Muzyczne Dni potrzebne jak powietrze
- Dziękujemy Panu Bogu za pogodę, a ks. bp. Stanisławowi Stefankowi i ks. Henrykowi Budnemu za przybycie na inaugurację festiwalu - mówił jego dyrektor artystyczny Jacek Szymański podczas koncertu "Kabaret w klasyce", którego gwiazdą była śpiewaczka koncertująca Monika Fedyk-Klimaszewska (mezzosopran). - Tym razem przedstawiliśmy Państwu muzykę trudną, bo uważamy, że poprzeczkę wysokiego myślenia należy ciągle podnosić.
"Muzyka trudna" z kolei to "Brettl-lieder" Arnolda Schonberga z 1900 r. i "Cabaret Songs" Benjamina Brittena z 1937. Utalentowanej, raz emanującej radością, raz wzruszającej nostalgią śpiewaczce towarzyszył na fortepianie niezrównany akompaniator prof. Andrzej Nanowski, a teksty z angielskiego i niemieckiego przez siebie spolszczone czytał z łagodnym przejęciem Dariusz Wójcik.
To chyba jedyna okazja, żeby podać do publicznej wiadomości, iż mezzosopranistka jest także pedagogiem Akademii Muzycznej w Gdańsku, gdzie pod kierunkiem prof. Piotra Kusiewicza kończy przewód doktorski w Akademii Muzycznej w Łodzi, którego podstawą są właśnie w Drozdowie wykonane pieśni.
- Jestem miłośniczką pieśni, ponieważ można w nich wyrazić osobowość, duszę i muzykalność - powiedziała mi po koncercie rozpromieniona śpiewaczka. - Są trudne dla pospolitego widza, ale zawiera się w nich cała głębia i złożoność natury ludzkiej.
Monika Fedyk-Klimaszewska ma na swoim koncie wiele partii operowych, w tym tak znakomitych jak te z oper Giuseppe Verdi'ego: Amneris ("Aida"), Azucena ("Trubadur") czy Fenena ("Nabucco").
Księdza Biskupa Stanisława Stefanka zapytałem, dlaczego wydarzenia kulturalne zyskują w jego osobie i patronat, i mecenat (kilkudziesięciu wykonawców otrzymało na osiem festiwalowych dni zakwaterowanie i wyżywienie w Wyższym Seminarium Duchownym w Łomży).
- Kultura ma wartość obiektywną i jest nam potrzebna jak powietrze, bo dotyka sfer niezbędnych dla życia ludzi: przekonań, wierzeń i wzruszeń - stwierdził ordynariusz Diecezji Łomżyńskiej. - Ale patronuję ambitnym artystycznie przedsięwzięciom także i ze względów subiektywnych: jest we mnie wzrastająca ciągle zazdrość o Łomżę, o jej pozycję wśród większych i zamożniejszych miast.
Hierarcha mówiąc o "zazdrości" miał na myśli fakt, że niełatwo jest na co dzień do powiatowego grodu nad Narwią sprowadzić wykonawców, którzy proponują trudne gatunki muzyczne i gwarantują profesjonalny poziom.
- Myślę też o rozwoju cywilizacyjnym mieszkańców Łomży - dodał ks. biskup. - Przecież ci, którzy mają aspiracje intelektualne i kulturalne, i których na to stać, także wyjeżdżają na koncerty czy do teatru, nie tylko do pracy. Trzeba tworzyć odpowiadające im środowisko na miejscu, bo wtedy wartości są dostępniejsze, stają się wspólnym darem i powszechnym dobrem.
To środowisko muzyczne od kilkunastu lat przyciąga do 1000-letniego grodu nad Narwią łomżyniak Jacek Szymański, który jest tenorem, solistą Opery Bałtyckiej w Gdańsku. Pomysłodawca festiwalu i jego niestrudony propagator, menedżer, konferansjer i wykonawca spędził czas przygotowań do 14. edycji bardzo pracowicie, występując, m.in., w Teatrze Wielkim w Poznaniu i Operze Nova w Bydgoszczy (np. partia Valzacchi'ego w "Kawalerze Srebrnej Róży" Ryszarda Straussa i Priore'a w "Lombardczykach" G. Verdi'ego). Po inauguracji nie ukrywał, że wreszcie trudy organizacyjne nie przesłaniają mu tego co najważniejsze, czyli kontaktu z festiwalową publicznością.
- Jesteśmy z dyrektorem Jarosławem Cholewickim i Regionalnym Ośrodkiem Kultury już "dotarci" - wyznał podczas koncertu Moniki Fedyk-Klimaszewskiej. - Bardzo pomaga nam ks. Krzysztof Jurczak z Radia Nadzieja i ks. Andrzej Godlewski z Centrum Katolickiego i parafii Krzyża Świętego. Sprawdzonym partnerem okazał się też Hotel Zbyszko w Nowogrodzie, gdzie artyści mają do dyspozycji aż 12 pokoi. Siła festiwalu to także pomoc z ministerstwa kultury, urzędu marszałkowskiego, starostwa i ratusza. W imieniu artystów, publiczności i własnym serdecznie dziękuję każdemu, kto w realizacji Muzycznych Dni nam pomógł.
Warto dodać, że dzisiaj w południe w kościele pw. św. Jakuba Apostoła w Jedwabnem przebojami muzyki klasycznej, m.in., J.S. Bacha i A. Vivaldi'ego, zachwycił na organach Gedymin Grubba. Natomiast o godz. 20 w Centrum Katolickim przy ul. Zawadzkiej 55 na rodzinne muzykowanie pod kierownictwem Marka Żemka przybyła znana Rodzina Lewiarzy z Piątnicy. Wykonawcami wieczornego koncertu, pełnego przebojów musicalowych i filmowych, okraszonego klasyką religijną, patriotyczną i kurpiowską byli także: Monika Fedyk-Klimaszewska (mezzosopran), Jacek Szymański (tenor) i Dariusz Wójcik (bas). Profesor Andrzej Nanowski, jak zwykle, nie miał żadnych problemów z opanowaniem niesfornych klawiszy króla instrumetów.
A w poniedziałek o godz. 19 w kościele pw. Miłosierdzia Bożego "Straszny dwór" Stanisława Moniuszki w inscenizacji Jacka Szymańskiego z choreografią Kazimierza Pawczyńskiego w wykonaniu Zespołu Pieśni i Tańca Łomża. Pamiętacie Państwo "Ten zegar stary..."? Wybierzcie się koniecznie, bo to nasza operowa klasyka narodowa!
Mirosław R. Derewońko