Przejdź do treści Przejdź do menu
sobota, 27 kwietnia 2024 napisz DONOS@

Kalendarz spod pędzla i zza migawki

Przed świętami Bożego Narodzenia ukazały się dwa interesujące – choć z całkiem różnych powodów - kalendarze na rok 2010. Oba są dziełem łomżyńskich plastyków. Pierwszy to zbiór odważnie malowanych przez Teresę Adamowską obrazów z aniołami w zagadkowych sytuacjach, zaś drugi to fotograficzna wędrówka po starówce Łomży z Grzegorzem Gwizdonem.

Przed końcem roku ukazało się mnóstwo wydawnictw, których autorzy próbują przez najbliższe dwanaście miesięcy A.D. 2010 absorbować uwagę widza w taki sposób, aby sprawić przyjemność oczom i duszy odbiorcy oraz orientować go w nieuchronnie mijającym czasie. Z zadania najlepiej, jak sądzę, wywiązali się Teresa Adamowska i Grzegorz Gwizdon. Autorzy obu kalendarzy pracowali odmiennie i sięgnęli po różne środki wyrazu i ekspresji, ponieważ ich wydawcy najwyraźniej mieli różne oczekiwania. I najwidoczniej swoje barwne prezenty pod świąteczną choinkę i na Nowy Rok adresowali do różnych grup odbiorców, stawiając kalendarzom wcale nie identyczne cele.
Pierwszy kalendarz, który zresztą zrobił na mnie znacznie lepsze wrażenie, wydał Zakład Usług Informatycznych NOVUM. To firma, która już współpracowała z Teresą Adamowską, jedną z najpracowitszych i najciekawszych artystycznie osobowości sztuki w Łomży, przy kalendarzu z właśnie kończącego się roku. I tym razem artystka ponownie sięgnęła po swój ulubiony motyw, czyli postaci anioła, nadając mu spektrum cech nie tylko świętości czy doskonałości, ale i ludzkiego zagubienia, zwątpienia i ułomności.
Wydawca jednoznacznie zadecydował, że w kalendarzu centralny będzie obraz, stąd zajmuje on niemal całą białą kartę dużego formatu. Dni miesiąca i tygodnia oraz imieniny znajdują się na wąskim marginesie po lewej stronie. Zabieg ten nie osłabił ich wyrazistości i czytelności, oddając jednocześnie pole do popisu wrażliwej artystce.
Teresa Adamowska stworzyła cykl dwunastu obrazów, na których w wertykalnej pozie królują aniołowie. Każdy jest kobietą o wysmukłej, jakby  gotyckiej sylwetce i ma skrzydła w ogóle niepodobne do utrwalonych zwłaszcza przez tradycje kościelną przedstawień. Atrybut Bożego posłańca na niemal wszystkich obrazach nie przypomina długich i z białych piór skrzydeł. Bo skrzydła aniołów Adamowskiej są niezwykłe: przypominają czasem nieregularne marmurowe płyty albo gęstwę drzew, krzewów i traw. Czasem skąpane w czerwieni srożą się jak skrzydła husarii, innym razem układają się w chropawości kory na wiekowym pniu albo tworzą fantazyjnie splątany gąszcz zielonkawo-brunatnych glonów.
Wszystkie anielskie postacie są samotne, zaś ich skrzydła zazwyczaj monstrualnie wielkie. Na ich  obliczach panują rozmaite stany ducha: od uwielbienia, zachwytu i wniebowzięcia aż po ból,  zadumę i zapomnienie, a nawet...ekstazę!       
W oryginale malowidła są trochę większe niż w kalendarzu i mają wymiary 60 na 42 cm. Teresa Adamowska malowała je farbami olejnymi na płycie pilśniowej. Wybrała tę technikę, aby na czas zdążyć ze stworzeniem całego cyklu.  Ale oprócz komfortu pracy na płycie, a nie blejtramie z płótnem, kierowała się także ewentualnością skanowania, które daje lepszy i wierniejszy oryginałowi efekt przy płaskiej powierzchni. Systematyczna praca malarska zaczęła się we wrześniu br, choć zamyślenia, jak poprowadzić cykl, trwały od lata. Artystka tworzyła zwykle wieczorami po powrocie z Liceum Plastycznego, gdzie jest cenioną i lubianą nauczycielką. Owocem owych metafizyczno-egzystencjalnych zamyśleń i pociągnięć pędzla są obrazy, na które patrzy się z estetyczna przyjemnością i nie mniejszym intelektualnym zaintrygowaniem. Artystka najbardziej lubi „marcowego” anioła, stojącego w szczerym polu z przezroczystym welonem, snującym się niczym nitka drogi po horyzont. Za plecami na konstrukcji z patyków jak trzepak i na bezlistnych gałązkach w dłoniach Anielicy przysiadły ptaki, symbole myśli o wiośnie i wszystkich porach roku. Ale podobać się mogą - i będą - Anielica jak Archanioł Gabriel (styczeń), arlekin z bokononicznym, bo ułożonym między palcami dłoni i na sukni sznurem pereł (luty), tancerka z rewii w impresjonistycznej, mieniącej się zieleniami sukieneczce (kwiecień)... Można by tak dalej z podziwem dla ekspresji twórczej łomżyńskiej malarki wyliczać do końca roku!
Mniej zachwytów, ale i uznanie za solidną robotę, zbierze Grzegorz Gwizdon i Urząd Miejski, którzy prezentują urokliwe, wpisane w obowiązkową marszrutę miejsca starówki: 500-letnia Katedra, Stary Rynek z ratuszem i kamieniczkami, ulice Długa, Dworna i Sienkiewicza z zabytkowymi kamienicami albo Farna z ławką Hanki Bielickiej.
Walorem jest dostosowanie do miesięcy i pór roku fotografii, które powstawały na przestrzeni trzech lat. Jasne i w słonecznych barwach zdjęcia zajmują górną część strony, a na sinokawowym tle niżej są daty miesiąca, zaś nad nim miniatury poprzedzającego go i następnego.
Koniec wieńczy dzieło, dlatego należy pochwalić grafików komputerowych i drukarzy. Kalendarz Teresy Adamowskiej opracował Kamil Klemczak i Libra-Print, a Grzegorza Gwizdona – Pracownia Poligraficzna Zbigniew Jakuć i Drukarnia Jankowski.

Mirosław R. Derewońko


 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę