40 milionów na nowe życie
Chcecie mieć szpitale? Musicie zaciągnąć 40 milionów złotych kredytu i spłacać go przez dwadzieścia lat. Takie ultimatum już w styczniu postawi zarządowi województwa wicemarszałek Krzysztof Tołwiński. - Jeśli radni znajdą tyle odwagi, to przyjmą ten projekt - mówi Tołwiński, który odpowiada za służbę zdrowia. Sprawa jest ważna. Chodzi o być albo nie być czterech najbardziej zadłużonych szpitali: zespolonego w Białymstoku (56 mln zł długu), w Łomży (ponad 10 mln zł długu), w Suwałkach (ponad 18 mln zł długu) i psychiatrycznego w Choroszczy (24 mln zł długu).
- Jeśli im teraz nie pomożemy, to te szpitale padną. A wtedy i tak będziemy musieli spłacać ich długi i to jeszcze większe niż teraz - przewiduje Krzysztof Tołwiński. Rok temu kazał urzędnikom pracować nad specjalnym projektem pomocy. Teraz jest prawie gotowy.
Sprawa pokoleniowa
Pomysł jest prosty. Samorząd województwa zawiązuje spółkę celową, która wykupuje część szpitalnych długów - w sumie na kwotę 40 milionów złotych. Skąd samorząd weźmie na to pieniądze? Z banku! Zamierza wziąć kredyt pod zastaw swoich budynków, w tym między innymi obecnej siedziby przy ul. Wyszyńskiego w Białymstoku.
- Już robiliśmy rozeznanie i wiem, że banki byłyby skłonne udzielić takiego kredytu. Spłacalibyśmy 2-3 miliony złotych rocznie. A to oznacza, że kredyt przeszedłby na drugie pokolenie - przyznaje wicemarszałek. Podkreśla, że decyzja jest trudna: - Ale teraz szpitale oddają komornikom po dwa miliony złotych rocznie. Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy nas na to stać - rozważa Tołwiński.
Kolejne oddłużenie?
Największą pomoc, bo aż 20 milionów złotych otrzymałby Wojewódzki Szpital Zespolony w Białymstoku. - Od kwietnia ubiegłego roku nasz dług nie urósł. Ale z tym, który już mamy, sami nie potrafimy sobie poradzić. 20 milionów zł od marszałka i dodatkowe 15 milionów zł zwrotu za podwyżki powinno nas postawić na nogi - zakłada Danuta Zawadzka, szefowa szpitala.
Mniej optymistycznie podchodzi do sprawy Sławomir Zgrzywa, radny Sejmiku z ramienia PO: - Szpital zespolony nie płaci ZUS. A to oznacza, że zadłuża się w bieżącej działalności. Można go oddłużyć na początku roku, a pod koniec znów będzie miał taki sam dług - twierdzi. Przyznaje, że trzeba rozmawiać o pomocy szpitalom, ale wcześniej konieczne jest zbilansowanie ich bieżącej działalności, a do tego są potrzebne rozwiązania systemowe.
W styczniu projekt wicemarszałka ma trafić na zarząd województwa. Ten zdecyduje, czy przygotuje projekt uchwały w tej sprawie.