Puls Motoserca w Łomży
Pasjonaci i pasjonatki motocykli spotkali się w Łomży podczas inauguracji sezonu motocyklowego. Dopisała pogoda, dopisali motocykliści.
Na parkingu przed pływalnią miejską przy ul. Wyszyńskiego po przerwie spowodowanej pandemią ponad dwustu motocyklistów spotkało się, aby wspólnie i z rykiem silników rozpocząć oficjalnie sezon motocyklowy. Obok pięknych drogich maszyn, mali chłopcy przechadzali się z małymi hulajnogami z podziwem patrząc na wypolerowane silniki. Zresztą nie tylko mali chłopcy paradowali między pojazdami z zachwytem. Wielu dojrzałych mężczyzn i kobiet nie kryło mocnego zainteresowania stojącymi maszynami.
Po co jest motocykl? - zapytałem.
- Żeby szybko wydać pieniądze – mówi Janusz, a żona stojąca obok z uśmiechem dodaje, że to jeden ze sposobów na wydanie pieniędzy. Znany w środowisku motocyklistów BinLaden stwierdza, ze służy do przemieszczania się, ale tajemnica tkwi w tym jak się przemieszczać.
W opinii motocyklistów, istota tej „choroby”, jak nazwał posiadanie motocykla Michał, tkwi w sposobie przemieszania się, wynikającymi z tego wrażeniami i odczuciami, których daremnie, ich zdaniem, szukać gdzie indziej.
Motocykl Januszowi daje „niezależność, szybkość i wolność”. Bin Laden na motocyklu czuje wiatr we włosach. „Motocykl to jest taka pasja, która zrzesza ludzi. Czasami motocykliści, a nawet częściej lepiej żyją ze sobą niż z własną rodziną” - tłumaczy znany w środowisku Bin Laden. Jednoślad sprzyja poznawaniu ludzi, a ponadto można z niego więcej zobaczyć.
Inaczej do tej kwestii podchodzi Michał, który mówi, że „to nie facet potrzebuje motocykla, to motocykl potrzebuje faceta”.
„Masz tę wolność. Motocykl to jest choroba, z której się nie da wyleczyć To są muchy między zębami, to jest wiatr we włosach, chociaż nie każdy ma. To jest zapach drzewa, które czujesz przejeżdżając obok, zapach łąki. W samochodzie tego nie będziesz czuł.” – wylicza Michał, dodając jakie przy tym znaczenie mają drgania i dźwięk maszyny.
Kobiety na motocyklach mają podobne odczucia. „Wolność, wiatr we włosach. Cała ta otoczka. Wszystko widzimy, czujemy, inaczej odbieramy świat” - wylicza Kasia. „Aby się fajnie bawić” kwituje krótko Isha (Ajsza).
Długa droga do serc fanów jednośladów stoi dziś przed motocyklami elektrycznymi.
„Elektryczna to powinna być wiertarka, mikser do kuchni. Motocykl musi warczeć, musi być dźwięk, drżenie, musi mieć duszę, a w elektryce nie ma duszy. Mieć szlifierkę czy wiertarkę między nogami to nie jest to. Musi to drżeć, czuć pracę silnik, jak te tłoki tam się przemieszczają się... ” wyjaśnia BinLaden. Wszyscy wskazywali na jak to ujął Michał „brak pozytywnych wibracji” w elektykach.
W ramach Motoserca kolumna jednośladów w asyście policji przejechała ulicami miasta pod kościół Krzyża Świętego, gdzie proboszcz ks. Andrzej Godlewski poświęcił pojazdy. Następnie kolumna motocykliści wrócili na miejsce pikniku, aby kontynuować zabawę i wspólne rozmowy w majowym słońcu.
