Barwy jesieni
Są odbiorcy sztuki, którzy czegoś po prostu nie widzą i już. Dla znudzonego dyletanta nawet wysmakowany malarsko motyw będzie „kolejnym pejzażem” i kropka. Jak to zmienić? W tym obrazie pewnie niepoprawny amator umieściłby odruchowo białą ścianę w środku kadru - ale tak nie musi być z każdym mocnym punktem, tylko bezmyślny turysta uparcie ustawia wszystko centralnie w krajobrazie do cyklu: „Ja tu byłem”. Autor tego obrazu fotograficznego (bycie artystą-malarzem zobowiązuje) zbudował w obiektywie kompozycję do wędrowania wzrokiem. Od bieli z lewej - budynku, nasłonecznionej, jakby promieniującej ciepłem ściany - poprzez żółtą czapę zmieniającego się drzewa - do niepokoju mocnej czerwieni, zieleni, głębokich cieni muru z prawej: aż tyle narastających zmian w warstwie poziomej ! A w pionie? Kolejny przekładaniec: od rozleniwiającego pogodnego nieba, przez kontrasty świateł, cieni i barw - do zapowiedzi melancholii suchych, czepliwych badyli, w które się zmienią lada moment pastelowe kwiaty. Jak w pigułce, ścieśniono w kadrze moment przejścia pór roku: od ostrego słońca do głębokiego cienia, ale aż w dwóch kompozycjach! Ukośnej: trójkąt światła z niebem odpowiednikiem trójkąta cieni z ziemią oraz warstwowej: prostokąt nieba, horyzontu, architektury, zieleni. Dla wrażliwego Autora zauważenie takiego nagromadzenia świateł, barw, przejścia czasu to cenna zdobycz i chciałby już, natychmiast - podzielić się tą radością z całym światem! Swoją drogą powstała jakby wydzieranka z kolorowego papieru do wycinanek - jaki kierunek malarski to przypomina?