Jak Wesołe Słoneczko oglądało zaćmienie Słońca
Drugie śniadanie zjedli w ten piątek szybciej, niż zwykle, ponieważ mieli przystąpić do obserwacji astronomicznych i dyskusji o przyszłości błękitnej planety w kontekście potencjalnego ataku na Ziemię kosmitów. W gronie młodych naukowców zdania stanowczo podzielone: Adrian Maszczyk postanawia powiedzieć mamie, że widział prawdziwe częściowe zaćmienie słońca, a kosmitów nie ma, a Zuzia Gołąbecka, że kosmici istnieją i może to mieć związek z zaćmieniem słońca w Łomży. Zaopatrzeni w maski spawalnicze i szkiełka od spółki Sanmet przystępują o 10.45 do obserwacji...
- Księżyc jest zielony jak rogalik, a tam z prawej strony jest ciemna tarcza – wykrzykuje w ogródku przedszkola przy ul. Spółdzielczej Adrian, przykładając grubą prostokątną płytkę ze szkła do czoła. Podobna euforia ogarnia dziesiątki małych badaczy, którzy jak Pszczółki krążą po trawie, szukając dogodnego pola do zmierzenia się myślą z niesamowitym zjawisku na niebie - Ojeeejku, ale to nie może być księżyc... Księżyc jest w nocy, ale nie świeci, tylko tak mini mini. Ten rogalik zielony to kawałek słońca, co prześwituje. Słońce to taka ogromna gorąca kula. Dziś oglądamy bardzo ważne zjawisko dla świata. Księżyc zasłania słońce. Czuję trochę lęk, jakby kosmici mieli nas zaatakować.
Z zaćmieniem Słońca nie ma żartów
Dzieci na rogalik „księżyca”, co faktycznie był widocznym z Ziemi fragmentem tarczy słonecznej, miały rozmaite nazwy: banan, łódka, kołyska, paznokieć... I nie tyle zielone im się „to” zdawało, co i żółte, pomarańczowe, czerwone, fioletowe. Może rację ma porzekadło, że widzimy to, co w duszy nam gra. Ćmiło się niejednemu w oczach i lęk narastał z płytką spawalniczą na czole, gdyż ciemna tarcza z minuty na minutę coraz bardziej przysłaniała zielone czy inne barwy słońce, tak że zostało go już może ledwie jedna trzecia czy czwarta. Zgroza! Obawa narasta, że kosmici niszczą Słońce...
- Słońce jest dużo większe niż Jowisz – uspokaja apokaliptyczne nastroje rówieśników w ogródku Adrian. - Ziemia i planety w układzie słonecznym krążą po takich liniach. No, nie pamiętam nazwy.
- Orbity – pomaga koledze Julia Rupacz, która z Olą Kaliściak szacuje liczbę planet wokół Słońca na 10, może 12. Wszyscy zgadzają się, że Słońce jest znacznie większe od Księżyca, bardzo gorące. Dyrektor „Wesołego Słoneczka” Iwona Gorzkowska oglądała zaćmienie słońca ponad 13 lat temu z balkonu swego mieszkania w Szczecinie. A kiedy dokładnie, nie pamięta, bo 13 lat temu zjawiła się w Łomży. - Przez kliszę rentgenowską albo negatyw fotograficzny – zastanawia się. - Miałam takie dreszcze emocji: czułam, że dzieje się coś niezwykłego, wyjątkowego, historycznego, związanego z naturą, przyrodą, Kosmosem. Towarzyszył temu lęk i obawa, jakby dinozaur przeszedł przez ulicę...
Nic dziwnego, że pani dyrektor się bała, bo konsekwencje zabrania nam przez kosmitów Słońca lub jego zniszczenia byłyby wręcz tragicznie katastrofalne. Adrian: - Będzie bardzo zimno, śnieg, grad i lód będą lecieć z nieba. Zuzia: - Całkowita ciemność. Woda by z kranu nie leciała. Julka i Ola jedna przez drugą: - Trawa, kwiaty i drzewa by uschły. Zwierzęta i ludzie by zamarzli. I śmierć by była...
Ile kolorów i kształtów ma słońce...
Jolanta Łuba, wychowawczyni grupy Pszczółki i nauczycielka z ponad 30-letnim doświadczeniem, słucha swoich rezolutnych maluchów z uśmiechem. Jest dumna, uśmiech promienieje, kiedy Adrian po głębokim namyśle objaśnia, że nie zawsze Ziemia krążyła dookoła Słońca. - Czas powiedzieć, że były czasy, że pan Franciszek sprawił, że Ziemia zaczęła krążyć wokół Słońca... – wyłuszcza malec, zdziwiony, czemu uśmiech na twarzy wychowawczyni gaśnie, jak słońce za szybką. - „Wstrzymał słońce, ruszył ziemię”, Centrum Nauki ma... - podpowiada ona. - Franciszek – mówi niezrażony on, ale dzieciarnia jak oszalała kręci się, niby pszczoły w ulu, nieświadoma powagi nazwiska Kopernik.
Jan Skorulski (lat 32) przyszedł dziś odwiedzić trzyletniego syna i sprawdzić, ile wyniosą opłaty od nowego roku przedszkolnego. Nie omieszkał zaczekać, aby zobaczyć, jak przedszkolaki obserwują słońce za księżycem. „Swoje” zaćmienie słońca pamięta z dzieciństwa na placu zabaw przy bloku na ul. Księcia Janusza. - Oglądało się przez klisze rentgenowskie, ale tamto było chyba całkowite zaćmienie – waha się we wspomnieniu. - Warto było zostać na te pół godziny, żeby dowiedzieć się, wreszcie, ile kolorów i kształtów ma słońce. Dowiedziałem się prawdy o prawdziwym zaćmieniu.
Janusz Mula (lat 58) śmieje się na widok dwóch masek spawalniczych i piętnastu szkiełek do nich, do wymiany, jakie po godzinie wróciły do spółki Sanmet, w której pracuje od 25 lat. - Zaćmienie słońca oglądałem, jak byłem na początku Szkoły Podstawowej nr 7 – wspomina. - Wtedy szkiełko zadymione nad świecą służyło do oglądania zaćmienia. Teraz oglądałem przez szybkę spawalniczą, wychodziłem na rampę przed salon firmowy przy alei Legionów. Ciemniej mi się zrobiło. I zimniej.
Mirosław R. Derewońko