„Bo to nasza Polska – tutaj jestem wychowany”
Oryginalną formułę uświetnienia 93. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości zaproponowali uczniowie Zespołu Szkół Mechanicznych i Ogólnokształcących im. Józefa Piłsudskiego w Łomży. Sala gimnastyczna popularnego „Mechaniaka” zamieniła się z okazji Święta Niepodległości w tłumnie wypełnioną salę teatralną i koncertową, aby starsi i młodsi mogli wspólnie pomyśleć z wdzięcznością zarówno o najwybitniejszych, jak i o anonimowych twórcach Niepodległej.
Tradycyjne akademie i uroczystości patriotyczne nierzadko trącą myszką, sprowadzając się do długich przemów gości oficjalnych i recytacji wierszy przez ubraną na galowo młodzież. Tym razem miało stać się zupełnie inaczej.
Uroczystość prowadził uczeń Michał Komor. Gości patriotycznego spotkania w rocznicę 11. listopada 1918 r., wśród których byli Sybiracy Kazimierz Kiczyński i Józef Łojewski, krótko powitał dyrektor ZSMiO Jacek Kocoń. Wygłosił równie treściwą, a przy tym pouczającą przemowę.
- Wiedzę można zdobywać od innych, ale mądrości musimy nauczyć się sami – zaczął słowami romantycznego wieszcza Adama Mickiewicza (1798-1855). - Nasz patron Marszałek Józef Piłsudski (1867-1935) wiedzę zdobywał od innych, a mądrości uczył się sam. Zawsze oddany Ojczyźnie i rodakom. Jego mądrość i szlachetność wymagały odwagi. Dzisiaj w komercyjnym świecie blichtru potrzeba dużo odwagi, by móc kierować się własnymi zasadami. Młodzi łatwo dają się zwieść reklamom. Świat kusi kiczowatością i mamoną. Prawdziwe wartości schodzą jakby na drugi plan. A Honor, Ojczyzna i Prawda to wartości uniwersalne i nieprzemijające. Mimo że jest chłodny dzień listopadowy, to powinniśmy się radować z darowanej nam przez dziadów i pradziadów niepodległości. Cieszyć się będziemy za dar wolności nie z kwaśną miną i grymasem na twarzy, tylko z pogodnym duchem. Jeżeli nie będziemy pamiętać o przeszłości, w przyszłości też o nas zapomną...
Zanim zaczęły się oryginalne prezentacje sceniczne, dyrektor Kocoń pogratulował jeszcze i wręczył nagrody zwycięzcom konkursów, związanych tematycznie z niepodległością naszej Ojczyzny. Otrzymali je: Paulina Kosicka za najrozleglejszą wiedzę o życiu i działalności patrona zespołu szkół oraz Maksymilian Długokęcki za najbardziej udaną pracę plastyczną.
Teraz kilka słów o pomysłowo i pieczołowicie zaaranżowanej na potrzeby kilkunastu epizodów scenie. Tworzyły ją trzy rozległe jak w tryptyku plany: centralny z biało-czerwoną drogą od ojczystej ziemi do Nieba, lewy ze stołem potajemnych narad w celi konspiratorów i prawy z lasem brzozowym, gdzie wśród jesiennych liści i walających się hełmów bezimiennych żołnierzy stanął w brzozowym zagajniku biały krzyż... Nietrudno w takim układzie o skojarzenie, że to skrzydła narodowej wiary, literatury i męstwa, szerokie jak skrzydła górującego nad wszystkimi orła.
W takiej uświęconej przez kolejne pokolenia Polaków scenerii dla zbiorowej wyobraźni, modelowej do dziś w tradycji patriotycznej, pojawiały się postacie narodowego Panteonu, który przez 123 lata zaborów i – jak widać - nadal tworzą: męczennicy za wolność, nieugięci konspiratorzy, heroiczni powstańcy, ginący w imię słusznej sprawy prości żołnierze czy nieludzko traktowani więźniowie i zesłańcy. Przywoływali ich na scenie, snując sen o Ojczyźnie, marząc o niej, kochając i tęskniąc, młodzi recytatorzy i muzycy. Autorką scenariusza i reżyserem była Hanna Chilińska we współpracy z Justyną Chmielewską-Turcan i twórcami dekoracji: Marią Jurkiewicz i Dariuszem Koziatkiem.
Swoistym signum temporis spektaklu pozostanie jedna postać, zgoła odmienna od bohaterów literatury romantycznej, choć z nimi się identyfikująca. Tą intrygującą postacią był (dosłownie) współczesny chłopak, rapujący tekst o „11 listopada”. W tę niełatwą rolę – tym bardziej, że już w prologu - wcielił się sam autor wiersza 18-letni Wojciech „Goliniak” Goliński. Na mocnym bitem akcentowaną nutę nałożył hip-hopową narrację: „Gdy idę przez miasto, to widzę zielone parki. Gdy mijam ulice, widzę piękne krajobrazy. Gdy widzę chorągwie, to biało-czerwone barwy... Bo to nasza Polska – tutaj jestem wychowany!”.
Mirosław R. Derewońko
Fot.: Marek Maliszewski