Przejdź do treści Przejdź do menu
niedziela, 01 grudnia 2024 napisz DONOS@

Zmarł ludzki terapeuta alkoholików Jerzy Zakrzewski (+57)

Główne zdjęcie
Jurek Zakrzewski

Urodził się w Łomży i powrócił do rodzinnego miasta. Dzisiaj miał pogrzeb na nowym cmentarzu przy ulicy Przykoszarowej. „W 57. roku życia odszedł od nas Jerzy Zakrzewski. Przyjaciel, kolega, współpracownik, certyfikowany specjalista psychoterapii uzależnień. Przepracował w lecznictwie odwykowym prawie 30 lat: w ośrodku w Łomży, wiele lat w Giżycku i ostatnie 13 lat w ośrodku Stare Juchy. Wspaniały człowiek i terapeuta, który z ciepłem, oddaniem i zrozumieniem traktował innych, a szczególnie pacjentów. Składamy kondolencje całej rodzinie i wszystkim, którzy byli z Nim związani. Prosimy o modlitwę w intencji Jerzego” - napisali na stronie społeczności Ośrodka Terapii Uzależnień Stare Juchy kierujący i współpracownicy. U nas wspominają Jurka łomżyniacy.

Jurek Zakrzewski
Jurek Zakrzewski

- Jurek zawsze pogodnie podchodził do życia, mimo że od dziecka poważnie chorował i miał nawet operację na otwartym sercu. Razem piliśmy, razem byliśmy uzależnieni od alkoholu, mieszkaliśmy po piwnicach i po klatkach schodowych, zaniedbani i niedbający o siebie, ale to On wyprowadził najpierw siebie z okropnej choroby, a potem mnie pomógł wyjść z choroby i tysiącom cierpiących tak jak my na uzależnienie... - wspomina Ryszard (rocznik 1959) cenionego terapeutę,  darzonego wielkim szacunkiem przez specjalistów terapii, środowiska abstynenckie oraz ludzi ze Wspólnoty Anonimowych Alkoholików, zwłaszcza w Polsce północno-wschodniej. - Na przepustkę z leczenia w Choroszczy przyjechał w '88, koledzy częstowali alkoholem, ale przeprosił, że nie przyjmie ani jednego kieliszka – wspomina przyjaciel na dobre i na złe Zmarłego. - Miał do tego nowe nastawienie.
Ryszard 1. sierpnia 1989 roku szedł przez Park Ludowy, zwany małpim gajem przy alei Legionów, do „Klubowej”, ówczesnej knajpy w kompleksie ABC. - „Pomóż mi”, poprosiłem Jurka, ale nie o pieniądze na picie, tylko o wyciągnięcie z bagna alkoholizmu, z pretensji do całego świata, że nam się w życiu nie udaje, że nikt nas nie rozumie, że mamy poczucie samotności... - wylicza przyjaciel. - Następnego ranka obudziłem się skacowany. Poprosiłem kolegów przy starym szpitalu „dajcie na krynkę” i poszedłem do Jurka. Byli zadziwieni, że nie chcę piwa. Od tamtej pory przestałem pić, zacząłem się modlić, spacerowałem wieczorami i nocami z Jurkiem, prowadząc rozmowy o życiu... 

„Każdemu cierpiącemu trzeba starać się pomóc”

Psycholog Renata Szymańska pamięta, że zanim powstał ośrodek terapii na Rybakach w '92 roku, „mała grupka osób skrzyknęła się w 1988, żeby założyć i prowadzić pierwsze mitingi AA”. Dostali od spółdzielni mieszkaniowej piwnicę w bloku przy ul. księcia Janusza. Po 30 latach właśnie Grupa Omega spotyka się we wtorki i czwartki, aby nieść uzależnionym posłanie nadziei na otrząśnięcie się z niewoli choroby i nałogu. - Pamiętam Jurka ze spotkań zawodowych, na szkoleniach w Polsce i jak przyjeżdżał z Giżycka do naszego WOPiTU, miał sympatię do tego miejsca - opowiada obecna dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Terapii i Uzależnień w Łomży. - Mówił, że tu, w Łomży narodził się na nowo jako inny, trzeźwy człowiek. Potem całe swoje trzeźwe życie poświęcił na pomaganie cierpiącym ludziom, jak On przed laty... Postrzegam Jurka jako człowieka współzakładającego w Łomży wspólnotę AA: komunikatywny, życzliwy, zatroskany. Z dużą uważnością  pochylał się nad cierpieniem ludzi pijących alkohol nałogowo. Był przekonany, że każdemu trzeba starać się pomóc.
- Nie mogę uwierzyć, że Go nie ma wśród nas... - zastanawia się nad tajemnicami istnienia Anna Maksymiuk, specjalista terapii uzależnień. Poznali się ponad 24 lata temu na szkoleniach Fundacji ETOH w Warszawie: Jurek z Januszem zajeżdżali po drodze z Giżycka do Łomży. – Sympatyczny i wrażliwy, zawsze dla pacjentów otwarty. Do Niego dzwoniłam o przyspieszenie terminu przyjęcia łomżan na bardzo dobry oddział stacjonarny w „OTUlinie” w Starych Juchach. Jurek dołożył wielu starań w rozmaitych, niełatwych i tragicznych sytuacjach życiowych, aby pomagać potrzebującym.
Zdaniem Ryszarda, śmierć Jurka to „niepowetowana strata dla rodziny i dla pacjentów”. - Mój Bóg nie bierze za rękę, ale stawia dobrych ludzi na drodze – wzdycha Ryszard. - Kimś takim jak znak w dobrym kierunku był dla mnie Jurek. Radosny, z gitarą, lubił grać bluesa, głoszący prostotę życia...
Kolegę z dzieciństwa pamięta Jarosław Wiski. - Jurek to jeden z najlepszych w Polsce terapeutów – ocenia w obliczu straty. - Podniósł się z dna i tysiącom ludzi pomógł przywrócić człowieczeństwo...
Pomogły Jurkowi studia z zakresu pedagogiki w Olsztynie, ale dobrego serca nauczył się w Łomży.

