Niebezpieczne latarnie
W Parku Ludowym przez kilka dni leżała powalona latarnia. Runęła przeżarta rdzą, ale wciąż była pod napięciem i w nocy świeciła. – Szczęście, że nie padał deszcz, bo jakby podeszła tam woda byłoby duże ryzyko porażenia prądem – mówi doświadczony elektryk. – Dobrze, że ta latarnia na nikogo nie spadła, ani nie dobrali się do niej złomiarze, bo porażenie mieli jak w banku – dodaje starszy mężczyzna, często spacerujący po parku.
Zapytaliśmy Urząd Miejski dlaczego teren dookoła latarni nie został niezwłocznie zabezpieczony, kto odpowiada za kontrolę techniczną parkowych latarni i dlaczego tolerowany jest fakt, że kolejne są w równie złym stanie. Z bardzo ogólnikowej odpowiedzi wynika, że za zły stan techniczny parkowych latarni odpowiadają... psy.
Jak podaje Łukasz Czech „zgłoszenie o uszkodzonej latarni w Parku Ludowym wpłynęło 16 maja br.”. Dziwnym trafem to ten sam dzień, w którym redakcja 4lomza.pl wysłała do ratusza wspomniane wyżej pytania. Seniorzy korzystający z parku przed weekendem 14/15 maja podają, że zwracali się do osób sprzątających park, informując, że latarnia stwarza zagrożenie, ale bez skutku.
Dopiero kiedy runęła. Usunięto ją na początku następnego tygodnia oraz zabezpieczono miejsce. „Wówczas niezwłocznie zostały podjęte czynności zabezpieczające teren przez firmę, z którą Miasto Łomża ma zawartą umowę na konserwację urządzeń oświetlenia ulicznego w mieście. Obecnie sprawdza ona stan techniczny słupów stalowych, znajdujących się w Parku Ludowym oraz na terenach sportowo - rekreacyjnych (d. „strzelnica”) na os. Konstytucji 3-go Maja” – pisze dalej Łukasz Czech w mailu wysłanym w piątek 20 maja o godzinie 14:30.
Owo sprawdzanie stanu technicznego latarni odbywa się najwidoczniej w dość opieszały sposób, bowiem w Parku Ludowym sytuacja nie uległa zmianie od poniedziałku do piątkowego popołudnia włącznie – kilka latarni wciąż stoi na tak zwane „słowo honoru”, co przy silnych obecnie wiatrach nie wróży im zbyt dobrze. Nie otrzymaliśmy również odpowiedzi na pytania dlaczego dopuszczono do przerdzewienia rzeczonej latarni i w konsekwencji jej runięcia, jak często są one sprawdzane pod kątem sprawności technicznej, bezpieczeństwa, etc. oraz czemu tolerowany jest fakt, że kolejne latarnie w parku są w podobnym stanie: rdzewieją u podstaw, a łączące je z podłożem śruby są albo zardzewiałe, albo już odpadły i leżą luzem. Grozi to wypadkiem.
Dość zaskakująca jest diagnoza miejskich urzędników, że „można przyjąć, że wpływ na nadmierną korozję słupów stalowych ma zanieczyszczanie ich przez psy wyprowadzane w celu załatwiania potrzeb fizjologicznych”. Oczywiście może być to jeden z czynników przyspieszających korozję, jednak znaczący wpływ na jej intensywność ma również ziemia, w którą latarnie są wkopane – pytanie, czy zostały wcześniej odpowiednio zabezpieczone.
„Warto dodać, że raz w miesiącu odbywa się kontrola oświetlenia miasta, jednak czynione jest to główne pod kątem świecenia opraw” czytamy na końcu odpowiedzi z ratusza. Wygląda więc na to, że wymieniane są wtedy przepalone żarówki czy dokonywane jakieś bieżące naprawy, ale nikt systematycznie nie monitoruje stanu technicznego stalowych słupów. Dlatego mieszkańcy bloków otaczających park ostrzegają się, przy której z latarni lepiej uważać i omijać ją z daleka...
Wojciech Chamryk
