Dużo dorodnych i zdrowych grzybów
Wystarczyło trochę więcej deszczu, prawie dwa tygodnie zimnych nocy około 10-12 st. Celsjusza i cieplejszych dni między 18 a 20 stopni, a dorodne grzyby pojawiły się w lasach niedaleko Łomży. - Mój tatuś grzyby zbierał w lesie w okolicy Tarnowa i znalazł ich więcej, na tyle, że kilka słoiczków już jest zamarynowanych – cieszy się córka Anna Zabielska z sukcesów weekendowego grzybobrania Antoniego Stanisława Góreckiego, Czytelnika portalu 4lomza.pl. Inni Czytelnicy również mieli szczęście, wprawne oko i nierzadko intuicję, gdzie wybrać się na grzyby.
Duże stoiska z grzybami na stolikach przy drodze mijali co i rusz ci wszyscy, którzy w ten weekend wybrali się na rejs jachtowy w kierunku Jeziora Roś oraz Jeziora Nidzkiego przez Nowogród, Łyse, Myszyniec. Kto nie popływał jachtem po jeziorze w strefie ciszy, mógł sam spróbować zbieractwa, tak jak Marcin Trojanowski z Łomży. - Wybrałem się w niedzielę na Kurpie w okolicach Zbójnej, żeby zrobić rekonesans, czy pojawiły się wreszcie moje ulubione rydze – opowiada Czytelnik. Lubi nadrzeczne lasy nad Narwią, ale na rydze pora 6. września okazała się zbyt wczesna, natomiast jest prawdziwie królewski wysyp maślaków i kani. Pan Marcin w kwadrans zebrał tyle, że miał koszyk wiklinowy pełen smacznych okazów, jak na zdjęciu. Przestrzega mniej doświadczonych grzybiarzy, żeby uważali na kanie, czasami przypominają je muchomory sromotnikowe, białe, silnie trujące.
- Kania ma ruchomą obrączkę na nodze - zastanawia się nad różnicami, do których zalicza i taką, że jest bardziej sucha, aniżeli muchomor, znacznie bardziej śluzowaty. - Kania w panierce jest bardzo smaczna. Usmażona smakuje jak kotlet schabowy. Natomiast na maślaki powinni się nastawiać ci, którym nie przeszkadza, że trzeba z kapelusza zdejmować skórę, ze skórą nie nadaje się do niczego.
Pan Marcin zastał w lasach nad Narwią tak dużo grzybów, że ich nie wyzbierał i wrócił do domu. Z kolei Jarosław Wiski nastawił się w lasach śniadowskich na prawdziwki i jemu również dopisało w niedzielę szczęście. - W tym roku wysyp zdrowych i ładnych grzybów jest większy i wcześniejszy niż rok temu – ocenia Pan Jarosław, którego żona Irena wypatruje w lesie maślaków i osiniaków, i nie zawodzi jej w tym kobieca intuicja.
Mirosław R. Derewońko