100-lecie bohaterskiej obrony Łomży
31 lipca 1920 roku był czwartym dniem obrony Łomży przed nacierającymi od północy wojskami Armii Czerwonej. Poprzedniego dnia wieczorem broniący fortów w Piątnicy polscy żołnierze otrzymali wsparcie w postaci plutonu czołgów i gen. Antoniego Longina Baranowskiego, który objął dowództwo odcinka Łomża — Nowogród. Jak przekazują historycy do południa nieprzyjaciel ograniczył swoją działalność jedynie do ostrzeliwania fortów silnym ogniem artylerii. Dopiero około godz. 16. po nadejściu 12 dywizji sowieckiej rozpoczęło się gwałtowne natarcie na fort Nr. 1. i zachodni skraj Kalinowa. Po trzygodzinnej walce natarcie nieprzyjaciela załamało się ostatecznie w ogniu obrońców.
– Obrona Łomży była punktem zwrotnym w historii tej wojny – mówił historyk Tomasz Szymański Muzeum Przyrody – Dworu Lutosławskich w Drozdowie. Kilka miesięcy temu, podczas spotkania historycznego w łomżyńskim oddziale Katolickiego Stowarzyszenia „Civitas Christiana, opowiadał o tym jak funkcjonowało „Społeczeństwo Ziemi Łomżyńskiej podczas wojny i okupacji bolszewickiej w roku 1920”.
– Historia militarna Łomży i regionu ma, w ciągu kilkuset ostatnich lat, bardzo wyrazisty punkt w postaci roku 1920, kiedy to bohaterska obrona fortów w Piątnicy i potem brawurowe wyzwolenie Łomży zapisały się na kartach historii pięknymi zgłoskami. Był to również czas niezwykle trudny dla ludności cywilnej, bo musiała się ona zetknąć z sowiecką okupacją, trwającą w przypadku Łomży zaledwie trzy tygodnie, ale bardzo dramatyczną - mówił Tomasz Szymański.
Wojna posko-bolszewicka była następstwem tzw. wyprawy kijowskiej Piłsudskiego, który planował stworzenie federacji państw narodowych oddzielających niepodległą Polskę od czerwonej Rosji. Jeszcze wiosną 1920 roku, po zdobyciu Kijowa, w Polsce panowała euforia, ale szybko okazało się, że front załamał się. Armia polska musi się wycofywać, a już w lipcu granice kraju były zagrożone. Raptem półtora roku po odzyskaniu niepodległości, po 123 latach zaborów, Polscy musieli bronić ojczyzny. W kraju panowały nastroje patriotyczne, a Łomża nie była pod tym względem wyjątkiem. Kiedy więc 27. lipca okazało się, że od Szczuczyna zbliżają się ku niej bolszewicy, Komitet Obrony Narodowej zaczął mobilizować ochotników, a kapitan Stanisław Marian Raganowicz, dowódca batalionu zapasowego 33 Pułku Piechoty, podjął samodzielną decyzję o obsadzeniu fortów w Piątnicy i obronie miasta. Pierwszy atak na Fort II nastąpił jeszcze tego samego dnia o godzinie 23, a krwawe walki, nie tylko w Piątnicy, trwały przez pięć kolejnych dni. Przewaga sił bolszewickich była ogromna, ale Polaków wzmocniły wycofujące się inne jednostki, bardzo wspierała ich również ludność cywilna, dbając o zaopatrzenie, transport czy zajmując się rannymi.
– Obrona Łomży była punktem zwrotnym w historii tej wojny – podkreślał Tomasz Szymański. – W tych dramatycznych miesiącach liczył się każdy dzień, a tych pięć dni obrony Łomży było niezwykle ważne dla przygotowania kontrofensywy naszych sił pod Warszawą. Była to jedna z najważniejszych akcji militarnych szeregu bitew i potyczek między Bugiem a Narwią, stawianiu tamy armii bolszewickiej. Ale musimy pamiętać też o tym, że Łomża nie broniłaby się bohatersko przez pięć dni, gdyby nie 205. Ochotniczy Pułk Piechoty, bardzo dzielnie i z wielkimi stratami walczący pod Nowogrodem, co umożliwiło kontynuowanie obrony wojskom pod Łomżą. Szacuje się, że przedłużyło to obronę o jeden - dwa dni, a każdy z nich był wtedy bezcenny.
Zagrożone okrążeniem z północy i południa siły polskie musiały wycofać się 2. sierpnia, a bolszewicy weszli do Łomży. I chociaż nie doszło w niej do takich zbrodni jak choćby w Płocku czy Ostrołęce, to rozbijano i rabowano sklepy, plądrowano mieszkania, przechodniów na ulicach ograbiano z odzieży i obuwia, a wszystko co nadawało się do zjedzenia, nawet niedojrzałe owoce, znikło. Podobne sytuacje miały miejsce w wielu okolicznych miejscowościach. Aresztowano też co znaczniejszych obywateli, z biskupem Romualdem Jałbrzykowskim, czy rektorem seminarium ks. Franciszkiem Wądołowskim na czele. Mimo pojawienia się w Łomży funkcjonariuszy tajnej policji Czeka, zabrakło im czasu na szerzej zakrojone represje, bo sytuacja na froncie zmieniła się diametralnie. Rozbicie wojsk bolszewickich na przedpolach Warszawy 15. sierpnia sprawiło, że wojska polskie przeszły do ofensywy i już 22. sierpnia Łomża została wyzwolona, także z aktywnym udziałem cywilnych mieszkańców miasta. Nazywana “Cudem nad Wisłą” i uznawana przez historyków za jedną z najważniejszych bitew w historii świata obrona Warszawy, uratowała wówczas Polskę i Europę.
– Myślę, że realna była wizja, że po trupie Polski bolszewicy poszliby dalej, budując w zrewoltowanych wtedy Niemczech Republikę Rad – ocenia Tomasz Szymański. – Przecież wtedy w wielu niemieckich miastach wybuchły ogniska rewolucji. Razem z bolszewikami do Niemiec szli też przecież Spartakusowcy, członkowie Związku Spartakusa, czyli komuniści niemieccy.
W Łomży stacjonowało ich trzystu, a ich zadaniem było prowadzenie Armii Czerwonej i rozniecenie ognia komunistycznej rewolucji w Niemczech. Historia ówczesnej Europy na pewno byłaby trudniejsza, gdyby nie zwycięska Bitwa Warszawska – podsumowuje pracownik Muzeum Przyrody – Dworu Lutosławskich w Drozdowie.
Relacja ze spotkania: Wojciech Chamryk