Drzewa przy Polowej w Łomży do wycinki albo dla ludzi
Słoneczne przedpołudnie w Łomży, a ludzi na Polowej mało, o wiele mniej niż samochodów. Na chodniku jednej z najstarszych ulic w 598-letnim mieście kilkuosobowa komisja uważnie przygląda się każdemu drzewu. W projekcie przebudowy jezdni i dołożenia ścieżki rowerowej wskazano do wycięcia ok. 80 drzew. Po serii artykułów portalu 4lomza.pl prezydent Mariusz Chrzanowski wysłał komisję, aby sprawdziła, czy pod toporem albo piłą spalinową muszą polec wszystkie drzewa... Wydaje się, że ok. połowy z pierwotnie wskazanych do wycinki drzew ma szansę na dalsze życie: starsze drogowcy ominą, młodsze przesadzą. Oficjalny protokół komisji z wtorkowych oględzin ma być podpisany jutro.
Gdy komisja z naczelnikiem wydziału inwestycji Krzysztofem Święckim na czele porównuje stan drzewostanu przy jezdni i na wyliniałych trawnikach, rozmawiam z ponad 30-oma mieszkańcami i przechodniami. Nie zostawili na pomysłodawcy wycinki, urzędnikach i projektantach suchej nitki. Kolejni rozmówcy na Polowej - od ronda Hanki Bielickiej przy ul. Giełczyńskiej do alei Legionów i Wojska Polskiego, a z powrotem tą trasą do teatru i Szosą Zambrowską do ronda Lutosławskiego – są oburzeni zamachem na przyrodę w mieście. Powtarza się zaskoczenie informacją, że wkrótce ulica zostanie ogołocona z drzew. - Jesteśmy przeciw wycinaniu drzew – mówi pierwsza z zapytanych Karolina Mąka (lat 28), przystając koło ogrodów biskupich przy Sadowej z sąsiadką Justyną Graf (lat 29). - Najlepiej całą Łomżę wyciąć w pień! Zielone drzewa dodają uroku naszemu miastu. Widziałam, jak wycinają drzewa koło Lidla, wycinali koło kościoła Ambroziaka... Przyjemnie będzie przejść się na spacer, gdzie asfalt, beton i polbruk?! Te drzewa pamiętają historię Łomży, nasze dzieciństwo i młodość, jak papież Jan Paweł II nas odwiedził. Komu przeszkadzały?!
Pytanie „KTO wymyślił tę wycinkę drzew?!” od łomżynianek stawiam przewodniczącemu komisji i jej członkiniom i członkom. Za żadne skarby nie chcą odpowiedzieć. - Nie mam upoważnienia do udzielania wywiadu – odmawia naczelnik Krzysztof Święcki z Urzędu Miejskiego, którego proszę nie o wywiad, tylko o TO nazwisko. - Wstępne wytyczne były z wydziału gospodarki komunalnej, to wynik pracy wielu osób – doda po półtorej godziny. A komisja ogląda drzewa po stronie osiedla.
Na sadzenie drzew w Łomży nie ma zlecenia
Napotkani łomżyniacy są przekonani, że tam, gdzie rosną drzewa, żyje się zdrowie j i przyjemniej. - Tyle lat stały i nikomu nie przeszkadzały... – wzdycha Jan Kotowski, 69-latek i mieszkaniec osiedla ŁSM tuż obok projektowanego ronda u zbiegu Polowej z Sadową, czyli w sąsiedztwie dwóch rond łomżynianki Hanki Bielickiej (1915 - 2006). - To chory pomysł. Przecież drzewa zatrzymują hałas i spaliny, a produkują życiodajny tlen, bez niego w mieście byśmy się podusili – objaśnia emeryt. - Naprzeciwko Sadowej mieszkam i niepotrzebne mi rondo. To na co dzień spokojna ulica, czasami tylko podczas świąt kościelnych i występów w Centrum Kultury bardziej zatłoczona. Nikt do nas nie przyszedł z pytaniem, czy chcemy pod oknem ronda i czy chcemy pozbawienia drzew od ulicy. Jeżeli drzewo od spalin usychają, to człowiek po tej wycince będzie zdrowszy?! Niech poprawiają drogi w mieście, nie wyrzucają pieniędzy w błoto. Komu przyszedł do głowy ten pomysł?
- Myśli pan, że ja własną piersią ochronię te drzewa, przywiążę się do nich?! Ktoś podjął decyzję, kto – ja nie wiem! - ripostuje Irena Bagińska, kierownik Zakładu Zieleni Miejskiej, sercem oddana ochronie i pielęgnacji przyrodzie, kwiatom, krzewom i drzewom w mieście. Pytam więc, ile w tym roku zapadło decyzji o zasadzeniu w Łomży drzew. - Na razie nie mamy żadnego zlecenia – mówi jak zawsze bezpośrednio. Ile w 2016 posadzili? Może ponad 60. - Jestem za tym, żeby starych drzew nie wycinać, bo posadzone długo rosną, są łamane, wyrywane.
Komisja ocenia stan drzew, na pniach milczący pracownik stawia kreskę różowym sprejem, na dobry czy na zły znak?
„To tragedia narodowa z wycinaniem drzew”
Halina Korwek pcha wózek z wnuczką. 66-latka na Polowej bywała w latach 50., przyjeżdżała tu z mamą ze Złotej Góry. - Będą wycinali?! - przystaje z wrażenia. - A ja myślałam, że o nie będą dbali. Idę do parku, babcie tak jak ja zbierają się tam z wnuczkami, dzieci się pobawią, a my pogadamy...
Maria Gwardys skręca w Sienkiewicza. - Ludziom bardziej potrzeba zieleni i powietrza, niż ścieżek rowerom – zauważa. - Niech zostawią nam te drzewa, bo żyjemy w betonowej dżungli – apeluje 27-letnia Aleksandra Karwowska, idąc z córką do szkoły. - Zaraz przyjdzie wiosna, gdzie zieleń i tlen?
Krystyna Michalczyk – Kondratowicz, prezes oddziału Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Łomżyńskiej w Łomży, równie krytycznie ocenia ratusz za projekt zagrażający przyrodzie, w której człowiek jest integralna częścią. - To tragedia narodowa z wycinaniem drzew – komentuje. - Z wieloma ludźmi rozmawiałam, wszyscy uważają za bezsens rondo koło Sadowej. Niepotrzebnie wydane pieniądze.
Słonko grzeje, więc Weronika Kulągowska i Kasia Szlej idą po lekcjach z „Ekonomika” na spacer. Bezlistne drzewa milczą bezradnie. - To na wiosnę ma ich nie być?! - nie wierzą. - Ma być ponuro?
- Starych drzew się nie przesadza – przypomina przysłowie inspektor Łukasz Czech na pytanie, czy woli z dziećmi przejażdżkę rowerową bezlistną Polową czy spacer pośród zielonych drzew.
Według wstępnych informacji, komisja zaleci pozostawienie ok. 30 drzew wskazanych wcześniej do wycinki, oraz przesadzenie około 10.
Mirosław R. Derewońko
zobacz: Prośba o maksymalne oszczędzenie drzew...