Bielik zabił rodziców, młodym pomogli ludzie
We wsi Tabory-Rzym na terenie gminy Zbójna w gnieździe na słupie energetycznym zostały same dwa młode bociany. Dorosłe ptaki w odstępie dwóch tygodni padły ofiarą polującego w okolicy bielika. Przedwczorajszy atak bielika na bociana widział jeden z okolicznych mieszkańców. Pozostawione w gnieździe młode padłyby z głodu, gdyby w porę nie przyszli ludzie z pomocą.
Do akcji ratowania młodych bocianów na wezwanie mieszkańców pierwsi ruszyli strażacy ochotnicy. Szybko okazało się, że nie będzie to takie proste jak mogłoby się wydawać. Aby dostać się do gniazda potrzebowali pomocy energetyków, którzy musieli odłączyć prąd linii energetycznej, oraz wsparcia zawodowych strażaków z Łomży, którzy przyjechali ze specjalistyczną zwyżką. Ostatecznie bociany udało się bezpiecznie zabrać z gniazda i trafić mają pod opiekę specjalistów z Łomżyńskiego Parku Krajobrazowego Doliny Narwi, przy którym działa ośrodek rehabilitacji ptaków. Mariusz Sachmaciński, dyrektor ŁPKDN mówi, że już teraz w ośrodku są trzy młode bociany, ale także mały jeż, którego znaleziono trzy tygodnie temu przy ciele rozjechanej przez samochód matki, oraz żółw czerwonolicy, którego znaleziono wczoraj w okolicy ul. Małachowksiego w Łomży. Sachmaciński tłumaczy też, że atak bielika na bociana nie jest czymś niezwykłym. Bielik to duży ptak drapieżny. Długość jego ciała potrafi wynosić nawet 95 cm, rozpiętość skrzydeł do blisko 2,5 m. Niektóre osobniki „specjalizują się” w polowaniach na bociany.
- W okolicach Grąd Woniecko czy carskiej szosy jest wiele pustych gniazd bocianich. Kiedyś wszystkie były zasiedlone, ale rozwój populacji bielika sprawił, że bociany padły ich ofiarą. Bezpieczne są gniazda bocianów we wsiach. Tu jest większy ruch i bieliki boją się wlatywać – tłumaczy Mariusz Sachmaciński.