Dobre książki? Masz za rogiem.
Kilka dni temu na jednej z łomżyńskich grup przeczytałam post, w którym mama prosiła o książeczki dla swojego synka. Dziewczyna napisała całkiem mądre uzasadnienie, że chłopczyk interesuje się światem, a ona nie ma pieniędzy na zakup takiej ilości czytanek, jakie on pochłania. Było sporo komentarzy, które oferowały pomoce naukowe. I jeden najważniejszy – pójdź z synkiem do osiedlowej biblioteki.
BIBLIOTEKA? Pomyślicie pewnie teraz – nuda, kurz i zrzędliwa pani bibliotekarka, która magiczną granicę wieku emerytalnego przekroczyła jakby lata świetle temu. Też miałam w głowie ten stereotyp. Dodatkowo niechęć wzmacniały traumatyczne wspomnienia z dzieciństwa, o tym jak kiedyś nie oddałam książki na czas. Jednak jestem dorosła, staram się być odważna i nie chcę hodować w głowie uprzedzeń. Wybrałam się na wizytę do biblioteki przy Moniuszki. Pierwsze zaskoczenie – czynne do 18, drugie brak lewitującego kurzu. Trzecie – największe – pani bibliotekarka jest młoda, bardzo ładna i nie ma okularów. Ucieszona jak kot po zjedzeniu złotej rybki zanurzyłam się między regały. Zbiory biblioteki zdominowane są przez literaturę dziecięcą. Jest wszystko, co chcielibyście przeczytać swoim pociechom. Trafiłam na dział dla dorosłych i nie mogłam się zdecydować. Chodziłam, czytałam tytuły, przeglądałam okładki. Ostatecznie Pani z obsługi nienachalnie doradziła mi dwa kryminały. Zobaczymy czy podzielam jej gust.
Założenie karty bibliotecznej trwało 2 minuty. Wypożyczenie książek kolejne dwie. Za to książkami możemy cieszyć się przez miesiąc. Bez żadnych, kosztów, bez narzekania, że książki są w Polsce drogie.
Dlaczego to piszę? Ponieważ odwiedzanie bibliotek wcale nie jest takie oczywiste. Część z was pewnie podziela moje obawy, część zapomniała, że jeszcze taka instytucja istnieje. Warto korzystać z tego, co dobre i warto czytać.
Agnieszka Fijołek-Wądołowska
www.westerholm.pl