,,Droga śmierci zwierząt”
- Kolejny wypadek z udziałem łosia na drodze Łomża - Wizna - Jeżewo to nie przypadek - mówi Mariusz Sachmaciński, dyrektor Łomżyńskiego Parku Krajobrazowego Doliny Narwi zauważając, że droga ta ma nieoficjalną nazwę ,,drogi śmierci zwierząt”. - W ostatnich tygodniach kilka kolizji z sarnami, dzikami, jeleniami, łosiami zasługuje na szczególny apel. Rozpoczęła się migracja dużych ssaków kopytnych z doliny Narwi – podkreśla przyrodnik przestrzegając kierowców. Jego zdaniem drogi w regionie nie są w odpowiedniej ilości oznakowane znakami „uwaga dzikie zwierzęta”, a kierowcy istniejące znaki często bagatelizują.
- Zimowa migracja ssaków kopytnych z doliny Narwi jest spowodowana zmianą warunków bytowych tj. zalanie dziennych ostoi, kurcząca się baza pokarmowa, nadchodzące opady śniegu i najgorsze dla kopytnych - wytworzenie się pokrywy lodowej i związane z tym okaleczenia racic podczas przemieszczania się – tłumaczy Sachmaciński. - Zwierzęta te, oraz towarzyszące im wilki, będą wędrować w kierunku lasów sosnowych wyżej położonych względem charakterystycznych dla dolin rzecznych olsów naturalnego pochodzenia, łęgów oraz przyległych trzcinowisk. Ich szlaki migracji przecinają się z licznymi drogami krajowymi, wojewódzkimi, powiatowymi czy gminnymi na których dochodzi do tragedii.
Zdaniem dyrektora Łomżyńskiego Parku Krajobrazowego Doliny Narwi drogi te nie są w odpowiedniej ilości oznakowane znakiem - uwaga dzikie zwierzęta, a istniejące znaki są bagatelizowane przez kierowców.
Już 30 wypadków ze zwierzętami
Policjanci mówią, że od początku roku na terenie powiatu łomżyńskiego doszło do 30 zdarzeń drogowych z udziałem dzikich zwierząt. Większość z nich to zderzenia z sarnami, ale wśród nich są cztery wypadki z udziałem dużych łosi. W czerwcu z łosiem zderzył się ciężarowy Man na drodze do Mężenina. W sierpniu doszło do wypadku osobówki z łosiem w okolicach Wizny, a w listopadzie na drodze nr 61 Łomża – Stawiski. Ostatni wypadek z udziałem łosia wydarzył się w środę wieczorem w okolicach Bożejewa na drodze Łomża – Wizna. Na szczęście w tych zdarzeniach ludzie nie odnosili większych obrażeń, ale każde z nich było bardzo groźne i mogło zakończyć się tragicznie także dla ludzi.
Mariusz Sachmaciński, dyrektor Łomżyńskiego Parku Krajobrazowego Doliny Narwi, przedstawia w kilkunastu punkach ważne informacje „z własnego doświadczenia”, które – jak mówi - mogą uratować życie obu stronom kolizji.
1. Zwierzęta dochodząc do dróg idą jak najdłużej osłonięte lasem, zakrzaczeniami, miedzami i innymi naturalnymi osłonami.
2. Najliczniej o zmierzchu, nocą, rano.
3. Intensywne wędrówki przypadają na wiosnę (marzec-kwiecień) i jesień (listopad-grudzień).
4. Jeśli zobaczymy w świetle reflektorów zwierzę na poboczu, to powinien być sygnał dla nas,
że w każdej chwili wtargnie kolejne dochodzące do niego z rudla, chmary, watahy.
5. Ciemne zwierzęta typu łoś, dzik, byk jeleń na czarnej drodze są zauważone przez kierowcę w ostatniej chwili.
6. Pamiętajmy, że oczy zwierząt świecą w odbiciu świateł samochodu.
7. Zwierzę może już leżeć na drodze potrącone przez większy samochód i stanowi zagrożenie dla mniejszego auta.
8. Najtrudniejszy moment, w którym nasze życie jest narażone, to mijanie się na światłach z samochodem jadącym z przeciwka (tzw. martwe pole).
9. W momencie sytuacji krytycznej uderzenia w zwierzę, należy trzymać kierownicę prosto lub lekko skręcić w kierunku pobocza swojego pasa ruchu (zwierzę leży na szybie).
10. Często dochodzi do sytuacji odbicia zwierzęcia od samochodu mijanego (jadącego z przeciwka, który pierwszy uderzył) i wrzucenia go na nasz samochód z ogromną siłą.
11. Małe zwierzęta są równie niebezpieczne w kolizji. Przy większych prędkościach niszczą chłodnice i unieruchamiają samochód, ale lepiej ostatecznie nie hamować i liczyć na szczęście niż pochylać samochód w hamowaniu i ponosić większe konsekwencje.
12. Uwaga na sobotę i niedzielę - od października do końca stycznia, wtedy trwają polowania zbiorowe i wypędzana zwierzyna często wbiega na drogi niespodziewanie.
- Do tych wszystkich uwag należy prosić kierowców o zmniejszenie prędkości w obszarach ryzyka i czekać na odrębny dział w metodyce nauczania przyszłych kierowców – dodaje dyrektor Sachmaciński.