Piękne konie polskie zimnokrwiste w Piątnicy
- Na regionalnej wystawie koni w Piątnicy znani hodowcy z powiatu łomżyńskiego i kolneńskiego pokazali 12 dorodnych klaczy i 12 tegorocznych źrebiąt - informuje Henryk Strzelecki, wiceprezes Wojewódzkiego Związku Hodowców Koni w Białymstoku. Najmłodsze z ocenianych w konkursie źrebiąt pod matkami miało niecałe półtora miesiąca, a najstarsze urodziło się 1. stycznia. Na błoniu przy Forcie II w Piątnicy 1. nagrodę wygrała 4-miesięczna Rilla (córka 8-letniej Roliny) z hodowli Andrzeja Olendra, 50-letniego rolnika i hodowcy bydła mlecznego w Potasiach w gminie Turośl.
Młode konie polskie zimnokrwiste były oceniane, ze względu na to, czy są najlepsze w swoim typie rasy, czy mają najbardziej prawidłową i zgrabną budowę oraz na ile dobrze poruszają się i biegają w stępie i kłusie. W tej kategorii 2. miejsce zajęła młodziutka, 3-miesięczna Sobota (matka 3-letnia) z hodowli rodzinnej Aleksandry Zawadzkiej z Kamianki. Trzecią nagrodę konkursu zdobyło źrebię Bartosza Ładyżyńskiego z Wizny. Pokazy końskich piękności podziwiały setki widzów w ciepłą i słoneczną niedzielę. Rozległy plac z rzędem pali do przywiązania koni i zadaszeniem przygotowali wcześniej hodowcy i wystawcy, którzy wykosili wysoką trawę, zamieniając łąkę w arenę pokazów.
- Jak sięgam pamięcią, w naszym gospodarstwie zawsze były konie, jeszcze za czasów mojego taty i dziadka, a zapewne i pradziadka, bo konie zaprzęgało się do pługa, kosiarki i wozu jako zwierzę robocze – opowiada Andrzej Olender, który zawodowo zajmuje się hodowlą bydła mlecznego, zaś stajnię z 10-oma końmi traktuje jako „hobby dla przyjemności i podtrzymania tradycji rodzinnej”. Jego konie mają dużo swobody, przebywają od wiosny do późnej jesieni na zielonym pastwisku i żywią się trawą i wodą, natomiast na zimę dostają do żłobów siano i owies. Czasem służą do jazdy wierzchem i zaprzęgane są do bryczki. W wystawie regionalnej hodowca bierze udział po raz piąty i za każdym razem bezskutecznie apeluje do wójta w Turośli, aby wspomógł finansowo pulę nagród organizatora, czyli WZHK. - Nie dla mnie, a żeby przydzielił jakąś kwotę na wszystkich hodowców – zastrzega zwycięzca. Cieszy się, że Rillę nagrodzono, doceniając dobrą genetykę – ma w hodowli swojego ogiera zarodowego, okazały wygląd, zgrabną sylwetkę, przyzwoite gabaryty, że nie zaplata nogami, nie ma mankamentów. Zwycięzca ma nadzieję, że tradycję hodowli koni w gospodarstwie podtrzyma któryś z trzech synów. Być może, będzie to Adam Olender, 24-letni absolwent rolniczej szkoły zawodowej i technikum rolniczego w Kolnie. - Na razie pomagam tacie... – mówi skromnie rosły młodzieniec. - Każdy koń ma inny charakter, jak ludzie: jeden jest spokojny, drugi porywczy. Zawsze trzeba uważać, żeby nie kopnął. Ja pierwszy raz dosiadłem konia jako 13-latek i zachowuję ostrożność, choć przy koniach się wychowałem i żywego stworzenia się nie boję. Ale i tak uważam.
Znany hodowca Krzysztof Góralczyk (lat 52) z Małego Płocka także kultywuje wielopokoleniową tradycję, na pewno przedwojenną sprzed 1939 r., po dziadku i tacie, a widzi zdolności w możliwym następcy. 20-letni Michał Góralczyk umie obchodzić się z końmi, zatroszczyć o nie, karmić, poić i oczyścić. Ma swego ulubionego ogiera o imieniu Grek. - Grek ma 4 lata, waży około 1100 kg, jest bardzo silny i dynamiczny, ale spokojny, przyjazny, słucha i rozumie – opowiada Michał. - Kiedy w stajni mnie zobaczy lub usłyszy, rży radośnie na powitanie. Reaguje na swoje imię i mnie to cieszy.
Atrakcją w hodowli jest przygotowywanie bryczki dla par młodych, które chcą przed ślubem lub po ślubie z kościoła jechać nie samochodem, ale konno do domu weselnego. Zaprzęg jest na dwa konie i trzeba konia debiutującego zaprzęgać z koniem doświadczonym, żeby nauczyć ciągnięcia bryczki.
Krzysztof Komorowski, 38-letni hodowca ze wsi Nagórki, również utrzymanie koni traktuje jako sympatyczne hobby i urozmaicenie pracy zawodowej przy hodowli nastawionej na bydło mleczne. Jednak, jego zdaniem, przy niewielkiej wystawie powiatowej – regionalnej za dużo jest biurokracji, zwłaszcza ze strony służb weterynaryjnych, gdyż to oznacza mnożenie dokumentacji czy świadectw zdrowia koni. W opinii kilku wystawców, za niskie są nagrody do rozdziału pomiędzy uczestników. - Źle się stało, że w tym roku Ministerstwo Rolnictwa wycofało się z dotacji dla Polskiego Związku Hodowców Koni – dodaje wiceprezes WZHK Henryk Strzelecki z Łomży. - A zabrało prawie 60 %.
Atrakcją wystawy z konkursem w Piątnicy było 5 masywnych ogierów kryjących, stacjonujących w punktach kopulacyjnych: Kisielnica, Giełczyn, Nowogród, Mały Płock i Grabowo, skąd zjechali też kawalerzyści, rekonstruktorzy tradycji w zielonych mundurach XPułku Ułanów Litewskich. Można było z nimi porozmawiać o elementach stroju i wyposażenia oraz przejechać się w siodle i bryczką. Mało kto wie, że w województwie podlaskim działa 650 hodowców koni. Mają w stajniach około 18 tysięcy ogierów, klaczy i źrebiąt. Najwięcej rumaków jest w powiatach: suwalskim i sokólskim.
Mirosław R. Derewońko