Pędzili na ratunek
Do nietypowej akcji zostali wezwani w poniedziałek łomżyńscy strażacy. Dzwoniący na numera alarmowy 112 przekazywał, że mężczyzna wszedł na dach i nie może zejść o własnych siłach. Mężczyzna miał być na dachu w Jedwabnem, a wóz strażacki z dużą rozkładaną drabiną, który mógłby pomóc stacjonuje w Łomży.
Jak opisuje bryg. Grzegorz Wilczyński, zastępca Komendanta Miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Łomży, o 12.35 dyżurny łomżyńskiej straży odebrał zgłoszenie przekazane przez Centrum Powiadamiania Ratunkowego, z którego wynikało, że zagrożone może być życie człowieka, który jest na dachu budynku w Jedwabnem. Natychmiast wysłano z Łomży jednostkę ratowniczą z samochodem wyposażonym w rozkładaną drabinę, która mogłaby się przydać w akcji. Gdy pędzący na sygnale ratownicy dotarli na miejsce zdarzenia okazało się, że mężczyzna wszedł ale nie na dach, lecz na poddasze budynku gospodarczego. Osobną kwestią było to czy o własnych siłach nie mógł zejść, czy raczej nie chciał... i dlaczego. Ostatecznie strażacy poradzili sobie bez rozkładania drabiny. Jak przekazuje komendant Wilczyński „sprawdzili mężczyznę na ziemię i oddali pod opiekę żony”.
Akcja ratownicza była spektakularna, bo na podwórze na sygnale zajechali nie tylko strażacy, ale i policja.
- Jak otrzymujemy zgłoszenie to jak najszybciej ruszamy na ratunek. Czasami jednak okazuje się, że zagrożenie jest znacznie mniejsze, albo w ogóle go nie było – dodaje strażak.