Przejdź do treści Przejdź do menu
czwartek, 25 kwietnia 2024 napisz DONOS@

Wspomnienie

Nie żyje Henryk Osicki, artysta plastyk. Zmarł 18 lutego 2022 roku w wieku 94 lat. W Łomży zamieszkał w 1961 roku. Tu, przez sześć dekad pracowicie realizował marzenia i twórcze zamysły. Urodził się w 1928 roku w Kornatowie niedaleko Chełmna. W 1960 ukończył Wydział Malarstwa Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Gdańsku (dyplom w pracowni prof. Piotra Potworowskiego). Jego twórczość obejmowała malarstwo sztalugowe i akwarelowe, projektowanie zabawek, aranżacje wnętrz, malarstwo ścienne i witrażownictwo. Był także nauczycielem malarstwa w Liceum Plastycznym w Łomży (1995-2002). Autor 15 wystaw indywidualnych (Białystok, Łomża, Kolno, Zambrów, Wysokie Mazowieckie), uczestnik kilkudziesięciu wystaw zbiorowych i plenerów. Wybrane nagrody i odznaczenia: Nagroda Prezesa Rady Ministrów za twórczość dla dzieci i młodzieży (1976), stypendium twórcze Ministra Kultury (1981), nagroda w konkursie „Dzieło plastyczne roku” (1983), Złoty Krzyż Zasługi (1988), Złota Odznaka Związku Polskich Artystów Plastyków (1999), Nagroda Prezydenta Miasta Łomża za szczególne dokonania w dziedzinie kultury (2010). Najchętniej oddawał się malarstwu. Dostatek tematów miał za oknem pracowni przy ulicy Długiej i nad pobliską Narwią. W krajobrazie potrafił wyszukać inspirujący zasób form, kształtów i nastrojów. Nie malował bezpośrednio w plenerze, po farby sięgał w pracowni, utrwalając na płótnie lub papierze zmienną urodę natury. Przez wiele lat spotykaliśmy się u Niego i Danusi oraz na wystawach w BWA i Galerii Sztuki Współczesnej. Trudno uwierzyć, że to już przeszłość.

Teresa Adamowska: Henryk Osicki – wrażliwy malarz, projektant zabawek, witrażysta, nauczyciel. Dla przyjaciół dobry, ciepły, kochany Henio. Dla absolwentów liceum plastycznego szanowany, dysponujący olbrzymią wiedzą malarską i technologiczną profesor. Niezwykle skromny, o wielkiej kulturze, pomocny, pogodny, uprzejmy dla każdego, cierpliwy, ceniony za trafne korekty, niekwestionowany autorytet jako Człowiek, Artysta i Pedagog. Należał do pokolenia uczniów kapistów. Jan Cybis, Piotr Potworowski, Stanisław Teisseyre byli Jego mistrzami. Pięknie opowiadał o czasach studiów i sztuce malowania pod okiem wielkich, których pokolenie zarówno moje, jak i naszych uczniów znało jedynie z historii malarstwa polskiego. Młodzi słuchali profesora Henryka Osickiego z estymą. Kiedy mówił, wyobraźnia kreowała obrazy i wszyscy stawaliśmy się uczestnikami zdarzeń sprzed lat. Nie raz byliśmy świadkami Jego szlachetnej postawy, zwłaszcza kiedy ktoś doświadczał krzywdy, a inni zdawali się jeszcze tego nie rozumieć lub czekali na rozwinięcie wypadków. Niezwykle szybko diagnozował problem i interweniował z odwagą, kulturą i mądrością w sprawach, wobec których inni byli obojętni. Wielu z nas może zaświadczyć o cywilnej odwadze Henryka. Staszek Kędzielawski wspomina Go jako niebywale odważnego człowieka: „Stanął kiedyś sam, niczym romantyczny bohater naprzeciw agresywnej grupy chuliganów atakujących spokojnych podróżnych na dworcu autobusowym w obcym mieście. Bez użycia siły, a jedynie odważnym dialogiem obezwładnił ich i rozładował napięcie, a ci odstąpili zawstydzeni”. Wiedzieliśmy, że Henio kiedyś był bokserem, dlatego jako uczestnicy plenerów malarskich śmialiśmy się, że najbezpieczniej jest w towarzystwie Henia. A w istocie znaczyło to tyle, co doświadczać samego dobra. Najcudowniejszy kompan pod słońcem! Smutne jest przemijanie, a teoria że nie ma ludzi niezastąpionych jest nieprawdziwa.

