Ławeczka z widokiem na śmietnik
- W centrum podwórka mamy same śmietniki, kontenery, sterty pudeł, worów i połamanych mebli - denerwuje się Lokatorka mieszkania z bloku przy ul. Dwornej. To blok z bramą naprzeciwko Sądu i budynkiem MOPS na środku podwórza. - Nie wywożą śmieci sukcesywnie, tak że pudła i butelki są na uliczce, a teraz wyorali pół trawnika i przenieśli ławeczkę, gdzie siadali starsi i matki z dziećmi.
Na miejscu rozmawiamy z przygodnie napotkanymi lokatorami bloku przy Dwornej i sąsiadujących bloków z drugiej strony dużego podwórza, ustawionych prostopadle do Długiej. Wszyscy mówią jednym głosem, że nie chcą trzeciego śmietnika pod oknami. Jeden śmietnik to wyniosła altana od strony ściany szczytowej MOPS-u, patrząc od Dwornej. Drugi - porozstawiane między MOPS-em a 1. śmietnikiem kontenery na odpady segregowane (plastik, szkło, papier, budowlane, gabarytowe). Trzecim ma być - jak twierdzą Lokatorzy z sąsiednich bloków - "wiata śmietnikowa dla ul. Farnej".
Trawnik centralny połowiczny
Nasi Rozmówcy opowiadają, że w tej okolicy problem śmietników osiedlowych nie jest rozwiązany od lat. - Nie wystarczy nastawiać kontenerów, gdzie tylko popadnie, a trzeba zanalizować sytuację, pomyśleć, włożyć trochę wysiłku i zorganizować to po ludzku - tłumaczy swoje racje Lokatorka. - Rozumiemy, że trzeba zadbać o czystość, porządek i segregację śmieci, ale my tu mieszkamy na co dzień. Nam również należy się odrobina przestrzeni, zieleni, ładnego widoku i estetyki otoczenia. Jak wytłumaczyć znajomym, co widzimy za oknem: jeden śmietnik, drugi śmietnik, a teraz jeszcze trzeci śmietnik? Gdy nadchodzą weekendy zwykłe, a szczególnie długie weekendy, rozmaite święta i sylwestry, to centralna część podwórka zamienia się w jedno wielkie wysypisko śmieci. Żartujemy z sąsiadami, że trzeba pokonywać slalomem alpejskim podwórko między ulicami Długą a Dworną.
Mieszkaniec bloku przy Długiej zauważa nas, że okrążamy śmietniki, kontenery i trawnik centralny z każdej strony, w celu przygotowania tej relacji. - Mieszkam tutaj od lat i widzę, jak wieczorami ze sklepów przy ulicy Długiej i Farnej sprzedawczynie wynoszą kartony i wory śmieci - relacjonuje mężczyzna. Czytelniczka 4lomza.pl wspomina, że na miejscu w połowie wyoranego trawnika przed laty znajdowała się piaskownica, którą pamięta ze swego dzieciństwa, tak jak i ponad 25-letni syn.
- To drzewko iglaste sami posadziliśmy... - Krystyna Laskowska pokazuje na jedyne drzewko, które ocalało na trawniku z trawą w części bliżej murowanego śmietnika. - Ławka stała ponad pół wieku, to ją wczoraj wykopali i wkopali przy trzepaku. Jeden człowiek trzepie dywany i chodniki, drugi na ławeczce wdycha kurz. Jaka to przyjemność siedzieć na ławce z widokiem na ścianę śmietnika...?
"Nikt z urzędników z nami o tym nie rozmawiał"
- Tu zawsze miał być trawnik, to nam go wyorali - komentuje 86-letnia mieszkanka, która do bloku przy Dwornej wprowadziła się z dziećmi, jako jeden z pierwszych lokatorów, po go oddaniu do użytku. W przekonaniu staruszki, było to przed ponad 60-oma laty. Z dumą pokazuje na zadbane ogródki pod oknami, które od wiosny do późnej jesieni cieszą zielenią i barwami różnych kwiatów. Gdyby nie lokatorskie ogródki, na podwórku królowałby beton i polbruki, ponieważ od bramy z Dwornej w obydwie strony dookoła budynku MOPS-u, śmietników i trawnika centralnego, rozpołowionego z dnia na dzień, znajduje się wewnętrzna droga dojazdowa, łącząca się z drugą bramą pod blokiem "na stopach" przy ul. Krótkiej. Okropny galimatias: przestrzenny, funkcjonalny i komunikacyjny, a przy tym sanitarny, przyrodniczy i estetyczny. Rzeczywiście, wymaga to zastanowienia, jak całość enklawy podwórkowej między ulicami: Farną, Dworną, Długa i Krótką zorganizować po ludzku.
Tymczasem dzwoniący do redakcji: 696 145 146 i rozmawiający z nami na podwórku Mieszkańcy jak jeden mąż i żona zapewniają: nikt z urzędników z nami o tym nie rozmawiał i nie konsultował. Mają pomysł, by przeorganizować, przebudować część między istniejącym śmietnikiem a gmachem MOPS, bo tam jest miejsce pozastawiane kontenerami, więc nie trzeba stawiać wiaty śmietnikowej na trawniku pod oknami. Uważają, że od tego są urzędnicy, dyrektorzy i inżynierowie w mieście i w MPGKiM w Łomży, żeby myśleć.
- Nie za darmo - kwituje Czytelniczka. - Za to im płacimy, my wszyscy, mieszkańcy bloków na łomżyńskiej starówce. Mamy dosyć śmietnikowego pobojowiska.
Mirosław R. Derewońko
tel. red. 696 145 146