„Dla wielu trzeźwiejących byłeś wzorem i oparciem”
Zmarłego wspominał również Paweł R. Kołakowski, współorganizator ruchu AA i Łomżyńskiego Stowarzyszenia Zdrowie i Trzeźwość oraz WOPiTU. „Jurku, pragnę Cię serdecznie pożegnać jako jednego z pierwszych założycieli Łomżyńskiego Stowarzyszenia Zdrowie i Trzeźwość i Wspólnoty AA w  Łomży. Poznaliśmy się ponad 30 lat temu. Ze wzruszeniem wspominam pierwsze spotkania w piwnicy przy ul. Księcia Janusza 12.  Czasami było nas tylko kilku, Ty zawsze z uśmiechem i serdecznym uściskiem witałeś każdego nowego człowieka, a czasem na dyżurze czekałeś  sam... Byłeś też jednym z pierwszych współpracowników WOPiTU, gdy dopiero organizował się ośrodek na   Rybakach: Ty pracowałeś przy ostatecznych wykończeniach, sprzątaniu gruzu po budowie,  przewożeniu mebli. Na każde zaproszenie odpowiadałeś „tak, chętnie”. Szybko los pokierował Cię do Giżycka,  następnie  do  Starych Juch, gdzie pracowałeś jako terapeuta, specjalista psychoterapii uzależnień.  Dla wielu startujących  do życia na trzeźwo byłeś wzorem i oparciem. Wielu pacjentów wracających z terapii z tych ośrodków ciepło Cię wspominało i zawsze przekazywałeś do Łomży  dla nas pozdrowienia. Szkoliłeś wielu młodych adeptów terapii uzależnień jako opiekun stażu, w tym mojego syna, za co Ci w ich imieniu serdecznie dziękuję. Kilka tygodni temu pacjent przyniósł mi zdjęcie z czasów spotkań 30 lat temu w piwnicy po suszarni na księcia Janusza 12. Jesteś na nim w towarzystwie kolegów, pierwszych członków klubu, który przekształciliśmy w Stowarzyszenie Zdrowie i Trzeźwość. Zadzwoniłem do Ciebie z sugestią, że zrobię kopię i wyślę, a Ty powiedziałeś   „nie ma pośpiechu - przy okazji, jak wpadnę do Ciebie na kawę”. Wówczas nie spodziewaliśmy się, że tak nieoczekiwanie powrócisz do nas na zawsze. Jureczku, odpoczywaj z Bogiem i w Pokoju”.

Mszę w intencji Ś.P. Jerzego Zakrzewskiego koncelebrował z Ojcem Mirosławem Ferencem ksiądz Jacek Krzewicki, dyrektor działającego od ponad 12 lat OTU Stare Juchy, z którym w ostatniej drodze za marmurową urnąLudzkiego Terapeuty poszli kierownik Marek Kamionowski z zespołem.

Mirosław R. Derewońko


 
 

W celu świadczenia przez nas usług oraz ulepszania i analizy ich, posiłkujemy się usługami i narzędziami innych podmiotów. Realizują one określone przez nas cele, przy czym, w pewnych przypadkach, mogą także przy pomocy danych uzyskanych w naszych Serwisach realizować swoje własne cele i cele ich podmiotów współpracujących.

W szczególności współpracujemy z partnerami w zakresie:
  1. Analityki ruchu na naszych serwisach
  2. Analityki w celach reklamowych i dopasowania treści
  3. Personalizowania reklam
  4. Korzystania z wtyczek społecznościowych

Zgoda oznacza, że n/w podmioty mogą używać Twoich danych osobowych, w postaci udostępnionej przez Ciebie historii przeglądania stron i aplikacji internetowych w celach marketingowych dla dostosowania reklam oraz umieszczenia znaczników internetowych (cookies).

W ustawieniach swojej przeglądarki możesz ograniczyć lub wyłączyć obsługę plików Cookies.

Lista Zaufanych Partnerów

Wyrażam zgodę