Betonowa wizytówka prezydenta Garlickiego
Andrzej stał na schodach magistratu. Władczym okiem z zadumką poglądał na białoszary przestwór kamiennego oceanu, jaki rozpościera się od wschodu po zachód i od południa do północy na Starym Rynku. Myślał o historii, czy wyrzuci go do annałów, jak prezydenta Żelechowskiego, który wyciął wszystkie drzewa i krzaki i wyłożył plac polbrukredem. Andrzej potrzebował twardszej wizytówki.
Mieszkaniec Łomży stał pokornie przed władcą. Nieśmiało zapytał, czy może poświęcić minutkę na rozmowę o działaniach miasta, żeby drzewa i krzaki nie uschły w promieniach tropikalnego słońca i nie marniały z braku deszczu i śniegu. Andrzej odparsknął, że ma rozmowę z Wykonawcą, po czym zaraz natychmiast wstąpił po granitowych schodach do pałacu...
Mieszkaniec dzień później czyta w Internecie, oczy przeciera, że jego znajomy Andrzej – cóż za zbieżność przypadkowa imion – może nazywać się Garlicki, tak jak ten wiceprezydent. Mieszkaniec czyta i nic mu się nie zgadza. Władca ponoć mówi, że remont Starego Rynku to kluczowa inwestycja w sercu Łomży, chociaż przez 3 lata Stary Rynek leży sobie spokojnie za siatką, a mieszkańcy nosili siatki, klucze i serca, inwestując na Farnej, Długiej czy Dwornej pensje, emerytury i zasiłki. Zdaniem wiceprezydenta, który w sprawie kamiennego serca miasta ma dużo więcej do powiedzenia niż prezydent z doktoratem, to inwestycja z niecierpliwością wyczekiwana, która zmieni oblicze tej części miasta. - No, nareszcie, tylko niech nie zmieniają projektu kamiennej pustyni, bo się wkluczy tradycyjna, polska zieleń – nawyczekiwał się Mieszkaniec, który także chciał wypoczywać w lokalnym, tropikalnym słońcu, ale pod palmami.
Doskonałe miejsce rekreacji z rodziną
Na Starym Rynku nic na razie nie wskazuje, że urosną tam palmy z pióropuszami liści. Wystarczy jednak przypomnieć sobie o tajemniczym ogrodzie z plastiku, jaki może znajdować się za wrotami centralnymi Hali Kultury. Kiedy wrota się rozewrą na oścież, na specjalnych wózeczkach wyjadą 3 palmy, symbolizujące Doskonałe Odbicie Obywateli Najwyższej Rangi. Mieszkańcy kilku pokoleń doskonale poklaszczą na inauguracji, bo wiceprezydent Garlicki w piątek zapewnił, że Stary Rynek stanie się doskonałym miejscem do rekreacji i wypoczynku całych rodzin. - Super mamy włodarzy w pałacyku, doskonale planują nam miejsce rekreacji – ucieszył się Mieszkaniec, nucąc pod nosem: „Klaskaniem mając obrzękłe prawice, znudzony pieśnią, lud wołał o czyny”. - Będziemy z rodzinką całą na Starym Rynku smażyć steki i jajeczniczki. Każdy opali się solidarnie na ciemnobrązowo, by nasza cała skóra biała nie wtopiła się w biel przestrzeni z kamieni. Biel lubi biel, a beton lubi beton.
Kosmiczne oszczędności na energii
Żarty żartami, a Mieszkaniec będzie musiał uznać wyższość kosmicznej, ba!, apokaliptycznej wizji wiceprezydenta. W dobie oszczędności energii całe rodziny przestaną wydawać pensje, emerytury i zasiłki na prąd i gaz w blokach spółdzielczych i domach prywatnych oraz na węgiel w kamienicach komunalnych. Nadejdzie czas powszechnego oszczędzania podczas wypoczynku całych rodzin w trakcie różnych wydarzeń kulturalno-rozrywkowych. Ławeczki Długiej i Farnej, i kamieniczek pod filarami przy Starym Rynku, mają wielu koneserów wydarzeń, kultury i rozrywki. Niedawno nawet spontanicznie zainscenizowali happeningi relaksacyjne, kładąc się w czasie koncertów jazzowych cyklu Cafe Kultura na ławkach i pod ławkami, a nawet na trotuarze i na jezdni, ażeby uatrakcyjnić artystom krajowym i widzom miejscowym wydarzenie, niewpisane w scenariusz. Malkontenci tutaj mogą wypomnieć, że to nie były happeningi, a słabość sponiewieranych ciał w pomroczności jasnej - to dla pełniejszego docenienia melanżuli trzeba powiedzieć, że nie zrobili krzywdy występującym.
Pień po wyciętym drzewie pośrodku chodnika
Nie można wykluczyć, że Polacy walczyli z komuną: o miejsce w kolejce po mięso, lodówkę i buty, a z demokracją – o miejsce w kolejce do promocji na otwarcie supermarketu. Tylko czy na wnioski z dawnej i niedawnej historii nie jest zbyt wcześnie 10. września 2022, póki nie przekonamy się, jak ludzie walczą o miejsce w cieniu z filaretami pod filarami...? Może jedni drugim sprzedadzą wolną miejscówkę – zwaną cieniówką...? Może do lamusa przejdzie powiedzenie łacińskie: „homo homini lupus”, a upowszechni się porzekadło łomżyńskie: „człowiek człowiekowi cieniem”? To jasne, że w Polsce są Janusze, natomiast w Łomży są Andrzeje, a chyba nikt nie wątpi, którzy mają dłuższe jot.
Hrabina Kołaczkowska w songu wołała: „Andrzeju, Andrzeju, rety, rety, jeeeju”, jednak Andrzej nie słuchał. Myśli miał zajęte dylematami, czy zostawić pieniek po ściętym drzewie pośrodku chodnika na Nowogrodzkiej. Mógłby to być stoliczek w stylu „nakryj się”, ale może trzeba by go podnieść w górę? Rowerzyści zatrzymani tam niespodziewanie przyklękliby z modlitwą dziękczynną, że jednak przeżyli.
Z drugiej strony, nie ma co odbierać chleba powszedniego dyrektor Bernadecie Krynickiej z MPGKiM, która potrafi chyba zarobić na nieszczęśnikach więcej, niż on na produkcji wizytówek? Pomacał się po kieszeniach marynarki i spodni, wyjmując z ulgą bliski sercu kamyk jak granitowa kostka. Każdy taką chciałby mieć, czule milczącą wizytówkę. Oboje rozumieli, że milczą znacząco: w oczekiwaniu na ożywienie łomżyńskiej starówki. Przecież nic tak nie ożywi, jak wycięcie drzew. A komu zieleni brakuje, niech szuka w parkach czy na skwerkach. Wizytówą Łomży ma być beton.
Mirosław R. Derewońko
tel. Red. 696 145 146
Ps: „Betonowa wizytówka prezydenta Garlickiego” to część 5. intrygującego cyklu pt. „Obrazy bez obrazy" o życiu z betonem. Obrazami bez obraz subiektywizujesz like a rolling stone Boba Dylana.
Remont Starego Rynku znowu odwleczony
Bóg, Honor i Ojczyzna na drodze do śmietnika
Biblioteczka plenerowa do udawania czytania