sobota 27.10.2007
Gazeta Wyborcza - Szykuje się przewrót w sejmiku Gazeta Wyborcza - Nocny zakaz jazdy dla tirów przez Łomżę Gazeta Wyborcza - Boom mieszkaniowy w Łomży
Gazeta Wyborcza -
Szykuje się przewrót w sejmiku
Losy koalicji PiS - PSL w sejmiku wojewódzkim zdają się być
przesądzone. Zmiany chcą zarówno liderzy Platformy, jak i ludowców.
Radni z Lewicy i Demokratów też poparliby przewrót, zwłaszcza jeśli
miałoby im to przynieść udział we władzy.
- Byłoby kompletnym anachronizmem, gdyby na szczeblu krajowym rządziła
koalicja PO - PSL, a na Podlasiu PiS - PSL - powiedział nam wczoraj
szef radnych Platformy w sejmiku Jarosław Dworzański. Przyznał, że w
ostatnich dniach toczą się rozmowy między radnymi różnych klubów nad
stworzeniem nowej większości. W poniedziałek ma się odbyć sesja
sejmiku, ale jest mało prawdopodobne, by już teraz wpłynął wniosek o
odwołanie Dariusza Piontkowskiego (PiS) z funkcji marszałka. Bardziej
realne wydaje się, że stanie się to tydzień później - podczas drugiej
części posiedzenia parlamentu wojewódzkiego. Wówczas miejsce trzech
radnych, którzy wygrali wybory do Sejmu, zajmą ich następcy. Zostaną
zaprzysiężeni i będą mogli podejmować decyzje.
- Dużo zależy od tego, co w poniedziałek zrobi marszałek, bo już wie,
że stracił większość - uważa Dworzański. Zdradził nam, że prowadzi
rozmowy nie tylko z radnymi PSL i LiD, ale też z niektórymi z PiS-u.
Platforma chciałaby natomiast uniknąć wiązania się z Samoobroną, a już
zwłaszcza zagwarantowania jej stanowiska w zarządzie województwa.
- Taka koalicja i z lewicą, i z Samoobroną, która już de facto
przestała istnieć, to byłby jakiś orientalny potworek. Nic by się nie
udało zrobić dla województwa - ocenia Jarosław Dworzański.
Żeby odwołać marszałka, nie wystarczy zwykła większość. Musiałoby się
za tym opowiedzieć osiemnastu spośród trzydziestu radnych. Jeśli PO nie
liczy na Samoobronę, musiałaby mieć poparcie trzech z PiS-u. Dworzański
ocenia, że to możliwe.
więcej: Gazeta Wyborcza -
Szykuje się przewrót w sejmiku
Gazeta Wyborcza - Nocny zakaz jazdy dla tirów przez Łomżę
Konflikt między prezydentem Łomży a wojewodą o ciężarówki, które nocą przejeżdżają przez miasto
Pomimo tego, że zakaz zacznie obowiązywać już za kilka dni, sytuacja
jest niejasna. Znaki już stoją i czekają tylko na odsłonięcie, ale
wczoraj rano wojewoda podlaski wysłał pismo do prezydenta miasta,
zakazując wprowadzenia tego przepisu.
Łomża od dwóch lat walczy z ruchem tranzytowy, który niszczy miejskie
drogi, zagraża dwóm mostom na Narwi, a w nocy ciężarówki nie dają spać
mieszkańcom. Ten ostatni problem potwierdziły badania Wojewódzkiego
Inspektoratu Ochrony Środowiska. Dlatego miejscy włodarze postanowili
zabronić jazdy tirom przez miasto w godz. od 22 do 6 rano.
Prezydent Jerzy Brzeziński załatwił wszystkie formalności i na jego
zlecenie wyprodukowano za kilkanaście tysięcy złotych znaki informujące
o zakazie. Ustawiono je na drogach wjazdowych do Łomży, a także w
okolicach Augustowa, Jeżewa, Ostrowi Mazowieckiej, Ostrołęki,
Kisielnicy, po to, aby kierowcy wcześniej mogli wybrać, jaką drogą chcą
jechać. Zapytaliśmy ratusz, co zrobi w związku z decyzją wojewody?
- Prezydent jest zdeterminowany i nadal będzie działał konsekwentnie -
podkreślił Łukasz Czech z biura prasowego łomżyńskiego urzędu miasta. -
Nakaz wojewody, który otrzymaliśmy, ma wady prawne. Naszym zdaniem
wojewoda również nie zapoznał się z całą dokumentacją w tej sprawie.
Prezydent wysłał już skargę do prezesa Rady Ministrów i do ministra
transportu.
Dodatkowo magistrat od 1 listopada wprowadza ograniczenie prędkości do
40 km/h na ul. Wojska Polskiego, to głównie tą drogą przejeżdżają tiry.
więcej: Gazeta Wyborcza - Nocny zakaz jazdy dla tirów przez Łomżę
Gazeta Wyborcza - Boom mieszkaniowy w Łomży
Jak grzyby po deszczu rosnąć będą w Łomży bloki i domy. Magistrat wydał
do końca września w sumie 240 pozwoleń na budowę, najwięcej właśnie na
budownictwo mieszkaniowe.
Tak sprzyjającej koniunktury nigdy jeszcze tam nie było. W tym roku
urzędnicy wydali prawie tyle pozwoleń na budowę, co w ostatnich dwóch
latach. Powstaną nowe lokale usługowe, handlowe, mniejsze i większe
galerie, a przede wszystkim domy i bloki, a w nich aż 600 nowych
mieszkań. Powodów tak dobrej prosperity jest wiele, ale trudno w tej
chwili stwierdzić jednoznacznie, co ma na to decydujący wpływ.
- Jest to z całą pewnością szalony i oszałamiający wzrost - ocenia
Zbigniew Sulewski z Centrum im. Adama Smitha. - Być może ma to związek
z obecnym bardzo słabym kursem dolara. Ludzie z tego regionu, którzy
kiedyś wyjechali do Stanów, teraz wracają i inwestują. Przypuszczam
też, że może mieć to związek z rolnictwem, bo w okolicy jest dużo
bogatych gospodarstw, nastawionych na mleko, którego produkcja w tej
chwili przynosi duże zyski. I rolnicy być może lokują pieniądze w
nieruchomości.
więcej: Gazeta Wyborcza - Boom mieszkaniowy w Łomży