Prezes grozi sądem za "filiżankową aferę"
Prezes miejskiej spółki MPEC Radosław Żegalski po zwołanej konferencji tłumaczył „filiżankowe” zawiłości. Oskarżył radnego Domasiewicza o kłamstwa, zagroził sądem, ale filiżanek nie pokazał.
„Filiżankowa afera” wybuchła zupełnie przypadkiem, choć prezes już grozi sądem. Radny Dariusz Domasiewicz 13 lutego 2023 roku zapytał w interpelacjach prezydenta Mariusza Chrzanowskiego o wydatki na promocję i marketing Ratusza i podległych mu jednostek. Wówczas to prezes MPEC Łomża enigmatycznie napisał, że w 2022 roku na promocję wydano 200.190,78 zł. Inne jednostki udzieliły szczegółowszej odpowiedzi, stąd radny 28 lutego 2023 roku poprosił o dane w ujęciu tabelarycznym. Taką odpowiedź uzyskał 13 marca br. i zaczęła się „filiżankowa afera”.
Prezes Radosław Żegalski pod datą 31.05.2022 roku, obok klubów sportowych napisał, że beneficjentem jest „Parafia Prawosławna PW. ŚW Jana Teologa w Białymstoku”. W tabeli „czego dotyczą wydatki” napisał: „zastawa herbaciana z logotypem”, której wartość wycenił na 9.750,00 zł. Wniosek, że zastawa o wskazanej wartości trafiła do wspomnianej parafii wyciągnęli ci, którzy ten dokument widzieli.
„Chciałem zdementować kłamstwa, które powiela pan Domasiewicz, że my dajemy jakąś tam zastawę herbacianą do parafii” - mówił dziś prezes Żegalski. Wyjaśnił, że MPEC zakupuje upominki, które w „biznesie często przekazuje się po to by nawiązać dobre relacje z klientami, z odbiorcami.
Okazało się więc, że chodzi nie o zastawę, czyli jakiś zamknięty zestaw, a o jakąś liczbę filiżanek, której pytany prezes, nie był w stanie podać.
„Zamiast kupować parasolki, czy inne rzeczy, kupiliśmy ręcznie robione filiżanki z logiem od tej parafii” - precyzował prezes Żegalski dodając, że ta parafia robi to sama, ręcznie i spółka kupiła już rok wcześniej jajka z logiem, które były rozdawane przez cały rok, a potem kupili filiżanki ręcznie robione.
Niestety prezes nie pokazał ani jednej filiżanki, nie wiedział też ile za te prawie 10 tys zł sztuk zrobiono. W związku z tym zadzwoniliśmy do parafii, jako wykonawcy usług by zapytać się o te szczegóły. Telefon umieszczony na stronie internetowej odebrał jakiś mężczyzna i po przedstawieniu się dzienniakrza stwierdził, że nie będzie rozmawiał i się rozłączył.
„Kłamstwem jest to powielanie.. i będziemy wchodzić na drogę sądową i będziemy pozwy wnosić na drodze cywilnej” - grodzi prezes wszystkim, którzy poruszają ten temat.
Co zatem oznacza słowo beneficjent i w tym kontekście „zastawa herbaciana z logotypem”? Wikipedia pisze, że beneficjent to „osoba otrzymująca pieniądze lub inne korzyści”. Słownik PWN przedstawia dwa znaczenia: a) osoba korzystająca z beneficjum, b) osoba czerpiąca korzyści z czegoś.
Czy może to być osoba korzystająca z zestawu herbacianego?
Beneficjum Wikipedia opisuje z łaciny jako „dobrodziejstwo, uposażenie. Pierwotnie określenie dotyczyło dóbr ziemskich przydzielonych osobie za wykonywanie powierzonych obowiązków. W następstwie zaczęto tak nazywać nadanie gruntu wasalowi przez seniora, czasowe albo dożywotnie, jako honorowe wynagrodzenie albo w zamian za służbę wasalną, później dziedziczne. Z czasem termin zaczął metonimicznie oznaczać sprawowany urząd i dochody z nim związane.
Odpowiedź kto jest beneficjentem próbujemy znaleźć na tablicy umieszczonej na budynku Muzeum. Otóż beneficjentem projektu unijnego nie jest wykonawca tablicy czy firma remontująca, a miasto Łomża, właściciel obiektu i czerpiący z niego korzyści.
Wystarczyło tylko wyjaśnić nieporozumienie związane z wydaje się luźną „precyzją wypowiedzi”. Jednak zachowanie „beneficjenta” z listy skłania do głębszej refleksji i kolejnych pytań.
I jeszcze jedno. Prezes Żegalski w odpowiedzi na interpelację napisał, że „dzięki opłatom z tytułu reklamy i promocji, wspieramy również lokalnych przedsiębiorców”. Hm.., czy nikt w Łomży nie robi gadżetów reklamowych z nadrukiem?