Przejdź do treści Przejdź do menu
piątek, 22 listopada 2024 napisz DONOS@

Cieszmy się piękną muzyką i urodą głosów

Z łomżyniakiem Jackiem Szymańskim (lat 41), tenorem Opery Bałtyckiej w Gdańsku oraz inicjatorem i dyrektorem artystycznym XIV Muzycznych Dni Drozdowo-Łomża rozmawia Mirosław R. Derewońko

Jacek Szymański
Jacek Szymański

Mirosław R. Derewońko: - Udało się Panu odsapnąć po tegorocznym lipcowym maratonie 11 koncertów?
Jacek Szymański: - Ależ skąd! Festiwal zakończył się późną nocą w niedzielę, dzisiaj (rozmawiamy w poniedziałek po południu - przyp. MRD) miałem już rano lekcje z adeptką śpiewu, a sam muszę się uczyć na sierpień cyklu cygańskich pieśni Brahmsa. A 20 lipca występuję jako Ismael w operze Giuseppe Verdiego "Nabucco" w Sopocie.

MRD: - Właśnie miałem spytać, jak Pan spędzi wakacje...
Jacek Szymański: - Nie ma mowy o wakacjach. Od stycznia, gdy wróciłem z festiwalu kolęd z Łomży, aż do grudnia nie mam wakacji.

MRD: - Po tegorocznych Dniach jest Pan bardziej zmęczony czy zadowolony?
Jacek Szymański: - Nad zmęczeniem góruje zadowolenie, że XIV Muzyczne Dni przebiegały sprawnie, że nie zawiedli artyści, dopisała publiczność i... pogoda! Przez tydzień przed festiwalem z Regionalnym Ośrodkiem Kultury i współorganizatorami "dopinaliśmy" szczegóły tego, co budowało się przez cały rok. Kiedy już Dni ruszyły, każdy dzień wypełniały próby, spotkania, koncerty i oczekiwanie, czy dojadą wszyscy artyści.

MRD: - Wywoływało to w Panu silne emocje?
Jacek Szymański: - Emocje na scenie powinni przeżywać wykonawcy, a na widowni publiczność. Jakbym do tego dokładał jeszcze własne emocje, to tylu spraw bym nie udźwignął, bo nerwy by mnie zjadły.

MRD: - Które z tegorocznych wydarzeń Muzycznych Dni uważa Pan za najciekawsze?
Jacek Szymański: - Wszystkie koncerty oceniam jako wartościowe artystycznie. Najtrudniejsze  było wystawienie opery narodowej "Straszny dwór" Stanisława Moniuszki. Przygotowałem jej inscenizację i scenografię ze sporym rozmachem, jak na warunki łomżyńskie, gdzie przecież do dziś nie ma profesjonalnej sceny. Aby pogodzić potrzeby solistów, chóru i 20-osobowego zespołu tanecznego, zaś jednocześnie móc pokazać operę jak najszerszej publiczności, zdecydowałem się na Sanktuarium pw. Miłosierdzia Bożego. Ono rzeczywiście ma niedobrą akustykę, ale aule I czy II LO mają dobrą akustykę, tylko że praktycznie bez sceny. Znowu sala widowiskowa ŁOK od biedy spełniałaby warunki sceniczne, lecz nie zmieściłaby tych ok. dwóch tysięcy ludzi, którzy przybyli do sanktuarium. Nie było siły - coś za coś. Ale i tak o sile przedstawienia zdecydowali wybitni i świetnie przygotowani artyści z Poznania, Bydgoszczy i Gdańska. I z Łomży, bo wielkie wrażenie zrobił finałowy mazur w wykonaniu Zespołu Pieśni i Tańca Łomża, przygotowany pod kierunkiem Kazimierza Pawczyńskiego.

