Słoneczna Seniorada z Heleną, gulaszem i karetkami
Fantastyczna pogoda, słońce na błękitnym niebie i wyluzowana publika pod białymi jak obłoczki parasolkami przed sceną, niebieskie namioty z fachowym personelem, żeby nie bać się cukrzycy, marskości wątroby czy nadciśnienia - oto powitalne wrażenia, jakie cieszyły uczestników i gości Seniorady 2018. Przez cztery i pół godziny kilkaset osób cieszyło się z emerytury i prawa do życia.
Helena Gacka, 67-letnia nauczycielka przedszkola, zachwyca lekkim makijażem jak panna młoda. Po raz trzeci chętnie bierze udział w Senioradzie, za każdym razem korzystając z różnych atrakcji. Tym razem był to makijaż, odmładzający jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Jednakże najlepsza metoda na odzyskanie świeżości lica to promienny uśmiech i serdeczność w spojrzeniu, gdy rozmawia z młodszymi od siebie i starszymi „rówieśnikami”. Wydaje się, że średnia wieku nestorów oscylowała wokół siedemdziesiątki. Emerytowana nauczycielka z przedszkola w Srebrnej koło Zambrowa i PP nr 8 w Łomży z radością patrzyła na pełne wigoru pary barwnych tancerek i zażywnych tancerzy. Ależ to miło przenieść się wspomnieniami do lat własnej młodości, kiedy na topie plasowały się piosenki z werwą śpiewane przez panie i panów z zespołów: Maryna i Tabor.
Świadomie w dobrym nastroju
- Zawsze pracowałam z sześciolatkami, których miałam w grupie około 40-stki, a raz nawet 40 czworo - opowiada ze swadą pani Helena. - Każdego nauczyłam czytać, pisać, śpiewać i grać na trąbkach i bębenkach, malować i rysować. Moi wychowankowie dobrze radzili sobie później w szkołach. Do dziś pamiętam Andrzejka Cwalinę, który szczególnie się do mnie przywiązał i mówił, że mnie kocha. Takie szczere wyznanie trzylatka może przetrwać we wspomnieniu ponad 40 lat...
W rozbawionym tłumie, również kryjących się pod nielicznymi drzewami na Starym Rynku, przechadzali się dwaj postawni ratownicy Grupy Ratowniczej Nadzieja: Błażej Twarowski (lat19) i Marcel Łuba (lat 20). Zachęcili starszych państwa do napicia się wody i chronienia się przed silnym słońcem. Niestety, dobre rady nie wszystkim pomogły, gdy wysiłek w tańcu i przeżycia wywołane wydarzeniem okazały się zbyt silne. Kilka razy do osłabionych przyjeżdżała na sygnale karetka. Pani Helena też ma recepty na dobrą kondycję fizyczną i dobrostan psychiczny. Trzeba często jeździć rowerem, używać ruchu na spacerze i na działce, świadomie wprawiać się w dobry nastrój. - Jak mi jest naprawdę źle, to idę do koleżanki na kawę albo do kolegi na herbatę - uśmiecha się łagodnie pani Helena. - Trzeba mieć w sobie dużo życia, radości i siać wokół siebie dobre słowo i dobre uczynki. Młodość dopóty trwa w nas, dopóki chcemy innym życzliwie coś doradzić i ofiarnie wesprzeć w trudnych sytuacjach...
Alicja w Krainie Seniorów
Rozmowom, śpiewom i tańcom towarzyszą badania, jakie prowadzą specjalistki w rozstawionych wokół Starego Rynku namiotach. Między innymi, pielęgniarki i położne zachęcały do korzystania ze świadczeń opiekuńczych i socjalno-bytowych oraz działalności w Stowarzyszeniu PIP na rzecz rozwoju, promocji i doskonalenia zawodowego. A przede wszystkim – na rzecz potrzebujących pomocy. Można także złożyć dobrowolną darowiznę na rzecz Stowarzyszenia www.spip.lomza.pl
Fundacja Czas Lokalny promowała ABC Zdrowego Seniora, zaś prezes Maria Krupa zachęcała do wspólnych ćwiczeń i wykładów babcie i dziadków (terminy pod numerem tel. 608 050 154). Z kolei Akustyka Słuchu zapraszała na bezpłatne badania słuchu (rejestracja tel. 86 215 00 19).
Alicja Jamiołkowska, 70-letnia nauczycielka, wygrała kupon na usługi fryzjersko-kosmetyczne. - Wybiorę się w uroczystym dniu na kolację z mężem - uchyla rąbka tajemnicy małżonka, która na emeryturze ma mniej czasu dla siebie, niż gdy pracowała zawodowo i prowadziła dom. Wylicza: zajęcia w Klubie Seniora, Łomżyńska Rada Seniorów, koncerty, festyny, pikniki, wernisaże w galeriach i wystawy w muzeach. Alicja w Krainie Seniorów nie cierpi na samotność. Uważa, że samotni powinni zerwać z pustką wewnętrzną w pustym domu, wychodzić do ludzi „ pocieszyć się sercem i rozradować oczami”. Barbara Miller (lat 61), geodeta i księgowa, jest takiej czarownej metody przykładem w stroju cygańskim, z rumieńcem na twarzy i ochoczym krokiem do tańca. - Lubię Uniwersytet Złotego Wieku w WSA i imprezy kulturalne, unikanie malkontentów. Mnie na patykach zagrają, to ja tańczę, a jak w Anglii byłam na festynie, to konferansjer w obcym języku mówił przez mikrofon, jak ta kobieta fantastycznie tańczy - śmieje się fantastyczna rozmówczyni.
Łomżynianka Magda Sinoff śpiewała aksamitnym głosem szlagiery, między innymi, Ewy Bem „Moje serce to jest muzyk” i Hanny Banaszak „W moim magicznym domu”. Wśród słuchaczy świętującej 20-lecie pracy artystycznej i pedagogicznej wokalistki był również ukochany profesor altowiolista Janusz Mydłowski. - Jestem na tej scenie, bo najlepszy wzór miłości do muzyki dał mi... ten Pan” - mówiła ze sceny, wywołując oklaski dla emerytowanego pedagoga PSM w Łomży.
Dużo pozytywnych emocji wywołało karaoke, jakie poprowadził akordeonista Michał Sawicki, zaś nostalgię za Violettą Villas – Robert Kossakowski z Łomży, uczestnik telewizyjnej „Szansy na sukces” Wojciecha Manna. W międzyczasie seniorzy posilali się pożywnymi i smacznymi potrawami, jak krem z ziemniaka i gulasz, żeby w znakomitych humorach mieć siły na powrót do domu i opowieści z Seniorady 2018.
Mirosław R. Derewońko