Wyklęci żołnierze Ziemi Łomżyńskiej
– Chciałem pokazać powojenne podziemie łomżyńskie – mówi dr Łukasz Lubicz-Łapiński z białostockiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej. – Było to jedno z najsilniejszych podziemi w całej Polsce – ten region był wyjątkowo nasycony antykomunistycznym podziemiem po 1944 r. i taki pozostał praktycznie do końca epoki stalinowskiej! Działalność i walkę bohaterów antykomunistycznego podziemia Łomży i okolic lat 1944-57 przedstawił dr Łukasz Lubicz-Łapiński podczas kolejnego spotkania łomżyńskiego oddziału Towarzystwa Uniwersytetów Ludowych. Historyk zaprezentował losy, m.in. Kazimierza Kamieńskiego ps. „Huzar”, jednego z najdłużej ukrywających się i walczących Stanisława Marchewki ps. „Ryba” oraz Zbigniewa Rećko ps. „Trzynastka” – bohatera jednej z najbardziej spektakularnych akcji w historii polskiego podziemia oraz jego późniejsze tragiczne dzieje.
Dr Łukasz Lubicz-Łapiński wykład „Podziemie niepodległościowe w Łomżyńskiem w latach 1944-57” rozpoczął od przedstawienia sytuacji militarnej i politycznej: począwszy od wybuchu II wojny światowej, zaatakowania Polski przez dwa totalitarne państwa, Niemcy i Związek Radziecki, aż do wkroczenia wojsk sowieckich do Polski i zakończenia akcji „Burza”. Zaprezentował też podłoże tworzenia się antykomunistycznych struktur na bazie Armii Krajowej po 1944 r., źródła oporu polskiej ludności dawnego województwa białostockiego wobec nowego okupanta, a także początki zakrojonych na szeroką skalę represji, aresztowań i mordów zapoczątkowanych przez Urząd Bezpieczeństwa od 1945 r., w tym masowych pacyfikacji i obław na patrole i oddziały partyzanckie. Mimo takiego stanu rzeczy istniało ich w regionie sporo, zwłaszcza w okolicach Łomży, Kolna, Grajewa, Wysokiego Mazowieckiego, Ostrowi Mazowieckiej czy Bielska Podlaskiego, zaś dowódcy niektórych z nich wsławili się wyjątkowo.
– Jedną z bardziej znanych postaci był kpt. Kazimierz Kamieński „Huzar”, który działał na tych terenach już od 1939 r. i nie przerwał walki po 1944 r. – mówi Łukasz Lubicz-Łapiński.
– Tysiące ludzi przez lata zaopatrywało go w żywność, broń czy ukrywało tak skutecznie, że nigdy nie został schwytany przez UB podczas obław, mimo tego, że Urząd Bezpieczeństwa dysponował rozbudowaną siecią agentów. „Huzar” nie wyszedł jednak cało z wielkiej operacji agenturalnej, jaką UB rozpoczęło w 1952 r. – stworzenia fikcyjnej komendy AK, która miała ściągnąć go do Warszawy i przerzucić na Zachód. Chodziło nie tylko o to, by go zlikwidować, ale o stworzenie procesu pokazowego, który odbył się w Łapach w marcu 1953 r., aby zniszczyć pamięć o bohaterskim dowódcy, o którym krążyły legendy. A „Huzar” potrafił w 1945 r. napaść na posterunek w Szepietowie, rozbroić Sowietów i puścić ich w samych kalesonach, dbał też o okoliczną ludność, która odwdzięczała mu się jak mogła.
Inni bohaterowie tamtego okresu to: Jan Tabortowski ps. „Bruzda”, Stanisław Grabowski ps. „Wiarus”, Kazimierz Żebrowski ps. „Bąk” czy Stanisław Marchewka ps. „Ryba” – ostatni oficer konspiracyjnego podziemia w Polsce poległy z bronią w ręku.
– Jeden z ostatnich poległych to ukrywający się w Jeziorku por. Stanisław Marchewka ps. „Ryba” – bohatersko walczący podczas okupacji niemieckiej, później ukrywający się i zabity przez SB dopiero w 1957 r. – mówi Łukasz Lubicz-Łapiński. – Takich postaci, których działalność mogłaby posłużyć do napisania niejednej sensacyjnej książki, było wiele.
Jednym z takich bohaterów był Zbigniew Rećko ps.„Trzynastka”, który wsławił się w 1942 r. brawurową, samodzielną akcją, w czasie której wyprowadził z białostockiego aresztu gestapo członków sztabu białostockiego okręgu Armii Krajowej. Ukrywając się poznał łączniczkę Annę Czajkowską ps. „Plewka”. Pobrali się w 1944 r., jednak miesiąc po ślubie aresztowało ją NKWD i została wywieziona na Syberię, zaś Zbigniew Rećko zginął w 1946 r., podczas walki z plutonem operacyjnym MO w okolicach Wysokiego Mazowieckiego.
– W PRL skazano na zapomnienie ogromną część polskiego podziemia w postaci Armii Krajowej czy też sił narodowych, ponieważ walczyły jeszcze po wojnie przeciwko siłom komunistycznym – podkreśla Łukasz Lubicz-Łapiński. – Podziemie zostało zniszczone i oplute, szargano pamięć ludzi walczących o niepodległość – jeszcze 25 lat temu to byli bandyci, faszyści i w Łomży też można było to odczuć na własnej skórze – sam kończyłem szkołę podstawową nr 1 imienia por. Michała Wyrwasa, walczącego z „bandami”, który zasłużył się tylko tym, że zginął z rąk por. „Ryby” w okolicach Piątnicy. Pamiętam taką gablotkę z lat 80., indoktrynację podczas apeli szkolnych, kiedy czczono pamięć tego człowieka. Nie mogłem sobie tego wszystkiego poukładać, bo w szkole wkładano mi do głowy powojenną walkę z „bandami”, a w domu mówiono co innego.
– I tak jest do dnia dzisiejszego – dla jednych żołnierze wyklęci to bandyci, dla innych bohaterowie, ale w końcu zaczyna im się oddawać należyte miejsce w naszej historii i docenia ich wysiłek, który niejednokrotnie przypieczętowali własnym życiem – dodaje historyk.
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka-Chamryk