Prezes dał mu dyscyplinarkę bezzasadnie, ale do pracy nie wróci, bo... jest w konflikcie z prezesem
Prezes PKS Łomża Adam Wykowski, nie miał podstaw do dyscyplinarnego zwolnienia w grudniu ubiegłego roku ówczesnego kontrolera, który wcześniej ujawnił „aferę paliwową” w samorządowej spółce. Tak uznał Sąd Rejonowy w Łomży, przed którym przez kilka miesięcy toczył się proces o przywrócenie kontrolera do pracy. I choć sąd uznał, że były pracownik sprawę wygrał jego powrót do pracy jest niecelowy z uwagi na istniejący długotrwały konflikt pomiędzy nim a prezesem łomżyńskiego PKS-u. W zamian samorządowa spółka byłemu pracownikowi ma wypłacić odszkodowanie równe trzymiesięcznym poborom zwolnionego kontrolera.
Zwolniony z pracy w PKS Łomża kontroler to były szef jednego ze związków zawodowych, który przekazując do Urzędu Marszałkowskiego w Białymstoku nagrania z tajnego monitoringu stacji paliw PKS w Kolnie ujawnił tzw. afera paliwową. Filmy zostały nagrane ukrytą kamerą zainstalowaną na polecenie prezesa PKS Łomża na stacji paliw w kolneńskiej placówce spółki. Filmy wskazywały, że kierowcy autobusów paliwo tankują nie tylko do baków autobusów, ale także do kanistrów i baków prywatnych samochodów. „Afera paliwowa” rozeszła się..., a pracownik PKS-u, który doprowadził do jej ujawnienia został zwolniony z pracy w grudniu ubiegłego roku . Dyscyplinarkę dostał po przeprowadzaniu kontroli w autobusach, która wykazała znaczące niedobory paliwa w zbiornikach. Tydzień po pierwszej kontroli, ponad 90 pracowników - niemalże sami kierowcy, zażądało wyrzucenia go z pracy, i prezes PKS-u, zrobił to błyskawicznie. Dyscyplinarkę uzasadniał szkalowaniem firmy, skonfliktowaniem załogi, oraz tym, że listopadowe kontrole nie były z nim uzgodnione. Sąd, który od marca zajmował się ta sprawą, obalił jednak wszystkie zarzuty stawiane pracownikowi przez pracodawcę. W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia podkreślała, że postępowanie wykazało, że nie doszło do zarzucanego przez pracodawce ciężkiego naruszenia obowiązków pracowniczych. W ocenie sądu pracownik swoim wcześniejszym postępowaniem – w tym informowaniem o spostrzeżonych nieprawidłowościach właściciela, organy spółki, prokuraturę czy nawet media - działał w interesie pracodawcy, a nie na jego niekorzyść. Niemniej sąd uznając, że wniesiony przez zwolnionego pracownika pozew do sądu jest jak najbardziej zasadny, ocenił, że jego powrót do pracy w PKS Łomża jest niecelowy z uwagi na istniejący długotrwały konflikt pomiędzy nim a prezesem. Sąd uznał, że wystarczającą rekompensatą za bezzasadne, dyscyplinarne zwolnienie z pracy będzie wypłata z kasy spółki byłemu pracownikowi trzymiesięcznych poborów.
Zwolniony pracownik PKS, który od blisko roku pozostaje bezrobotnym mówi, że wyrok nie jest satysfakcjonujący i rozważa złożenie apelacji.
Przypomnijmy, że zwolnienie z pracy to nie jedyny skutek ujawnienia „afery paliwowej” w łomżyńskim PKS. Kilka miesięcy temu do Sądu Rejonowego w Łomży wpłynął tzw. „prywatny akt oskarżenia” skierowany i opłacony przez spółkę PKS Łomża, reprezentowaną formalnie przez prezesa Adama Wykowskiego, w którym oskarżono byłego pracownika o szkalowanie dobrego imienia PKS Łomża. Zgodnie z Kodeksem Karnym za takie przestępstwo grozi nawet do roku więzienia.