Roman Borawski: Wiele obrazów przemyka mi przez głowę, gdy próbuję sobie przypomnieć spotkania z Henrykiem Osickim. Poznaliśmy się w połowie lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku, gdy zacząłem pracować w galerii Biura Wystaw Artystycznych. On miał już ugruntowaną pozycję w łomżyńskim środowisku, ja byłem świeżo upieczonym absolwentem. Henryk, swoją otwartością i przyjaznym usposobieniem, bardzo szybko zniwelował różnicę dzielących nas lat, pozwalając na koleżeńskie relacje. W tamtym czasie, oprócz spotkań wernisażowych, bywaliśmy na środowiskowych plenerach, gdzie mogliśmy się lepiej poznać, nie tylko poprzez dyskusje o sztuce. Henryk był świetnym gawędziarzem; dzielił się swoimi życiowymi historiami oraz radami jak zrobić dobry grunt malarski, zupę cebulową czy nalewki wszelkiej maści. Potem był okres spotkań w galerii Bonar, przy okazji wystaw i sąsiedzkich wizyt towarzyskich. Tam, w 1998 roku, wspólnie z Jego synem Jarkiem urządziliśmy Mu wystawę i benefis z okazji 70-tych urodzin. Była kapela kurpiowska, atmosfera artystowska oraz należne Jubilatowi hołdy i honory. Henrykowi te benefisy się należały (miał ich co najmniej dwa) nie tylko dlatego, że był wśród nas nestorem, ale przede wszystkim dlatego, że był przez wszystkich lubiany i szanowany. Był ostoją naszego środowiska. Jak trzeba było, brał sprawy w swoje ręce, jak np. w przypadku organizacji łomżyńskiej wystawy w Rambouillet we Francji. Zmobilizował wszystkich i wspólnym wysiłkiem, acz z przygodami, udało się ten (trochę „na wariackich papierach” robiony) pokaz zorganizować. Henryk był malarzem. Dobrym malarzem. Czy wybitnym? Nie wiem. Był malarzem prawdziwym i uczciwym. Pozostał wierny przez całe życie koloryzmowi, zaszczepionemu Mu zapewne przez mistrzów Teiserrye'a, Cybisa i Potworowskiego na gdańskiej Akademii. Nie eksperymentował, nie ulegał zmieniającym się prądom i modom. Malował swoją opowieść. Tematem tej opowieści była najbliższa mu rzeczywistość; osoby, pejzaże, przedmioty. Starał się świat pokazać w sposób realistyczny, ale impresjonistycznie rozedrgany. Nie deformował go. Raczej ubogacał barwą i fakturą. Chociaż ukazywał na płótnach i papierze akwarelowym to, co widział wokół siebie, my znając te prace, dostrzegamy w nich ich autora. Są pogodne, ciepłe w barwach, przyjazne, prostolinijne w charakterze. Są odzwierciedleniem Jego natury.

Spotkaliśmy się ostatni raz w dniu 90. urodzin. Byłem pełen podziwu dla Jego sprawności intelektualnej i ogólnej kondycji, chociaż już wtedy strome schody ich kamienicy uniemożliwiały wyprawy na miasto. Na spacery. Spacery z żoną Danusią, których celem czasami był MDK-DŚT, gdzie przy herbatce, dzielili się radościami i troskami jesieni życia. Henryku odszedłeś od nas, to smutne. Henryku pozostałeś z nami swoją sztuką, to radosne.

