„Za dużo wolności” w UE?
Traktat lizboński to „najpełniejszy wymiar korzeni intelektualnych Europy” – mówiła prof. Jadwiga Staniszkis podczas wykładu w ramach Uniwersytetu Otwartego PWSIiP w Łomży. Dokument, którego celem było usprawnienie funkcjonowania instytucji europejskich wynegocjowano w 2007 roku. Traktat w sferze władzy próbuje regulować nie tylko element decyzyjny, ale także to jak do tej decyzji dochodzi, jednak - w ocenie profesor Staniszkis - już dziś jest martwy. Idealistycznych założeń nie udało się wcielić w życie, bo „konstrukcja jest zbyt subtelna” i „skomplikowana” i daje „być może za dużo wolności”.
Prof. dr hab. Jadwiga Staniszkis, to wybitna polska socjolog i politolog, pracownik Polskiej Akademii Nauk w Warszawie. Jest też pierwszym wykładowcą Uniwersytetu Otwartego, który w październiku ruszył przy Państwowej Wyższej Szkoły Informatyki i Przedsiębiorczości w Łomży.
To wykłady na które może przyjść każdy „bez względu na wiek, wykształcenie czy poglądy”. Drugiego wykładu otwartego profesor Staniszkis słuchało około stu osób – w większości studentów PWSIiP, ale na sali były też osoby spoza uczelni.
Wykład w całości poświęcony Traktatowi lizbońskiemu, który miał reformować Unię Europejską i określać relacje jej władz po poszerzeniu wspólnoty do 27 państw. W ocenie profesor Staniszkis traktat to „najpełniejszy wymiar korzeni intelektualnych Europy” bo opiera się on o myśli czwórki wielkich europejskich filozofów. Z Arystotelesa wzięto traktowanie UE jako całości - „pole, w którym są różne systemy wartości”. Od św. Augustyna zasadę refleksyjności czyli, że należy obserwować przemianę własnego myślenia. Jest też wpływ Mikołaja z Kuzy - tożsamość i integracja rozumiana nie jako ujednolicanie struktur, ale standardy minimalne, wzięte z różnych systemów wartości. Jest tam też instytucjonalizacja tego, co u Kanta było nazwane rozumem praktycznym. Uznając zaś, że wszystkie systemy są równoprawne odrzuca się prawo naturalne i zwiększa rolę sumienia jednostki, która musi się zastanowić jak postępować.
- Unia Europejska nie jest amoralna. Tam jest ilość możliwości i uświadomienie, że ktoś może stawiać na czele wolność, inny godność osoby ludzkiej – mówiła profesor podkreślając, że „to nie jest zafiksowany kodeks, ale proces”, dwóch poziomów norm, tego teoretycznego i tego, który praktycznie każde państwo realizuje u siebie. Istotną rolę w kształtowaniu tego procesu odgrywa Europejski Trybunał Sprawiedliwości.
Traktatu lizbońskiego w ocenie profesor Staniszkis nie udało się wcielić w życie i już się nie uda, bo jego słabością jest brak rozwiązań na moment kryzysu – takich, które są np. w USA, gdzie w trudnych momentach pełnię władzy przejmuje prezydent. Kryzys europejski nadszedł bardzo szybko – najpierw był to kryzys ekonomiczny, a później imigracyjno-terrorystyczny, który jeszcze bardziej może zmienić europejską wspólnotę.
- W ramach traktatu lizbońskiego zaczęła się odradzać hierarchia państw najsilniejszych, a mniejsze nie protestowały, bo (wreszcie) wiedziały, kto jest na czubku władzy – mówiła profesor.