Częściowe rozwiązanie problemu bezdomnych koczujących w samochodach
Dobiega końca kilkumiesięczna historia bezdomnych, zamieszkujących w samochodach zaparkowanych przy Wiejskiej i Kanalnej. W miniony piątek pojazd zagrażający środowisku naturalnemu został odholowany z Wiejskiej na parking strzeżony. Pozostał jednak drugi, stojący na pobliskim parkingu. Bezdomni przechowują w nim swoje rzeczy, bywa też, że nocują. – Policja tu przyjeżdża, sprawdzają, czy ktoś jest w tym samochodzie, ale na dłuższą metę tak być nie może, bo jest coraz zimniej i w końcu dojdzie do tragedii – mówi mieszkanka jednego z okolicznych bloków.
Cała sytuacja zaczęła się na wiosnę. Lokator wynajmujący mieszkanie w jednym z bloków przy ulicy Pięknej został z niego usunięty z powodu nieopłacania należności. Zamieszkał wtedy w aucie zaparkowanym między blokami. Szybko dołączyło do niego dwoje bezdomnych kompanów.
– Ona do niedawna mieszkała tu dalej na Pięknej, on niedawno wyszedł z więzienia – opowiadał w sierpniu starszy mężczyzna. – Ona przezimowała w noclegowni, ale on, jako nadużywający alkoholu, nie ma tam wstępu, więc ona uniosła się honorem. Jak ten główny „lokator” wraca idą na noc do szałasu, który mają w krzakach na drodze do Jednaczewa, ale najczęściej przesiadują we trójkę na ławce obok tego parkingu. Panie z opieki społecznej były, rozmawiały, ale bez większego efektu, policja też przyjeżdżała, ale tylko pouczyli, że mają posprzątać pety.
Sytuacja była skomplikowana o tyle, że w prawidłowo zaparkowanym samochodzie można legalnie przebywać bądź nocować. Funkcjonariusze policji mogą kogoś takiego tylko upomnieć, bądź ukarać za ewentualne zaśmiecanie terenu, ale nie mają podstaw do interwencji. W przypadku wspomnianych mężczyzn nie było mowy o korzystaniu z noclegowni, z powodu ciągłego nadużywania przez nich alkoholu. Okoliczni mieszkańcy skarżyli się też na ustawiczne blokowanie miejsca na niewielkim parkingu, podnosili również problem załatwiania przez dzikich lokatorów potrzeb fizjologicznych na trawnikach czy za wiatą śmietnikową.
– To było nie do wytrzymania, aż strach było wyjść z dzieckiem, żeby nie zobaczyło scen jak piją czy się załatwiają – mówi mieszkanka ulicy Pięknej. – To samo w sklepie, ludzie wychodzili bez zrobienia zakupów, jak widzieli chodzące po nich wszy, smród też był nie do wytrzymania. Inni mieszkańcy podkreślali, że obaj mężczyźni, będący w sile wieku, mogli się za siebie wziąć i znaleźć jakąś pracę, spróbować wyjść z dołka. – Łatwiej jest wyciągnąć od kogoś kilka groszy na picie, albo żebrać, bo zawsze ktoś się zlituje, ale w ten sposób tylko bardziej się pogrążają – kontynuuje mieszkanka ulicy Pięknej, dodając, że do rzeczonej trójki dołączyła niedawno kolejna, znacznie młodsza kobieta.
W piątek 25 listopada zagrażający środowisku samochód z ulicy Wiejskiej został zabrany na parking strzeżony. Jak podaje Komenda Miejska Policji w Łomży właściciel pojazdu zostanie obciążony kosztami jego odholowania i parkowania. Z racji niesprzyjających warunków atmosferycznych bezdomni korzystają obecnie z noclegowni, bądź do końca miesiąca mają zapewnione zakwaterowanie w więzieniu, ale drugi pojazd, mający innego właściciela, wciąż stoi na osiedlowym parkingu. Jest pozbawiony tablic rejestracyjnych i zdemolowany. Sam właściciel też musi zdawać sobie sprawę z tego, że auto może niebawem zostać usunięte, skoro we wtorek zabrał z niego większość swoich rzeczy. Okoliczni mieszkańcy liczą, że po odholowaniu również tego pojazdu zostaną pozbawieni, już na stałe, kłopotliwego „sąsiedztwa”.
– Wreszcie trochę odetchniemy i będzie porządek – komentują z ulgą.
Wojciech Chamryk