Osty nad Narwią
Plątanina delikatności i groźnych kolców w nadrzecznych ostach od zawsze inspirowały artystów. Tu przetworzenie zdjęcia w niecodzienną pseudosolaryzację - szlachetną technikę dawnych mistrzów, dało w efekcie tajemniczą księżycową poświatę. Oto różnica między rękodziełem dawnej fotografii artystycznej z odrobiną tajemnicy, niedopowiedzenia - a cyfrowe, automatyczne więc bezduszne fotografie „jak żywe”. Śmieszne jest dążenie do super ostrości z obsesją wobec „szumu”. Czy nie ciekawszy urok pewnej „niedoskonałości”, widoczna obecność człowieka w tworzeniu dzieła sztuki, jego indywidualne emocje ? Na razie nadeszły czasy w których żadne umiejętności, ani wrażliwość czy rozum nie są konieczne - wystarczy naciskać guzik w aparacie. Oczywiście, to wszystko może współistnieć - jak kino, którego telewizor nie zastąpił; jak krążki winylowe, których kompakty nie wyparły całkowicie więc i z tradycyjną fotografią będzie podobnie. Ważne, aby była możliwość wyboru, aby można było kupić dobry film, papier, wywoływacz i potem zobaczyć efekty na wystawie. Niestety fala powrotu tradycyjnej fotografii w Polsce nie nabiera rozmachu, rynek sztuki fotograficznej bardzo wolno wychodzi z niebytu. Niski poziom edukacji nie wytwarza odruchu potrzeb wyższego rzędu, kontaktu ze sztuką.