Maciej Czyżewski: Przez kilka lat, uczęszczając do Liceum Plastycznego w Łomży byłem uczniem Pana Profesora Henryka Osickiego. Jego postać bardzo wyraźnie zapisała się w mojej pamięci. Był jedną z pierwszych, ważnych Osób wprowadzających mnie i jak sądzę pozostałych młodych adeptów sztuki w arkana jej tajemnic. Chodził spokojnie po pracowni, zawsze wyprostowany w nadzwyczajnie ciepłym usposobieniu, wyrażanym pogodnym uśmiechem i błyskotliwością w oczach. Między korektami opowiadał o rozmaitych problemach twórczych w oparciu o własne bardzo bogate doświadczenie jak i na podstawie życiorysów swoich ulubionych malarzy. Sam, jako uczeń Kapistów w szczególności Piotra Potworowskiego reprezentował solidną szkołę polegającą na właściwej relacji między mistrzem, a uczniami. Zawsze uwzględniał ich wrażliwość, odmienne temperamenty, często także, jeszcze młodzieńczą naiwność. Nigdy nie stwarzał dystansu, wręcz przeciwnie, swoją Osobą przyciągał do siebie, a przez to odkrywał przed nami różne tajniki malarstwa, rozumianego również w aspekcie technologicznym. Był prawdziwym Mistrzem i autentycznym entuzjastą sztuki, dającym przykład uczciwej postawy, rozumianej nie tylko w wymiarze artystycznym, ale także czysto ludzkim. NIECH SPOCZYWA W POKOJU.

Gabor Lörinczy: Henio Osicki, przyjaciel artysta o filozoficznej Duszy i towarzyskiej fantazji odszedł do Domu Ojca. Mądry, przekorny opowiadacz. Twórca obdarzony przez Opatrzność Iskrą Bożą. Kochał ludzi i był przez nich kochany! Do Łomży przyjechał z piękną żoną Danusią w latach późnego socrealizmu. By utrzymać rodzinę projektował pluszowe misie, znane w kraju i całej Europie! Miał dopiero...93 lata! Do zobaczenia Mistrzu!

Mieczysław Mazur: Co to znaczy pisać o Zmarłym? Jest to zadanie kłopotliwe i ryzykowne, gdyż osoba twórcy przeważnie bywa wielowymiarowa i trudna do jednoznacznej oceny. Henryk Osicki – czy już teraz podlega jakiemuś osądowi? Henryk miał życie długie, a więc bogate w różnych dziedzinach działania. Miał życie rodzinne, towarzyskie, i najważniejsze – twórcze. Poznałem Go jako twórcę, a potem Jego życie rodzinne i towarzyskie. Połączyła nas wieloletnia praca i współpraca plastyczna. Odnosiliśmy sukcesy, były chwile trudne i spory ideowe na tematy artystyczne i estetyczne. Różnice w podejściu, podejmowaniu i ocenie działań twórczych stopniowo oddalały nas od siebie, aż w końcu współpraca ustała. Rozstaliśmy się, by iść własnymi drogami – bez urazy i zawiści. Nie mnie twórcy oceniać twórczość Kolegi (bo byłaby to ocena co najmniej nieobiektywna). Należałoby stworzyć warunki do wglądu i poznania spectrum Jego dokonań, gdyż one zostaną w pamięci potomnych. Należałoby wspomnieć jeszcze o Jego życiu towarzyskim i zdolnościach kulinarnych. Był osobą barwną. Można by to spuentować cytatem „Ludzi cenimy dla ich zalet, kochamy dla ich wad”. Henio był lubiany.

Iwona Sielska: To bardzo smutna wiadomość. Odszedł Henio Osicki, wspaniały człowiek, artysta i przyjaciel. Zawsze pogodny, uśmiechnięty, uczynny i prawdziwy dżentelmen.

Doskonały malarz – mistrz „wibrujących”, mglistych krajobrazów. Jako nauczyciel malarstwa w Liceum Plastycznym w Łomży, zawsze pogodny i cierpliwy, był uwielbiany przez młodzież. Posiadał dużą wiedzę z zakresu technologii malarstwa, z której czasem korzystałam. Wspominam też wiele plenerów z Heniem, na których był radosny, ale też rozsądny i potrafił łagodzić i rozwiązywać spory między artystami. Teraz będzie malował z innymi artystami na „wiecznych niebiańskich plenerach”. Heniu, zawsze pozostaniesz w naszej pamięci. Łączę się w wielkim smutku z Rodziną.

 

 

 

 

 

Grzegorz Gwizdon
wt, 22 lutego 2022 15:51
Data ostatniej edycji: wt, 22 lutego 2022 16:02:08

 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę