Łomża zagrała dla Orkiestry
– Przekroczyliśmy 43 tys. złotych, a są jeszcze do policzenia kolejne puszki! – obwieścił podharcmistrz Krzysztof Pyczot na koniec 22. finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Łomży. Wszystko to dzięki ogromnej ofiarności ludzi oraz pracy wolontariuszy – także tych, którzy zawdzięczają Orkiestrze życie i zdrowie. – Moja córka Kasia leżała w szpitalu w Białymstoku i żyje tylko dlatego, że mieli tam taki aparat z naklejką Orkiestry – mówi Alicja Jaskóła – Wiktoria też korzystała z takiego sprzętu, nawet teraz ma badania co pół roku. Dlatego już od trzech lat córki zbierają pieniądze dla WOŚP, ja też pomagam – bo skoro nam kiedyś ktoś pomógł to nie wyobrażam sobie, żebyśmy teraz my nie miały pomóc innym!
Deszcz i porywisty wiatr pokrzyżowały plany organizatorów tegorocznego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Dlatego impreza plenerowa, planowana za budynkiem MDK-DŚT, została przeniesiona do pobliskiego Oddziału dla Dzieci MBP i połączona z odbywającym się w bibliotece programem edukacyjno-rozrywkowym. Poza licznymi występami dzieci z łomżyńskich szkół i przedszkoli, młodych wokalistów z MDK-DŚT i ROK czy konkursami dla najmłodszych nie zabrakło w nim pokazu udzielania pierwszej pomocy w wykonaniu ratowników z grupy „Nadzieja” oraz spotkania z dogoterapeutami OTIS, uczącymi dzieci jak postępować w przypadku zaatakowania przez psa i w innych sytuacjach z nim związanych. Ogromnym powodzeniem cieszyła się też loteria z losami za złotówkę, 3 i 5 zł. A ponieważ przez bibliotekę w ciągu 7 godzin przewinęło się kilka tysięcy ludzi, to kilkaset losów wykupiono w niespełna półtorej godziny. Były też licytacje, które przyniosły ponad 1500 zł, a najdroższymi przedmiotami okazały się zegar i poduszka z okolicznościowym „orkiestrowym” napisem, sprzedane po 200 zł. Podczas trwania imprezy w bibliotece niestrudzeni wolontariusze już od godziny 7.00 przemierzali ulice Łomży i okolicznych miejscowości. Byli praktycznie wszędzie, a o ich skuteczności może świadczyć fakt, że trudno było w niedzielę na ulicach Łomży spotkać kogoś bez czerwonego serduszka Orkiestry na kurtce, płaszczu bądź czapce. Bywało, że dzieci przynosiły zawartość swych zapełnianych całymi miesiącami skarbonek, a osoby starsze potrafiły wrzucić do puszki całą zawartość portmonetki – dlatego puszka rekordzisty ważyła ponad 7 kilogramów. Wolontariusze dwoili się i troili nie tylko dlatego, by zdążyć z końcem kwesty przed zapadnięciem zmroku, ale by również swą aktywnością w pewnym sensie zrekompensować to, że było ich w tym roku aż o 50. mniej niż w latach ubiegłych.
– Ciągle podkreślam, że motorem Orkiestry w Łomży jest nasza wspaniała młodzież, która mimo złej pogody wyjątkowo ofiarnie pracowała przez cały dzień! – mówi Krzysztof Pyczot. – Do tego w tym roku aż 80 % zasług przy organizacji tego finału należy się Miejskiej Bibliotece Publicznej – bo to nie tylko udostępnienie pomieszczeń, ale i zaangażowanie się na taką skalę, że brak mi słów – te dziewczyny też są wspaniałe!
Muzyczny finał Orkiestry
Finałowym akcentem imprezy w bibliotece był akustyczny recital Katarzyny Dłużniewskiej i Roberta Wieczorka, którzy wykonali przeboje Elvisa Presleya oraz na bis The Police i Ray’a Charlesa. Było to niejako naturalne wprowadzenie do koncertu w MDK-DŚT. Łomżyński BFree zagrał dynamicznego blues rocka, Alien Removed z Ostrołęki, z dawnymi muzykami Holy Water i MadBee w składzie, znacznie ciężej i nowocześniej, ale też przebojowo, podobnie jak białostoccy Święci. Gwiazda wieczoru, Pigface Beauty z Białegostoku, miała pecha, ponieważ wokaliście zespołu z powodu silnego przeziębienia głos odmówił posłuszeństwa już w pierwszym utworze. Czterech pozostałych muzyków stawiło jednak czoła wyzwaniu i ku uciesze publiczności zagrali instrumentalny koncert, pełen dynamicznych, ale przebojowych dźwięków. Poza muzyką były też licytacje, a wdzięk i elokwencja Krzysztofa Pyczota sprawiały, że ceny poszczególnych przedmiotów były znacznie wyższe od cen wywoławczych. I tak grosz do grosza uzbierało się te 43, a zapewne i więcej, tysięcy.
– To nie Warszawa, gdzie są ogromne wpłaty od biznesmenów – ocenia Krzysztof Pyczot. –W Łomży żaden biznesmen nie dokonał wpłaty informując nas o tym, żeby dodano to na konto sztabu łomżyńskiego, ale liczę, że może jeszcze tak się stanie. Dlatego WOŚP tutaj to ogromna praca wolontariuszy i ofiarność ludzi, którzy potrafią się zjednoczyć w tak wielkiej biedzie, jaką jest choroba dziecka. Dzięki temu oddział dziecięcy łomżyńskiego szpitala jest jednym z lepiej wyposażonych – jeżeli Edyta Górniak przyjeżdża rodzić dziecko w Łomży to chyba o czymś świadczy!
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka-Chamryk. Marek Maliszewski