Krutynią, Pisą, Narwią
Jak znaleźć dobre towarzystwo na plener fotograficzny w kajaku? Od lat to samo - jak co do czego to albo wody się boją, albo czasu nie mają: wtedy pozostaje niezawodna rodzina. Owszem, najwygodniej samotnie, nikt nie marudzi gdy deszcz pada, ale jeśli Natura pokaże coś zapierającego dech w piersiach, wtedy satysfakcja z dzielenia się radością: - „Widzisz to samo” ? ...jak tym razem: kolonie kormoranów, jeleń, sarna, wiewiórka płynąca Czarną Rzeczką, wieczorne ciągi dzikich kaczek, żurawi, majestatyczne loty drapieżników, białe czaple i siwe... Do dyspozycji był tydzień czasu, 4 przenoski na Krutyni, od Sorkwit 22 jeziora, w tym największe nasze Śniardwy, Pisa z prądem i kawałek Narwi pod prąd do domu. Aż żal się śpieszyć - samotnie rozciągałem ten plener do 3 tygodni, wpływając w różne zakamarki… tym razem okazja do expresowych porównań. Jeszcze więcej ogrodzeń do samej wody, mimo zagwarantowanego prawem dostępu do brzegu - nadal brak życzliwości dla turystyki wodnej. Zdumienie: byliśmy jedyną, długodystansową załogą na ponad 200 km, z niezależnym wyposażeniem - namiotem, żywnością (dodatkowa woda ze źródełka w połowie trasy). Pojedyncze kajaki kręciły się tylko wokół mijanych stanic (PTTK-owskie stwarzają wrażenie dogorywających ). Raz grupa kajaków przywieziona samochodem towarzyszyła nam na krótkim odcinku do tablicy „Odbiór sprzętu”. Skupiska piwoszy i hałaśliwe grillowiska, dla których rzeka stanowiła ozdobnik, dodatek. Ceny większe niż za granicą np. 30 zł za ognisko ! Dziwne pustki na trasie to oddech dla zmęczonej przyrody, z wyjątkiem upiornego, wymarłego krajobrazu tuż za fabryką sklejek na początku Pisy i chwilę potem.. potężna rura z wysokości skarpy wypluwająca nieczystości po prostu do rzeki - nikogo już nie wzruszają takie wizytówki naszej „cywilizacji”. Tam przez ponad 30 km nie zaśpiewał ptak, nie plusnęła ryba. W spiętrzonych gałęziach na licznych zakrętach plastikowe butelki i śmieci piętrzą się w kolorowej pianie. Uparci wędkarze pojawili się pojedynczo dopiero bliżej Nowogrodu, gdzie rozrzedzone ścieki chemiczne przestały być odczuwalne w powietrzu. Kogo to obchodzi ? Kogo martwi częściowo martwa rzeka, skoro w połowie potrafi się jeszcze przefiltrować ? Dziś wrażliwość społeczną stępiono strasząc w mediach, że wszędzie czają się kleszcze, burze i trąby powietrzne, więc ludzie wolą bezpieczne widoki Natury, tylko na ekranie TV. Czy można się nauczyć pokory z dala od przyrody ? Czy lepszy strach od szacunku ? Na Śniardwach całą noc mieliśmy burzę, a mimo to była niczym wobec tej potwornej burzy nad Krutynią, którą przeżyłem 40 lat temu. Teraz więcej było przelotnych deszczy, suszenia ubrań przy ognisku… Autor zdjęcia zaskoczył mnie świeżością spojrzenia w trudnym skondensowaniu obrazu wakacji w jednym ujęciu. Taki sposób ustawienia aparatu, jak mówiono kiedyś: „z żabiej perspektywy”, stwarza wrażenie, że role się odwróciły i to Natura podpatruje człowieka.