MRD: - Opłacało się. Zapewne nie ja jeden uznałem, że to najważniejsze wydarzenie festiwalu.
Jacek Szymański: - Z perspektywy wielkości przedsięwzięcia, to i owszem, jednak proszę zwrócić uwagę na bogactwo gatunków podczas Dni. Pod batutą prof. Stanisława Winiarskiego, zresztą kiedyś mego nauczyciela muzyki, nastąpiło odrodzenie łomżyńskiego chóru katedralnego. Wysoko oceniam inwencję i aranżacje nastolatków z Trio Lipski-Starachowski-Lipski. Przecież oni z fantazją i niezrównaną swobodą przedstawili na jazzowo Grieg'a, Paganiniego, Chopina, Mozarta, Bacha i Beethovena! Albo muzykalna Rodzina Lewiarzy - tu są wprawdzie znani, ale większość słuchaczy nie wiedziała, jakie ta rodzina ma możliwości wykonawcze. Na inaugurację mszą św. w kościele w Jedwabnem, a potem w katedrze w Łomży wystąpił z dwoma różnymi programami Gedymin Grubba. To geniusz organów, takiego jak on repertuaru nie ma chyba nikt w Polsce. Mówi się nawet, że już przerósł swego mistrza prof. Romana Peruckiego. Oj, naprawdę trudno w tak odmiennych stylistykach wskazywać to, co najciekawsze, bo siłą Muzycznych Dni jest ich różnorodność.

MRD: - Tak jak różne są pod względem formy i problematyki nasz "Straszny dwór" czy operetka "Księżniczka czardasza" Emmericha Kalmana, wystawiona przy Hotelu Zbyszko w Nowogrodzie. Mnie podobał się też koncert w ratuszu, gdzie w konwencji rozmowy przy kawiarnianym stoliku przybliżył Pan króla barytonów polskich Floriana Skulskiego.
Jacek Szymański: - O, Pan Skulski to artysta z dorobkiem! Występował na wielu scenach w Polsce i za granicą, ma dużo świetnych ról w repertuarze, niektóre wykonywał nawet w 500 widowiskach! Przy tym jest pogodny i skromny. Przy okazji warto podkreślić, że w czasie koncertu w ratuszu występowała z nim plejada jego uczniów i partnerów scenicznych, m.in., znakomita sopranistka Barbara Kubiak.

MRD: - Faktycznie, zasłużenie zebrała niezwykle gorące owacje. Podczas tego koncertu na fortepianie grali pedagodzy Akademii Muzycznej w Gdańsku: prof. Andrzej Nanowski i prof. Krystyna Wawryków, która nadto w "Strasznym dworze" blisko dwie i pół godziny na tym instrumencie grała partię orkiestry. Praca śpiewaka i muzyka to również niemały wysiłek fizyczny. A jak Pan i Pańscy goście odbieraliście reakcje publiczności festiwalowej?
Jacek Szymański: - Nasi widzowie i słuchacze stali się przez te 14 lat całkiem dobrze wykształceni muzycznie. To często są znawcy przedmiotu, którzy wiedzą, co ich może czekać na koncercie, gdyż wcześniej znają podany przynajmniej gatunkami, a zazwyczaj ze wskazaniem na utwór i kompozytora program. Nasza publiczność szuka wiadomości w wydawnictwach i internecie. Jest osłuchana z klasyką i często przy niej spędza czas przed i po  Muzycznych Dniach.

MRD: - A jacy jesteśmy w bezpośrednim kontakcie z Państwem artystami?
Jacek Szymański: Jesteście do nas dobrze nastawieni, życzliwi i  uśmiechnięci. Nie macie postawy negatywnych krytyków, którzy czyhają na każde potknięcie, czy któraś fraza będzie nieczysto zaśpiewana, nie szukacie mankamentów. Takie podejście widowni uskrzydla, sprawia, że jesteśmy  również swobodni i otwarci na was. Najważniejsze jest przecież w sztuce przeżycie, bo chodzi  o impresję, żeby znaleźć w pięknej muzyce i śpiewie zadowolenie, żeby napawać się dźwiękami i urodą głosów. Żeby się nimi wzajemnie nacieszyć.

MRD: - Dziękujemy za te przeżycia, którym wielu z nas są potrzebne jak powietrze, i za rozmowę.            

 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę