasku Jednaczewskim. - Nogi mnie tak nie bolą, bo jestem przyzwyczajony do ruchu i wysiłku fizycznego. Dla mnie nie jest problemem przejście dwudziestu kilku kilometrów.
Nogi i stopy z odciskami i pęcherzami na pewno bolały natomiast pielgrzymów z całej diecezji.
Pierwsza wchodziła na wały jasnogórskie 132-osobowa grupa srebrna z Ostrowi Mazowieckiej, w której były 82 siostry i 50 braci, jak tradycyjnie zwracają się do siebie pielgrzymi. Prowadzili ich księża przewodnicy: Andrzej Muzyczak i Michał Turbaczewski. Najmłodsza piechurka Justyna Wiśniewska miała sześć lat, najstarszy był 78-letni Wojciech Kubrykowski. Ze „sreberkami:” szedł także ojciec duchowny 29. Pieszej Pielgrzymki Łomżyńskiej na Jasną Górę ojciec Bogdan Najda, dla którego była to 25. wyprawa do Matki Bożej w Częstochowie. Grupę fioletową z Wyszkowa i Długosiodła wprowadził ks. Marek Soliwoda. Spośród 158 pielgrzymów (100 sióstr i 58 braci) najmłodszy był trzyletni Bartłomiej Turowski, a najstarsza 77-letnia Teresa Sosnowska. Czerwono-zielonej grupie Ostrołęki, Myszyńca i Kadzidła, liczącej 165 osób (107 sióstr i 58 braci) przewodził ks. Krzysztof Tutorek. Tańcem i śpiewem chwalili Boga 9-letnia Faustyna Żereńska i 72-letni Jan Orłowski. Z Zambrowa, Wysokiego Mazowieckiego i Łap prowadził grupę niebieską ks. Łukasz Gołaszewski z drugim ojcem duchownym 29. PPŁ ks. Grzegorzem Kosiorkiem. Wśród 139 osób (110 sióstr i 29 braci) była 11-letnia Antonina Kucharska i 77-letni Roman Średnicki. I wreszcie 209-osobowa (118 sióstr i 91 braci) żółto-brązowa Łomża, której drugi raz z rzędu przewodził ks. Łukasz Andrzejczyk. Wspomagali go w duszpasterzowaniu, m.in., księża: Krzysztof Dąbrowski, Adam Ulatowski i Adam Tybura. - Nasza łomżyńska grupa jest głównie młodzieżowa, rozmodlona i rozśpiewana – twierdzi ksiądz przewodnik. - Ale z mamą wędrował najmłodszy siedmiomiesięczny Mikołaj Dąbrowski i senior grupy 75-letni Stanisław Wiśniewski. I wszyscy dotarliśmy szczęśliwie.
Ksiądz kierownik pielgrzymki wyłącza telefon
Swoisty ewenement 29. PPŁ stanowiły wchodzące w jej skład dwie pielgrzymki rowerowe. Po raz czwarty przez pięć dni 70 osób (w tym 12-latek i 73-latek) pedałowało na Jasną Górę z parafii św. Wojciecha w Wyszkowie; przewodził im cyklista w koloratce ks. Zbigniew Borawski. Po raz szósty wyruszyli rowerami z Wysokiego Mazowieckiego członkowie Stowarzyszenia Cyklistów i Civitas Christiana. Hołd Maryi oddało 21 sióstr i 21 braci, z których najmłodszy miał 16 lat, 64 najstarszy.
Ks. Piotr Mazurek po maratonie organizacyjnym, który dla niego zaczął się wiosną pisaniem pism i objeżdżaniem oraz wizytowaniem trasy w parafiach, ma jedno pragnienie: - Teraz chciałbym nabrać oddechu. W południe pożegnam pielgrzymów, wracających autokarami z Częstochowy do domów w Diecezji Łomżyńskiej. Wyłączam na pięć dni telefon i nie będę dostępny. Odpocznę u rodziny.
Nikomu się nie skarżył, jak cierpi. Pokornie znosił potworny ból w drodze. Jak każdy pielgrzym, miał swoje intencje. I nie wiadomo, ilu cierpiących ofiarowało ból i znój za grzechy domatorów...
Mirosław R. Derewońko