Biskup Stepnowski: „Łatwo rzucić obelgę na każdego z nas”
„Uwielbiamy Cię, Boże Pokoju, przez krew Twojego Syna” - zaśpiewał dostojnie chór w Katedrze w Wielki Czwartek na porannej mszy św., w trakcie której ok. 350 kapłanów Diecezji Łomżyńskiej i Kurii w Łomży odnowiło przyrzeczenia, m.in., wierności biskupowi Januszowi Stepnowskiemu i troski o wiernych, bez szukania swojej korzyści. Biskup wygłosił kazanie o kapłaństwie i poświęcił oleje: chorych, katechumenów i krzyżma. Księża otrzymali je po zakończeniu do swoich parafii. Na trawnikach wokół Katedry parkowało kilkanaście samochodów, mimo bliskości pl. Niepodległości.
Księża w białych albach zajęli w całości dwa długie rzędy ław w nawie głównej ponad 500-letniej Katedry. Msza św. kapłańska odbywała się z udziałem bardzo nielicznych wiernych świeckich, ale i do nich zwracał się ordynariusz z apelem: „Módlcie się za swoich księży i biskupów”. Po obu jego stronach w prezbiterium sprawowali Eucharystię: bp pomocniczy Tadeusz Bronakowski po lewicy i biskup senior Stanisław Stefanek po prawicy. Witając przybyłych braci w sutannach, bp Stepnowski zaakcentował fakt, że spotykają się w Katedrze, w miejscu swych święceń, z którego poszli w świat do diecezji, do krajów Europy i na inne kontynenty. Poprosił kilku młodszych księży, stojących na końcu świątyni za filarami, by zajęli ławy najbliżej prezbiterium, „aby ostatni stali się pierwszymi”.
„Księża w Warszawie mają bojaźń założyć koloratkę”
Homilię mszy kapłańskiej Wielkiego Czwartku biskup zaczął od przypomnienia męczenników za wiarę w latach krwawej wojny domowej w Hiszpanii w latach 1936 – 1939. Przywołał rządy Partii Republikańskiej, mówiąc, że „zaczynało się niby walką o wolność”, chociaż trudno skomplikowane konflikty sił wewnętrznych i międzynarodowe zaangażowanie wielu państw sprowadzić do jednej, uproszczonej formuły. Biskup wyliczał, że w trakcie wojny podpalano kościoły, zamordowano 13 biskupów, kilkuset księży, kilka tysięcy zakonników i świeckich, ze względu na wyznawaną wiarę. - Przez to, że jesteśmy księżmi, łatwo rzucić na nas obelgi – ubolewał biskup, nie podając jednakże szczegółów historycznych, przez stulecia, czemu Kościół rzymsko-katolicki i duchowni byli często wrogo i srogo traktowani przez ludność. - Księża pracujący w Warszawie mają bojaźń, aby założyć koloratkę – mówił biskup, nie precyzując, dlaczego księża w Łomży i okolicy też nie noszą sutanny ani koloratki... Zwrócił uwagę, że „łatwo zaatakować w Internecie, rzucić obelgę na każdego z nas”.
„Jeśli nie Wy będziecie głosić, to kamienie wołać będą”
Zestawiał sytuację biblijną, z IV w. przed Chrystusem, „gdy człowiek sprzedawany był za sandały”, do XXI w. Tak samo, jak w czasach proroków i apostołów, tak i w epoce nowoczesnych technologii kapłani są „namaszczeni i posłani”. - Mamy zadanie przepowiadać słowa Chrystusa i nieść światu nadzieję – nauczał bp Stepnowski współbraci w powołaniu i świeckich, porównując do Chrystusa, aby jak On nieśli Dobrą Nowinę słowem, przykładem i modlitwą. - Dzisiejszy świat potrzebuje Was modlących się przed ołtarzem, przed tabernakulum – wskazał oczekiwane przez siebie zachowania podległego mu kleru. Podkreślił także wartość głoszenia Ewangelii i „ukazywania światła nadziei, szczególnie młodzieży w oparach Internetu, z którego nie potrafi się wyrwać”. Zalecał - zwłaszcza młodszym księżom, mogącym pojąć nakaz wyjścia zza filarów – by ukazali „piękno zaangażowania w piękno Kościoła”. Nakazywał „znaleźć czas i przestrzeń”, aby „bronić życia, małżeństwa między niewiastą a mężczyzną, walczyć przeciw eutanazji”, bo „to porażka dzisiaj”. Nakazał podejmować problematykę życia seksualnego, w kontekście odpowiedzialności za drugiego człowieka i dzieci. - Jeśli nie Wy będziecie głosić, to kamienie wołać będą – zakończył pełne sugestii kazanie biskup Stepnowski. To cytat ze św. Łukasza o wjeździe Chrystusa na ośle do Jerozolimy. Mistrz odmówił faryzeuszom, żeby uciszył uczniów, zwących Go królem: „Jeśli ci umilkną, kamienie wołać będą”.
Mirosław R. Derewońko