Młodzieńczy zew wolności na dzikiej plaży w Łomży
- My dzieci nie mamy, dlatego dobrze nam tutaj bez ratowników i bez boi, ponieważ czujemy zew wolności – mówi z radością 17-letni Dawid Ponichtera, który z rówieśnymi koleżankami i kolegami przez trzy godziny w piątkowe popołudnie opalał się, żartował, pływał i skakał jak młody delfin do wody, m.in., z Krystianem, Patrykiem, Sebastianem i Karolem. Dziewczyny troszkę się bały, że nie umieją pływać, ale w towarzystwie chłopców nabrały odwagi, aby wejść głębiej w rześki nurt rzeki Narew. Setki ludzi w ciepłe dni majowe i czerwcowe odwiedzają od lat plażę przy nowym moście...
Niegdyś chodziło się tu na plażę przy starym, żelaznym moście, po którym zostały filary sprzed ok. 100 lat, jeszcze z czasów zaboru rosyjskiego. Po wysadzeniach wojennych i kolejnych odbudowach dopiero w latach 90. na miejscu tamtych ażurowych, wysokich konstrukcji stanęła tu znana obecnie prosta nitka mostu Majora Hubala. W nazewnictwie XXI w. łomżyniacy zaczęli więc most nazywać nowym, w odróżnieniu od starego mostu na przedłużeniu ulicy Zjazd do Piątnicy. Znawcy kształtu dna pod nowym mostem przy plaży miejskiej od lat wielokrotnie przestrzegają młodych, by z niego nie skakać, gdyż można roztrzaskać sobie głowę i połamać kręgosłup, nadziać się na pręty. Zginąć...
„Sikamy tam. I tam”
Ale o takich skokach bezmyślnych i ostatecznych w piątkowe popołudnie nad Narwią nie myślimy. Złocisty żar leje się z nieba, powietrze parne i duszne woła o ochłodę dla rozgrzanego ciała. Czysta rzeka cicho toczy swoje wody, lecz wskakujący do toni wykrzykują co i rusz emocje ze zderzenia z zabawnie nagłym chłodem nurtu. Słodka atmosfera wakacyjnej laby, spokoju, odpoczynku na łonie natury rozciąga się daleko jak soczyście zielone łąki piątnickie i zielone pasma nadbrzeżnych drzew po drugiej stronie rzeki, szerokiej po ostatnich deszczach i burzach czerwcowych. Po stronie plaży – czysty piasek na brzegu, gdzie w części niższej bawią się małe dzieciaki. Wyżej ściele się miękka murawa zieloności gęstych traw - do ściany wysokich drzew, odgradzających wypoczywających od piaszczystego parkingu na dziesiątki aut, zjeżdżających stromo z wysoko położonej ulicy generała Władysława Sikorskiego. Mimo sąsiedztwa ruchliwego mostu Hubala – na plaży powstała enklawa.
- Ubolewamy, że nie ma rozstawionych jak rok temu koszy na śmieci – oprowadza po plaży Dawid Ponichtera. Z wyjaśnień rezolutnego chłopca dowiadujemy się, że były to foliowe worki na stelażu. Widać je było zewsząd, dlatego zaniesienie papierków, butelek albo i puszek nie sprawiało kłopotu. Do tej pory – połowa czerwca 2020 r. - nie ma ani jednej przebieralni, ani jednej toalety przenośnej. - To gdzie sikamy...? - uśmiecha się promiennie przewodnik i tajemniczo zawiesza głos, popatrując z rozbawieniem na słuchających kolegów. - Sikamy tam. I tam. Tam jest w krzakach i tam są krzaki.
Wskazuje na rozległe, bujne i wyniosłe zagajniki na obrzeżu plaży, patrząc w stronę Łomży. Tworzą osłonę dla chcących załatwić pilną potrzebę fizjologiczną. Nie sprawdzamy, co „tam” się znajduje...
Bez ratowników i bez śmietników
W dobie pandemii koronawirusa wydaje się, że tu i tam mogą zajrzeć też inspektorzy sanitarni... W relacji z miejsca wypoczynku nie będziemy specjalistom od czystości tłumaczyć, z jakiego powodu. W każdym razie, nam Ewelina Rybacka z Łomianek również nie tłumaczy, czemu worki na śmieci i miejsca do wysikania się i wypróżnienia powinny znajdować się w tłumnie odwiedzanym miejscu. Bywała częściej na plażach w Zegrzu, Nieporęcie i Serocku, a tam wszędzie są różne udogodnienia cywilizacyjne i higieniczne, znane długo przed zarządzeniem obostrzeń sanitarnych przez premiera Mateusza Morawieckiego i ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego, ażeby nosić maski, myć ręce i dezynfekować, co się da. Temperatura w słońcu na plaży, zdaniem Dawida, wynosi ponad 30 st. C. Pani Ewelina nie umie pływać, więc 7-letnią córkę trzyma przy brzegu, bo nie ma boi i ratowników. Jej zdaniem, powinni być, również na wypadek konieczności udzieleni pomocy, gdyby ktoś zasłabł.
Plażowicze nie plażują na plaży
Nieoczekiwanie w prześwicie bramy drzew wyłania się szóstka na nowoczesnych rowerach. Ale nie plaża ich celem, a 450 km trasy eskapady z Gołdapi do Gołdapi przez Suwałki, Augustów, Goniądz, Łomżę, Kolno, Ryn i Giżycko. Pokonują codziennie ponad 100 km. Warunków na plaży nie zechcą skomentować, bo zatrzymali się na odpoczynek, nie na kąpiele. Jacek Rakowski, współzałożyciel 14-osobowej grupy Rowerowa Gołdap zwraca uwagę na odcinek 202 szlaku Green Velo. - Tragedia na trasie – ocenia przy aprobacie rowerzystów. - Nierówności, rozjeżdżona nawierzchnia, kamienie.
Dawid Ponichtera wraca do domu z kolegami pieszo, wspominając wieczorną wyprawę na plażę w marcu. Chciał się zahartować kąpielą w zimnej wodzie nocą. W piątek pływał po raz 6. w tym roku. Ewelina Rybacka z córką odjeżdża do swej mamy w Zambrowie. Myśli o budce z lodami i kajaku... Tragifarsa na plaży w Łomży to skutek prawa, ustanowionego przez PiS, o miejscach okazjonalnie wykorzystywanych do kąpieli. Ponad 2 lata radni ani prezydent Łomży nie umieją z tego wypłynąć.
Mirosław R. Derewońko