Czaple w Piątnicy zwiastują wiosnę w Parku Doliny Narwi
- Wczoraj były w gniazdach 22 dorosłe czaple, wiem dokładnie, bo liczę je i notuję, z ciekawością, jak rozrasta się czapla osada na wysokich olchach – opowiada Andrzej Rutkowski, 58-letni rolnik z Piątnicy Włościańskiej, który ma czapliniec po drugiej stronie drogi do Kalinowa w dolinie Narwi. - Najpierw kilka lat temu było jedno gniazdo, ale rok po roku ich przybywa, bo osiedlają się dzieci i wnuki pierwszej pary. Rok temu i tej zimy były dwie słabe, schorowane czaple, ale przeżyły mrozy.
Pracownicy Łomżyńskiego Parku Krajobrazowego Doliny Narwi obserwowali przylot pierwszych trzech czapli do czaplińca już 25. lutego. Porozglądały się w grupie dużych gniazd w koronach olch na wysokości 15 - 20 m i zaczęły zajmować upatrzone. Konary, gałęzie, gałązki bezlistnych jeszcze drzew tworzą koronkową siatkę, w której w dość zagadkowy sposób ptaki znajdują sobie korytarze i przesmyki powietrzne. Olchy rosną na podmokłym terenie w Piątnicy Włościańskiej na granicy z Kalinowem, a rok temu rozlewiska Narwi były tak rozległe, że woda podchodziła niemal pod drogę w tym niskim miejscu wsi. Jednak teraz nie ma po wodzie i rozlewiskach śladu, co pozwala podejść kilkadziesiąt metrów bliżej. - Czaple są bardzo płochliwe, to nie bocian, co pójdzie za człowiekiem, pługiem – zauważa sąsiad ptactwa przez drogę. - Nie należy zbliżać się szybko, w ruchliwej grupie. Ja tu miałem Francuzów i Niemców, co byli ciekawi tego czaplińca. Rozmawialiśmy po angielsku.
Czapla lubią latać w stadzie jak bocian
Pierwsza odnotowana obecność czapli w Piątnicy została stwierdzona w 2008 roku. Kiedy pojawią się na drzewach liście, nie będzie można ich tak łatwo poobserwować z drogi do Kalinowa. Do tej pory w piątnickim czaplińcu naliczono 29 gniazd, do których przylatują kolejne czaple. Populacja rokrocznie powiększa się sukcesywnie. W 2009 roku znaleziono zaledwie sześć gniazd, zaś w 2012 roku było ich już 15, dwa i pół raza więcej. Obecnie jest aż o dziewięć gniazd więcej niż rok temu.
- Budzą się skoro świt, ale jedna zwykle zostaje w gnieździe, żeby zajmować dobre miejsce, jakby przyleciały kolejne ptaki – zdradza sekrety głośnych sąsiadów Andrzej Rutkowski. - Lubią sobie polatać w stadzie jak bociany, ale po czasie rozlatują się każda w swoja stronę. Krążą nad bagnami, łąkami i strugami. Kursują w jedną i drugą stronę, jak pojawią się młode. Do snu układają się tuż po zmierzchu, ale lubią sobie powrzeszczeć. Wykrzykują coś do siebie wrzaskliwie w czaplim języku.
Pracownicy Parku twierdzą, że ptaki mają tutaj dogodne warunki do życia, żerując w Narwicy i na nadnarwiańskich rozlewiskach Czaple żywią się małymi rybami, owadami i mięczakami, których nie brak na terenie Parku, w maju 2015 r. świętującego 20-lecie powstania i działania. - Bocian leci z prostą szyją, jak drut, a czapla ma takie wgłębienie, jakby dołek na długości szyi – opisuje rolnik. - Kiedy młode będą uczyć się latać, to stare będą pod nie podlatywać i podbijać grzbietami do góry. - Czaple są dość płochliwe, dlatego prosimy o niepodchodzenie zbyt blisko gniazd i niepłoszenie ptaków – apeluje z kolei dyrektor ŁPKDN Mariusz Sachmaciński i obwieszcza nadejście wiosny.
Wiosnę zapowiadają także gęsi i żurawie
Już tydzień temu nad Piątnicą, gdzie odbywał się I Bieg Wilczym Tropem, przelatywał ogromny klucz żurawi, wzbudzając nie lada sensację i aplauz spragnionych wiosny ludzi. - Gęsi też ciągną na całej długości Narwi łanami – podtrzymuje ducha optymizmu i wiary w nadejście wiosny dyrektor Sachmaciński. - Widzimy przynajmniej trzy gatunki gęsi: najliczniejsze i najgłośniejsze gęgawy, zbożówki oraz białoczelne, z białym „ząbkiem” na nasadzie dzioba, biegnącym ku czołu. Oprócz tego, widzimy gdzieniegdzie czajki i mnóstwo kaczek, również trzech rodzajów: świstuny, lecące z zachodu Europy do tundry syberyjskiej; nurogęsi i gęgoły, które również podążają na wschód. Na nasze „łomżyńsko-narwiańskie” kaczki musimy poczekać jeszcze jakieś dwa tygodnie. Bociany to chyba najbardziej niecierpliwie wyczekiwani podróżni, z których przylotem wielu z nas obwieszcza nadejście wiosny. „Nasze” boćki są już nad Bosforem i przylecą w okolicy 27 – 28 kwietnia, w sam raz na Wielkanoc. W rzece jeszcze nie ma takiego zamieszania jak w powietrzu: ruszyły dopiero z dołu Narwi, z Zalewu Zegrzyńskiego pierwsze stada płoci i jazi na nadnarwiańskie tarliska. Widać czasem malutkie owady, ale to przypadkowe sztuki, ponieważ świat kręgu entomologii i flory trwa w zimowym letargu. Ale gdzieniegdzie nabrzmiewają lekko bazie na wierzbach i jak dzikie drą się wniebogłosy norki amerykańskie w czasie rui. Wielkie szkodniki, przemieszczające się intensywnie z Białorusi, są chwytane w żywołapki i odstrzeliwane, ażeby nie zniszczyły miejscowej przyrody.
Mirosław R. Derewońko