Bakterie coli znowu w łomżyńskiej kranówce
Chlorowanie wody dostarczanej do wodociągu w Łomży ma związek z ponownym wykryciem w niej bakterii z grupy coli. Nie ma żadnego oficjalnego komunikatu w tej sprawie, ale dziennikarzowi Polskiego Radia Białystok wygadał się pełnomocnik finansowy prezesa MPWiK. Przekonuje, że „ilość stwierdzonych bakterii nie stanowiła zagrożenia dla zdrowia mieszkańców”. Tymczasem sanepid, który w poniedziałek pobrał chlorowaną od kilku dni wodę do badań, wyniki ma podać dziś po południu.
Woda chlorem w Łomży śmierdzi od soboty. W poniedziałek rano o jej chlorowaniu nie wiedziano nawet w sanepidzie. Po naszych pytaniach MPWiK opublikował na swojej stronie internetowej lakoniczny komunikat o rzekomo prewencyjnym włączeniu instalacji do dezynfekcji wody. Póki co na nasze pytania nikt z miejskiej spółki wodociągowej nie odpowiedział.
Tematem chlorowania wody zainteresowało się także Polskie Radio Białystok. O tym że bakterie grupy coli ponownie są w miejskim wodociągu wygadał się dziennikarzowi tej redakcji pełnomocnik Zarządu spółki MPWiK Zbigniew Sasinowski.
- Stwierdzone przekroczenia były niewielkie, powiedziałbym, że śladowe, więc rozpoczęliśmy chlorowanie prewencyjnie i zwróciliśmy się do Sanepidu o zbadanie próbek wody – mówił Sasinowski tłumacząc, że nie wydało oficjalnego komunikatu w sprawie bakterii „ponieważ ilość stwierdzonych bakterii nie stanowiła zagrożenia dla zdrowia mieszkańców”.
Problemy z jakością wody dostarczanej do mieszkań w Łomży są od początku wakacji. Na przełomie czerwca i lipca doszło do zanieczyszczenia wodociągu w rejonie osiedla Łomżyca bakteriami grupy coli. Sanepid zakazał jej spożywania tysiącom mieszkańcom tej części Łomży, a w całym mieście woda była dezynfekowana przez trzy tygodnie. Z tej przyczyny sanepid zalecał jej przegotowanie przed spożyciem w całym mieście. Okazuje się, że wystarczyło wyłączyć chlorowanie na tydzień, aby bakterii coli ponownie odżyły w miejskim wodociągu.
Od niemal miesiąca władze miejskiej spółki MPWiK unikają odpowiedzi na pytanie co było przyczyną skażenia wody na przełomie czerwca i lipca. Twierdzą, że „prawdopodobne źródło skażenia zostało zidentyfikowane”, ale nie chcą podać co to było. Sytuacja jest bardzo niejasna. Potrzeby chlorowania wody w Łomży nie było przez ostatnie kilka, jeśli nie kilkanaście lat, a zachowanie władz miejskiej spółki wodociągowej i ukrywanie przez nią informacji o bakteriach coli i dezynfekcji wody musi budzić coraz większe obawy.
zobacz: MPWiK znowu chloruje wodę w mieście