Grzyby w listopadzie w lasach Nadleśnictwa Łomża
- Lato w tym roku było gorące, a jesień sucha, dlatego dopiero teraz grzybnie wydają od kilku dni owocniki: popularne, smaczne i lubiane na stołach grzyby – mówi Dariusz Godlewski, nadleśniczy Nadleśnictwa Łomża, w którego lasach pojawiło się teraz dosyć obficie kilka gatunków. - Należy je wykręcić za trzony, w całości. Wycinanie nożem spowoduje, że dolna część trzonu zgnije i zniszczy grzybnię, zmniejszając owocowanie w przyszłym roku. Pamiętajmy o zabraniu z lasu swych śmieci.
O kurkach, surojadkach - gołąbkach czy prawdziwkach w tym roku mogliśmy tylko pomarzyć. Ale zielonki, siwki, podgrzybki i opieńki na początku listopada śmiało podniosły się z mchów, igliwia i listowia. - Ziemia po październikowych deszczach sprzed tygodnia, dwóch nabrała więcej wilgoci, kilka ostatnich dni było również wyraźnie cieplejszych, po kilkanaście stopni Celsjusza, a to grzyby najbardziej lubią: wilgoć i ciepło, ażeby owocować – tłumaczy procesy w przyrodzie nadleśniczy. - Póki ta mokro-ciepła pogoda będzie grzybom sprzyjająca, przez najbliższy tydzień bądź dwa warto wybrać się do lasu, również dla rekreacji, na spacer czy na rower. Większości grzybów przymrozki raczej nie służą, choć zielonki i siwki trzymają się dzielnie nawet na przyprószonej szronem ściole.
Niestety, zdarza się nadal, że grzybiarze bezmyślnie rozgrzebują ściołę, nie przykrywając miejsca, z którego wyjęli grzyby. W odsłoniętym miejscu grzybnia wysycha, co skutkuje mniejszymi zbiorami za rok. Inne ryzyko - na zdrowiu – zagraża zbieraczom lub ich rodzinom, jeśli będą trzymać grzyby w torbach foliowych. Grzyb jest nietrwały i w cieple domowym zaparza się, jeżeli nie przystąpimy od razu do oczyszczenia i przetworzenia. Szybko zgnije, a tracąc wygląd i smak, może być trujący. - Zbierajmy takie grzyby, które widzimy, nie zbierajmy drobnicy po pół centymetra czy centymetr wysokości – apeluje nadleśniczy Godlewski, by nie niszczyć przez chciwość grzybni na przyszłość.
Mirosław R. Derewońko