Pierwsza z czterech wywózek na Sybir
Łomot do drzwi późną nocą lub nad ranem, wtargnięcie z krzykiem uzbrojonych żołnierzy, nierzadko szczegółowa rewizja domu i obejścia oznaczało zaledwie początek gehenny dla tysięcy Polaków. 76 lat temu, nocą z 9 na 10 lutego 1940 roku sowieci na okupowanych ziemiach Polski przeprowadzili pierwszą zorganizowaną na wielką skale wywózkę na Sybir. Z podłomżyńskiego Elżbiecina wywieziono wówczas 22 rodziny – ok. 120 osób. Z Kraski i Konarzyc kolejne 300 osób. W sumie tylko tej jednej mroźnej nocy z Łomży i okolic deportowano ponad 1750 osób.
Wyrwani w środku nocy i zastraszeni, w pośpiechu zabierali ze sobą jedynie to, co było pod ręką - trochę odzieży, żywności. Na zarekwirowanych saniach i furmankach, przy mrozie -40. C dowożono ich do stacji kolejowych w Łomży. Tu czekały na nich wagony towarowe z zakratowanymi oknami i warunki urągające wszelkim zasadom (dziura w podłodze jako ubikacja). Do każdego z wagonów ładowano nierzadko do 50 osób. I rozpoczynała się podróż w nieznane, często trwająca 2-4 tygodnie. Dla wielu z nich już sama podróż kończyła się śmiercią.
Oprócz pierwszej przeprowadzono wywózki jeszcze: 13 kwietnia 1940 r., 29 czerwca 1940 r. i 20 czerwca 1941 r. W sumie cztery masowe deportacje objęły nie mniej niż 345 tys. obywateli polskich, wywiezionych w nieludzkich warunkach w najbardziej odległe krańce państwa sowieckiego i w większości zmuszonych do niewolniczej pracy. Ocenia się, że co dziesiąty deportowany nie przeżył transportu w bydlęcych wagonach. Już po dotarciu do miejsc przeznaczenia Polaków najczęściej pozostawianych samym sobie dziesiątkowały choroby i głód.
„Wygrać z przeznaczeniem”
Aż trudno w to uwierzyć, ale część z nich przeżyła te katusze. Ze związku sowieckiego pierwsi z nich wyrwali się z armią gen. Władysława Andersa, a później także z armią gen. Zygmunta Berlinga. Pierwsza z nich wyszła z ZSRR przez bliski wschód i walczyła z Niemcami m.in. pod Monte Cassino, druga szła na Berlin u boku wojsk sowieckich. Dzięki nim deportowani Polacy mieli szansę na wydostanie się z nieludzkiej ziemi, a po zakończeniu wojny także na powrót do ojczyzny. Tylko niektórzy z wywiezionych po wojnie wrócili do Łomży.
„Wygrać z przeznaczeniem” to film Marka Lechowicza z Łomży, który opowiada prawdziwą historię grupy 733 polskich dzieci, które po deportacji na daleką Syberię, z ZSRR wydostały się z armią Andersa, po czym znalazły swój dom w Nowej Zelandii. Film opowiada o ludzkich losach, cierpieniu, upodleniu, beznadziei, śmierci i... nadziei. Marek Lechowicz realizował go przez 4 lata. Film był już kilkakrotnie pokazywany w Łomży, a 17 września 2015 roku, w kolejną rocznicę sowieckiej agresji na Polskę z 1939 roku, był pokazywany w ogólnopolskiej TVP. Cały film ma 64 minuty. Reżyser w internecie umieścił, mający ponad 25 minut, fragment tego filmu. Warto zobaczyć choć tę część filmu.
Symboliczne upamiętnienie Polaków wywiezionych przez sowietów na Sybir w Łomży odbędzie podczas Mszy świętej o godz. 15:00 w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego. Bezpośrednio przed nią zostaną złożone kwiaty na Pomniku Zesłańców Sybiru znajdującym się przy kościele.