Drzewa są nam potrzebne...
- My bez drzew nie damy sobie rady, a drzewa bez nas doskonale – mówi dr inż. Marzena Suchocka. Architekt krajobrazu, specjalista w zakresie wpływu prac budowlanych na żywotność drzew i oceny długoterminowego wpływu uszkodzeń oraz gospodarki drzewostanem w miastach poprowadziła w Łomży warsztaty poświęcone ochronie drzew w miastach. Specjalistka wskazywała jak bardzo potrzebujemy szczególnie dużych drzew. - Jeśli nie mamy drzew to najbardziej na tym cierpią najsłabsi – dzieci i osoby starsze – mówiła dr Marzena Suchocka podkreślając, że drzewa produkują tlen, nawilżają i oczyszczają powietrze, ułatwiają retencjonowanie wody i obniżają temperaturę w czasie upałów.
Łomżyńskie warsztaty w ramach „kampanii edukacyjnej DRZEWA W MIEŚCIE” zorganizował Łomżyński Park Krajobrazowy Doliny Narwi we współpracy z Urzędem Marszałkowskim Województwa Podlaskiego. Skierowane były są do mieszkańców Łomży i okolic, głównie do osób stykających się na co dzień z zagadnieniami związanymi z zielenią miejską: pracowników urzędów zajmujących się inwestycjami, wydawaniem decyzji w sprawie wycinki drzew i krzewów czy ochroną zieleni. Niestety choć zajęcia były bezpłatne nie zainteresowały wielu miejscowych „ekspertów” od piłowania drzew.
- Z drzewami w miastach mamy duży problem – mówiła dr inż. Marzena Suchocka, która w piątek w Domku Pastora wygłosiła kilka referatów m.in. o gospodarce drzewostanem w miastach w związku z realizowanymi czy planowanymi inwestycjami. Opowiadała o światowych rozwiązaniach w dziedzinie projektowania przyjaznego drzewom i pokazywała także polskie dobre i złe przykłady. Mówiła o przygotowaniu drzew do realizowanych obok nich inwestycji i organizacji placu budowy, oraz jak czy drzewo jest bezpieczne.
- Sadzenie drzew w donicach, to nie jest dobry pomysł. Sadzenie drzew w pasach zieleni jest lepsze – drzewa lepiej rosną, są większe i dłużej żyją – a więc jest większy z nich pożytek – mówił ekspertka.
Wskazywała, że miasta w całym kraju inwestują w ścieżki rowerowe, ale te inwestycje niszczą drzewa. Wycinane są te które rosną na wytyczonej trasie ścieżki, a tym obok przycinane są korzenie, co w wielu przypadkach prowadzi do ich obumierania. Tymczasem jak przekonywała można robić takie inwestycje w sposób przyjazny drzewom. Ścieżkę można poprowadzić tak, aby ominęła drzewo, można ją zbudować w sposób oszczędzający korzenie i z materiałów przepuszczających wodę.
- Nieprzepuszczalne wodę powierzchnie ulic, chodników, parkingów są prawdziwą zmorą w miastach. Po większym, czasami wcale nie tak dużym deszczu spływająca woda zalewa ulice, tunele czy garaże i piwnice domów – mówiła dr Marzena Suchocka wskazując, że duże drzewo ma ok. 450 m2 powierzchni liści, które sprawiają, że woda jest przez nie zatrzymywana, wolniej spływa na powierzchnię ziemi, która może ją łatwiej wchłonąć.
Takie „przycinanie” to zniszczenia drzewa
Oprócz części teoretycznej uczestnicy warsztatów wyruszyli w miasto, by uczyć się sposobu oceny żywtoności drzewa. Materiałem do oceny były drzewa rosnące w pobliskim parczku na terenie II Liceum Ogólnokształcącego. Tu niedawno przeprowadzono remont ogrodzenia, a przy okazji usunięto część drzew, a dwa inne „przycięto”. Zdaniem dr Marzena Suchocka oba drzewa zniszczono, a ich obumarcie jest kwestią czasu.
- Listki wypuszczają, ale to niestety na pewno będzie ich agonia - mówi. - Przycięto zdecydowanie ponad 50% korony i to jest zniszczenia drzewa. Sama średnica cieć jest tak duża, że nawet gdyby tej korony zostało więcej i tak mielibyśmy potem zagrażające drzewa w perspektywie 5-8 lat. W mojej ocenie tak intensywne cięcia są cięciami, które są szkodą całkowitą, czyli zniszczeniem drzewa To jest kwestia czasu, w tym przypadku może nawet przyszłego sezonu.
Aparat asymilacyjny został osunięty, nawet w świetle obowiązujących przepisów jest to zniszczenie drzewa – podkreśla dr Marzena Suchocka, której zdaniem ktoś, kto to zrobił nie miał pojęcia o przycinani drzew.